Rozdział 15 | Jedna śmierć to tragedia, milion - to statystyka

1.2K 221 63
                                    

Gdy Matthew wrócił na posterunek, okazało się, że skradzione zwłoki to nie jedyny problem. Policjanci, kiedy przeszukiwali okolicę, znaleźli kolejne ciało. Tym razem jednak było ono w częściach – odrąbana głowa leżała kilkanaście metrów dalej.

Ofiarę dzięki dokumentom, które miała przy sobie, dało się łatwo zidentyfikować. Był to Martin DeVine, również uczęszczający do liceum imienia Catariny River, zwanego potocznie po prostu liceum River. Mimo że Martin zginął w zupełnie inny sposób, te sprawy musiały być powiązane. Przynajmniej tak uważał Matthew.

Lecz aktualnie sprawę kolejnego morderstwa Roosevelt musiał odłożyć na drugi plan, ponieważ ważniejsze było wyjaśnienie, jak policjanci po raz kolejny dopuścili do wykradnięcia zwłok z prosektorium.

– Mieliście pilnować zwłok, aż wszystkie niezbędne procedury się skończą! – krzyknął detektyw. Nie próbował nawet ukryć swojego zdenerwowania. – Pracuję z bandą debili?!

– Już, Matt, spokojnie – mruknęła Cassandra, siląc się na miły uśmiech. Liczyła na to, że on wystarczy, ponieważ naprawdę nie chciała używać siły, by uspokoić mężczyznę, który ostatnimi czasy przez problemy w małżeństwie był coraz bardziej nerwowy. – Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale to ciało po prostu zniknęło. Nikt obcy nie wchodził do prosektorium ani nikt nie wyjmował tego ciała, sprawdziliśmy dokładnie zapisy z kamer, obraz nie został zapętlony.

Mężczyźnie drgnęła nerwowo brew.

– Chcesz mi powiedzieć, że to ciało tak po prostu zniknęło? Jakby za sprawą jakiegoś zaklęcia?! – warknął, mordując kobietę wzrokiem. – O ile mi wiadomo, magia nie istnieje.

Kobieta westchnęła, rozkładając ręce.

– Wiem, jak to brzmi..., ale takie są fakty. – Spojrzała mu bezradnie w oczy. – Plus z tego taki, że możemy zwolnić Petera. – Cassandra mimowolnie się uśmiechnęła. Znała tego chłopaka od małego, to ona załatwiła mu staż w policyjnym prosektorium. Myśl, że mógłby ukraść zwłoki, a co gorsza brać udział w morderstwie, przerażała ją. Mężczyzna przebywał w areszcie, lecz zwłoki i tak zostały skradzione, przez co przestał być podejrzanym.

Cieszyło ją to.

– Był naszym jedynym podejrzanym. – Matthew za to nie był z tego powodu zadowolony. Stracił właśnie jedną z dwóch poszlak.

– Ciągle jest ta kobieta... – mruknęła Cass, ale Matt od razu spiorunował ją wzrokiem.

– Cass, nie wiemy kompletnie nic o tej „kobiecie". Chociaż przesłuchiwaliśmy tego gówniarza kilka razy, to nie dowiedzieliśmy się niczego oprócz tego, że, niespodzianka, była kobietą! – warknął, pisząc coś na szybko w swoim notesie. – Uważasz, że co, jego wspomnienia też magicznie zniknęły?

Cassandra zamilkła.

– W Nowym Jorku co chwila ktoś umiera. – Do rozmowy wtrąciła się pani doktor, pracująca w prosektorium. – Ale jak żyję, takiej sprawy jeszcze nie było. Zdecydowanie coś tu nie gra... – Westchnęła. – Jeszcze ten dzieciak bez głowy. Powiadomiliście rodziców? Chociaż będzie to makabryczny widok, muszą przyjechać zidentyfikować zwłoki.

– Yhym. – Cass przytaknęła. – Jutro rano będą. Zdążysz do tego czasu jakoś przyszyć mu głowę? Nie katujmy jego rodziców jeszcze bardziej...

Pani doktor oparła się o jeden z pustych stołów w prosektorium. Poza nim w pomieszczeniu znajdowały się jeszcze trzy takie same, metalowe, dokładnie wypolerowane i wyczyszczone, zajmowały one lwią część pokoju. Pozostała przestrzeń wypełniona była medycznymi przyborami przydatnymi w sekcji zwłok. Mimo że prosektorium znajdowało się pod komisariatem, przez co było naprawdę małe, było w nim dość przestrzennie. Projektanci tego miejsca byli w stanie nawet umieścić gabinet dla patolożki.

Pamiętaj o śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz