Rozdział 14 | Ktoś musi pilnować naszego demonicznego gościa

1.3K 182 124
                                    

– Co? – wydukał Anthony, otwierając szeroko oczy. – Co?

– Dokładnie to, co usłyszałeś, Ant. – Caitlyn uśmiechnęła się triumfalnie. – Ja pójdę do elfów, jeśli ty umówisz się z gliniarzem.

– Nie zrobię tego – warknął czarodziej, wchodząc do kuchennej części pomieszczenia.

– Nie ma sprawy. – Kobieta wzruszyła ramionami. – To ja nie pójdę do elfów.

Zapanowała między nimi krótka cisza.

– Dlaczego jesteś taka uparta? Czemu ci tak na tym zależy? – prychnął, otwierając lodówkę, wyjął z niej, a jakże, wodę z aloesem.

– Kto wie. – Uniosła zadziornie głowę. – Twój wybór, Tony*.

– Nie tak mam na imię. – Wziął łyk soku.

– Tak, tak. – Machnęła ręką. – Muszę za niedługo wyjść, ktoś musi pilnować naszego demonicznego gościa. – Westchnęła. – Pomyśl nad odpowiedzią, masz czas do wieczora, chociaż, według mnie, jedno piwo z tym kolesiem cię nie zabije. Chyba.

Za to ja będę mieć o wiele gorzej – dodała w myślach.

– Yhym. – Anthony przetarł palcami oczy, nie podobało mu się to wszystko. Wiedział, że odmawiając dziewczynie, straci wiele cennych informacji. Elfy pilnie strzegły swoich sekretów, powiedzą, czego chcą od Caitlyn tylko jej, a, zwłaszcza że one rzadko prosiły o pomoc zabójców demonów, musiało to być coś ważnego. Jemu na tej informacji zależało, blondynce niekoniecznie, dlatego taka umowa jej odpowiadała.

– A, jeszcze jedno! – Caitlyn prawie że krzyknęła.

– Co znowu? – Spojrzał na nią spode łba.

– Masz jakieś leki przeciwbólowe?

***

Natalie zazwyczaj o tej porze robiłaby dosłownie wszystko, aby nie zasnąć na lekcji. Tym razem jednak z całej siły starała się powstrzymać od rzucania książkami w Shikiego, który niczym komentator piłki nożnej docinał się do każdego zdania wypowiedzianego przez nauczyciela historii dziewczyny.

– Kto wpadł na ten zjebany pomysł nazywanie Joanny dziewicą? Typiara miała gówniaka – warknął Shiki, kręcąc rozczarowany głową. – Swoją drogą ten gówniak jeszcze żyje, chyba w Niemczech mieszka. Jak mu było...

Natalie spiorunowała go wzrokiem.

– Możesz się przymknąć? – warknęła, jak najciszej umiała, lecz młody nauczyciel historii, pan Sherwood, miał naprawdę dobry słuch. Przez zaklęcie nie słyszał demona, lecz brunetkę już tak, zwłaszcza że, poza nią, nikt inny się nie odzywał.

– Pani Darkwood, czy jest jakiś problem? – zapytał, poprawiając okulary, które zsunęły mu się na nos. – Rozumiem, że historia Dziewicy Orleańskiej bardzo panią interesuje i z przyjemnością napisze pani o niej referat, prawda?

Sherwood, mimo że był świeżo po trzydziestce, był bardzo złośliwym nauczycielem. Podobno poza zajęciami z chęcią pomagał uczniom, ale na lekcjach nie tolerował nawet szeptu, który od razu karał referatem, dlatego też nikt nie odważył się odezwać na jego lekcjach. W końcu kto chce pisać dodatkową pracę domową?

– Nie, dziękuję, przepraszam – wymamrotała Natalie, spuszczając z pokorą głowę.

– Rozumiem, czyli na jutro dwie strony A4 referatu o Joannie d'Arc. Lepiej sobie zapisz. – Uśmiechnął się złośliwie, a następnie, jak gdyby nigdy nic, wrócił do opowiadania monotonnym głosem o wojnie stuletniej, która nie interesowała kompletnie nikogo, poza jednym kujonem siedzącym w pierwszej ławce i z zapałem notującym każde słowo profesora.

Pamiętaj o śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz