Rozdział 34 | To będzie śmierć idealna

622 92 75
                                    

Lawrence powoli wszedł do mieszkania Matthewa i jego żony. Wewnątrz wyglądało ono jak stereotypowy amerykański dom. Nowoczesne meble, pozbawione jakichkolwiek detali, w dodatku na samym wejściu strome schody prowadzące na drugie piętro.

Gdyby nie ta wszędzie rozbryzgana krew, to byłoby wręcz idealnie.

Wampir poczuł, jak mimowolnie cieknie mu ślina. Nie jadł już od tak bardzo dawna... Nie pił krwi już tak długo.

Ale nie uległ pokusie, by wypić resztę z martwego ciała. Od lat wiedział, jak przeciwstawiać się swojemu instynktowi. Instynktowi, z którym się urodził.

Widok ciała Jasmine wiszącego na ścianie niczym diabelskie dzieło sztuki nie wstrząsnął nim. Lawrence wiedział, że ona tak skończy. Ona wiedziała, że tak skończy.

– To będzie śmierć idealna – wymruczała, gdy powiedział jej, jak zakończy się ta partia gry. – Idealna – powtórzyła, uśmiechając się rozmarzona.

Wampira bardzo trudno jest zabić.

A Jasmine marzyła o śmierci.

Gdy po raz pierwszy się spotkali, pół roku temu, Lawrence był na skraju. Potrzebował krwi, tak samo mocno jak spragniony człowiek potrzebuje wody. Ale wampir nie zamierzał jej sobie po prostu wziąć od przypadkowego przechodnia. Nigdy nie kradł krwi. Nigdy nie ugryzł człowieka.

Nigdy nie był zabójcą.

Niespodziewanie poczuł jej zapach. Był taki mocny i ostry, że aż zaswędziało go w nosie. Ludzie go nie czuli, bo był daleko. Ciągnął się z pokoju znajdującego się na najwyższym piętrze. Pobiegł tam z wampirzą prędkością.

Zastał młodą kobietę w wannie wypełnionej krwią.

Przecięła sobie żyły, próbując popełnić samobójstwo.

Tą kobietą była Jasmine.

Lawrence do dzisiaj nie wiedział, czemu zamiast ją dobić, uratował jej życie, przemieniając ją w wampira.

Lecz ona nigdy nie przestała pragnąć śmierci, mimo że mężczyzna robił wszystko, by pokochała życie. W dodatku dostała na jego punkcie lekkiej obsesji. Takiej samej, jaką kiedyś miała na punkcie swojego męża.

Obsesją była jej miłość.

Lecz on nigdy jej nie kochał, no a przynajmniej nie tak, jak powinien. Darzył ją miłością taką samą jak każdego innego.

On kochał ludzi.

Teraz jednak po Jasmine zostały tylko rozczłonkowane zwłoki. Dostała śmierć, jakiej pragnęła, śmierć, przed którą chciał uchronić ją Lawrence.

– Wszystko w porządku? – zapytał wampira jeden z policjantów. – Dobrze się czujesz?

– Oja, oja. – Lawrence uśmiechał się.

Nigdy nie czuł się lepiej.

***

Caitlyn zakręciło się w głowie od energii szatańskiego zaklęcia. Zwykli ludzie nie wyczuwali magii, więc ona na nich w żaden sposób nie wpływała, ani w dobry, ani w zły. Jednak łowcy demonów, chociaż są ludźmi, są w stanie bez problemu ją poczuć. Odczuwają ją tak samo jak inne nadnaturalne rasy, jak podmuch wiatru, jak grzmot burzy. Jak coś, co zawsze miało swoje miejsce w przyrodzie.

Lecz czarna magia... ta stosowana przez demony, śmierdzi. Śmierdzi jak spalone na wiór mięso, jak końska kupa. Każdy, kogo zapytasz, powie, że pachnie dla niego inaczej. Ale zawsze jest to smród.

Pamiętaj o śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz