Rozdział 11 | Czyżby ktoś próbował mnie zabić?

1.2K 195 99
                                    

Trudno było powiedzieć czym dokładnie był demon.

Pierwsze, co zanotowała Caitlyn, było to, że stwór był ogromnych rozmiarów, a jedno jego uderzenie od razu tworzyło mały krater, gdyby dziewczyna nie zrobiła błyskawicznego uniku najprawdopodobniej zostałaby zamieniona w placek, lecz Cait, mimo swojej arogancji i zbyt wielkiej pewności siebie, była dobrze wyszkolonym żołnierzem. Instynkt zadziałał i od razu odskoczyła w bok, na jej jasnej skórze nie pojawiło się nawet zadrapanie.

– Uśmiech może i masz ładny, ale piękny to ty nie jesteś. – Zaśmiała się, robiąc kolejny unik, gdy stwór zamachnął się wielgachną łapą w jej stronę.

Demon kierował w nią całą serię ciosów, ale nie były one przemyślane. Potwór stawiał na siłę, nie na celność, przez co już po kilku minutach uników Caitlyn znała schemat w jakim diabeł atakował, co wykorzystała do kontrataku.

Styl, w jakim walczył był prosty. Wielkimi, sześciopalczastymi łapami, zaciśniętymi w pięść, próbował uderzyć bezpośrednio w zabójczynię demonów. Nie robił żadnych zwodów, przemyślanych ruchów, które miały na celu zmuszenie Cait do pomyłki. Zachowywał się jakby w jego głowie istniała jedna myśl "zabić intruza", nic poza tym, przez co Caitlyn od razu domyśliła się, że demon jest słaby, z niskiego kręgu piekła. Potężne demony przypominały ludzi oraz miały swój własny, odmienny styl walki. Ten tutaj zachowywał i wyglądał jak dzikie zwierze. Jak drapieżnik walczący o przetrwanie.

Caitlyn uśmiechnęła się, gdy ucięła demonowi głowę, która powoli potoczyła się po asfalcie.

Jej kontratak był szybki i precyzyjny. W momencie, gdy potwór cofnął ręce by raz wziąć rozmach, kobieta doskoczyła do niego i jednym, precyzyjnym cięciem swojego ostrza zabiła demona.

– No i po zabawnie. Nawet się nie spociłam. – Westchnęła, pochylając się nad potworem.

Caitlyn była myśliwym, który właśnie upolował zwierzynę.

Nim diabeł zamienił się w popiół miała chwilę, by się mu przyjrzeć. Wyglądał człekopodobnie, lecz bliżej mu było do cyklopa niż do zwykłego Ziemianina. Jego skóra była różowa, a żyły napięte od wysiłku doskonale widoczne. W dodatku był dwukrotnie wyższy i szerszy od Caitlyn, a jedna jego dłoń była wielkości skały. Mógłby z łatwością pochwycić i zmiażdżyć kobietę. Mógłby, gdyby miał choć odrobinę rozumu. Na szczęście natura mu tego poskąpiła, dzięki czemu walka była szybka i bezbolesna, przynajmniej dla Cait.

Cyklop po chwili zamienił się w popiół.

– Biedaczek... – mruknęła Caitlyn, chowając swoją katanę do pochwy. Spojrzała na ślad po szczelinie. Była zdecydowanie za mała dla demona, to oznaczało, że była podstępem.

Ktoś zastawił zasadzkę na blondynkę.

– Ocho, robi się coraz ciekawiej. – Poszerzyła uśmiech. – Czyżby ktoś próbował mnie zabić? – Westchnęła. – Na jego nieszczęście będzie musiał ustawić się w kolejce.

***

Przypadkowy pracownik śmieciarki znalazł spopielone zwłoki, gdy chciał zabrać kontener stojący w zaułku. Widok martwego ciała nastolatka wstrząsnął nim tak mocno, że prawie zemdlał na miejscu. Na szczęście jego współpracownik był obok i zdążył zawiadomić policję, która teraz zabezpieczała teren, cały zaułek był w żółtych, policyjnych tasiemkach, a wszystkie możliwe wejścia zastawione były przez radiowozy.

Na takie zbiegowisko chwilę temu przyjechał Matthew i Cassandra.

– Tym razem jesteście w stanie stwierdzić kim była ofiara? – zapytał Matthew młodą policjantkę.

Pamiętaj o śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz