*ALERT* w rodziale pojawia się krwawa scena 18+ <jest ostrzeżenie>, jeśli są tutaj wrażliwsi czytelnicy < pomińcie ją. W przypisie zostanie ona streszczona.
Madeline Rossa umarła, ale to nie tak, że była martwa. Jej ciało zaczęło już gnić w policyjnej kostnicy, lecz dusza wciąż trwała. Wciąż żyła.
Wiedźma, tak jak się spodziewała, nie dostąpiła zbawienia.
Otworzyła swoje oczy w pałacu swojego ojca.
W piekle.
– Kto? – było to pierwsze słowo, które usłyszała po przebudzeniu. – Kto ci to zrobił?
Kobieta rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nikogo nie dostrzegła. Jej wzrok jeszcze nie przywykł do piekielnych ciemności panujących w zaświatach. Panujących na dworze.
Dopiero po chwili zaczęła rozpoznawać kształty komnaty. Pierwszym, co rzuciło jej się w oczy, był ciemnego koloru baldachim, wiszący nad łóżkiem. Materiały, z których został stworzony sprawiały wrażenie, jakby były jednymi z najdroższych na świecie. Kobieta zmrużyła oczy, a następnie dotknęła pościeli, na której leżała. Były zaskakująco miękkie, lecz ich jasna czerwień paliła ją w oczy.
– Moja najdroższa córko... – odezwał się mężczyzna siedzący na bordowym fotelu stojącym w kącie. – Powiedz mi, kto ci to zrobił?
Madeline spojrzała na niego. Długie, ciągnące się aż do ziemi szaty, w kolorze zaschniętej krwi, przeplatane złotymi wstęgami, które układały się w niezwykłe, trudne do opisania wzory, złota korona, spod której wychodziły pojedyncze kosmyki różowych włosów oraz, w końcu, długie, przypominające kozie, rogi, bezsprzecznie wskazywały, z kim Madeline rozmawia, chociaż wiedźma nie potrzebowała dowodu. Od samego początku przecież wiedziała, dokąd trafi po śmierci.
– Witaj, ojcze. – Uśmiechnęła się smętnie. – Pytasz mnie, kto mnie zabił? Jak bardzo prawdziwa ma być moja odpowiedź?
– Hę?
– Widzisz, tutaj nie chodzi o to, kto mnie zabił, lecz kto zapragnął mojej śmierci.
Belzebub uniósł jedną ze swoich ciemnoróżowych brwi w górę, nie rozumiejąc słów swojej córki.
– Wiem, że jeśli ci nie odpowiem, wściekniesz się i zabijesz wszystkich ludzi w Nowym Jorku. Wiem też, że jeśli poznasz prawdę, również się wściekniesz i wywołasz wojnę w piekle. Oraz wiem, że obie te opcje bardzo przypadną do gustu osobie, przez którą się tutaj znalazłam.
– Co? – Demon zamrugał ze zdziwienia. A jego złote oczy zabłysły.
– Przysięgnij mi. Tu i teraz, że jak poznasz prawdę, nie przelejesz niczyjej krwi. – Kobieta zacisnęła pięści na kołdrze.
– Nie mogę tego zrobić. – Mężczyzna pokręcił głową. – Lecz obiecam ci, że zabiję tylko twojego mordercę. Tylko tego, kto przelał twoją krew.
– Dobrze więc, niech słowo stanie się ciałem – powiedziała kobieta, a demon wykrzywił usta, odsłaniając przy tym swoje białe kły w rozbawieniu. – Zginęłam z rąk Jasmine Roosevelt. Lecz ona zabiła mnie z polecenia pewnego drania...
Madeline zawahała się. Nie była pewna, czy powiedzenie prawdy może się dobrze skończyć. Widząc jej niepewność, Belzebub zachęcił ją słowami:
– Mów śmiało jego imię, obiecałem ci przelać krew tylko jednej osoby.
Kobieta więc kontynuowała:
– Namówił ją do tego Lawrence, lecz ty znasz go lepiej pod imieniem Henoch.
Na dźwięk tego imienia mężczyzna wypuścił z rąk szklankę z trunkiem, który popijał przez całą ich rozmowę.
CZYTASZ
Pamiętaj o śmierci
FantasyDemony są wśród nas, chowają się w naszych cieniach, czerpią siłę z naszego strachu. Lecz są też ludzie, którzy wykorzystują demony, kradną ich magię oraz zmuszają je do posłuszeństwa. Panują nad mrokiem, nie zezwalają, by się rozprzestrzeniał, c...