Rozdział 31 | Najpierw alkohol, potem demony

797 107 79
                                    

Jakim cudem Peter Sprenger został demonem? – pytanie Caitlyn odbiło się echem w głowie Izzy. Niestety kobieta nie znała nikogo o tym nazwisku, więc nie potrafiła jej odpowiedzieć.

W przeciwieństwie do Shikiego.

– Masz na myśli tego Petera Sprenger'a, którego dziesięć lat temu ktoś poświęcił w rytuale mojego przyzwania? – Upewnił się Shiki, a gdy Cait kiwnęła przytakująco głową, kontynuował: – To proste, nikt nie zbawił jego duszy – odparł. – I nie patrz tak na mnie, to nie jest moja wina – dodał, gdy blondynka zaczęła mordować go wzrokiem.

– Mówisz o rytuale zbawienia? – Izzy uniosła pytająco brwi. – Czekaj, dziesięć lat temu też ktoś próbował cię przywołać?!

– Tak. – Mężczyzna westchnął. – Jednak za tamtym razem nie udało mu się skończyć szatańskiego zaklęcia. Zabił tylko cztery osoby, nie wiem, kto lub co pokrzyżowało mu plany.

Beznamiętny ton głosu Shikiego, gdy mówił o czterech morderstwach sprzed dziesięciu laty pewnie niejednemu zjerzyłby na karku włosy, ale ani Caitlyn, ani Izzy nie poczuły z tego powodu strachu. Obie doskonale wiedziały, że na świecie dzieją się o wiele gorsze rzeczy niż zabójstwa w celu przywołania diabłów.

– Wiem, że Peter był ostatni. Możliwe, że to on zatrzymał zabójcę. Ale nie mogę ci nic zagwarantować. – Wzruszył ramionami. – A skoro twierdzisz, że został demonem, to najwidoczniej nikt nie zbawił jego duszy.

Rytuał zbawienia – spalenie zwłok i rozpylenie prochów nad rzeką, na czerwonym moście w niesławnym Lesie Wisielców. Coś, co Izzy i Anthony zrobili na początku września, by uratować tych, którzy niedawno zostali poświęceni.

Ceremonia ta jednak nie odbyła się dziesięć lat temu, dlatego też Peter Sprenger, starszy brat Caitlyn Sprenger, stał się demonem.

– Ach. – Blondynka zaniemówiła, lecz nie poczuła się jakoś szczególnie źle po usłyszeniu tej informacji, w końcu ze śmiercią swojego starszego brata pogodziła się już lata temu, mimo że myślała, że skoro spalili zwłoki jej brata – tego się dowiedziała, gdy przyszedł dokument zawiadamiający o jego śmierci*, to najprawdopodobniej zbawili jego duszę.

Lecz tego nie zrobili.

Czyżby Rada Łowców umyślnie skazała Petera na przekleństwo? Czy może on sam tego chciał?

Cait nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi.

***

– Wiesz, że nie jestem kobietą i nie musisz się o mnie martwić? – powiedział Matthew, spoglądając kątem oka na Anthony'ego, któremu na dźwięk tych słów pojawił się na policzkach ogromny rumieniec.

– Wiem, ale sądzę, że nie tylko kobiety potrzebują ochrony – odburknął, drapiąc się po karku. – To seksistowskie zakładać, że płeć żeńska jest słabsza od męskiej i ta druga nie potrzebuje niczyjej pomocy.

Detektyw prychnął.

– Jesteś feministą? – rzekł pół żartem, pół serio Matthew.

– Kim? – Anthony nie zrozumiał dowcipu, na co detektyw zareagował zdziwionym uniesieniem brwi. – Zresztą nieważne, przejdę od razu do rzeczy. – Czarodziej wziął głęboki wdech, a następnie z pełną powagą, którą doszczętnie zniszczyły jego czerwone rumieńce, powiedział: – Nie zdążyłem ci czegoś powiedzieć w kawiarni, dlatego za tobą wyszedłem.

– Tak? O co chodzi? – Mężczyzna dotknął czubkiem palca nosa, aby powstrzymać kichnięcie.

– Czy miałbyś jutro albo pojutrze czas, oczywiście jeśli się nie rozchorujesz, na wyjście ze mną na drinka? – Anthony powoli i ostrożnie wypowiedział te słowa. – Oczywiście, jeśli nie chcesz, to nie musisz, ale ja... – Czarodziej chciał jeszcze dodać „muszę cię o coś zapytać", ale nie zdążył, gdyż policjant mu przerwał:

Pamiętaj o śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz