Głowa Natalie bezwładnie opadła na stół.
Spanikowana Elizabeth zupełnie nie wiedziała, co powinna w takim wypadku zrobić, nie uczęszczała w życiu na ani jeden kurs pierwszej pomocy, więc zamiast pobiec po kogoś dorosłego, zaczęła bezmyślnie krzyczeć w niebogłosy, ściągając na siebie uwagę paru uczniów, lecz zdecydowana większość miała to gdzieś.
Natalie była nikim. Nawet jeśli miała w tej chwili skonać, to i tak nie była godna chociażby spojrzenia ze strony szkolnej elity. A ci, którzy zareagowali, w zdecydowanej większości, zamiast pomóc, robili zdjęcia stołu ubabranego krwią dodając żałosne hasztagi typu: „#szkolnejedzenie", „#chybaumiera".
Na szczęście któryś z uczniów, którzy zareagowali, zawołał nauczycieli, a oni nie byli tak obojętni na krzywdę uczennicy. Przynajmniej nie wszyscy. Jednak ich chęć pomocy nie brała się z wewnętrznego poczucia chęci robienia dobrych uczynków. Oni po prostu bali się, że mogą przez to stracić pracę.
Nauczycielka matematyki wezwała pogotowie, a Sherwood, nauczyciel historii, spróbował ocucić Natalie, z marnym skutkiem, gdyż chociaż oddychała, a serce biło, to dziewczyna nie reagowała na nic.
Tak, jakby jej dusza była gdzieś zupełnie indziej.
W końcu do szkoły przyjechała karetka na sygnale. Dopiero wtedy uczennice wykazały zainteresowanie, tłocząc się wokół ratowników, zagadując ich i komplementując ich wygląd, zwłaszcza jednego, przystojnego młodzieńca, wyglądającego na takiego, który dopiero co skończył studia.
To właśnie on przykuł największą uwagę dziewczyn. I to on wywołał zamieszanie na stołówce, nie umierająca nastolatka.
O życie Natalie martwiła się tylko Elizabeth.
Dla całej reszty mogła umierać.
– Nat, trzymaj się... – wymamrotała Elizabeth, patrząc, jak koleżankę zabiera pogotowie. – Złego diabli nie biorą, proszę cię, wróć do mnie...
– Koniec widowiska, do klas! – krzyknął Sherwood do zbiorowiska dziewczyn, które utrudniały pracę medykom. – Jak nie znikniecie stąd w pięć minut, to każda, którą uczę, będzie miała do napisania pięciostronicowy referat o wojnie stuletniej!
Szczęście w nieszczęściu było takie, że Sherwood uczył większość z tych dziewczyn, więc zbiegowisko szybko się rozeszło, słychać było tylko ciche obelgi kierowane w stronę nauczyciela:
„Pedał".
„Przeklęty okularnik".„Szkoda, że to nie on zdychał".
Ostatecznie została sama Elizabeth.
– Dziękuję – wymamrotała. – To była moja przyjaciółka... Dziękuję za pomoc.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
– Taka praca.
***
Caitlyn patrzyła na wykrwawiającego się demona z wyższością. Chore, sadystyczne cechy teraz całkowicie zawładnęły jej umysłem. Chciała oddać jeszcze dwa strzały i patrzeć, jak diabeł powoli kona, jak wydaje z siebie ostatnie tchnienie, jak błaga o litość.
Powstrzymywało ją od tego jedynie słowo, które dała Anthony'emu.
– Czemu mnie tak nienawidzisz? – wycharczał ostatkami sił Shiki. – Wiem, że jesteś interfectrix, a ja demonem. Lecz z tego, co wiem... – przerwał, by wziąć głęboki oddech. – Wy zabijacie nas szybko. Ty...
– Nie sądziłam, że kundel taki jak ty może tak głośno szczekać – prychnęła blondynka, podchodząc do zwijającego się z bólu na klęczkach diabła. – Radzę ci się zamknąć – dodała, uśmiechając się złośliwie, a następnie nadepnęła glanem na prawą nogę Shikiego, idealnie w miejscu, w którym kula przeszyła ją na wylot, demon w odpowiedzi wydał z siebie cichy jęk.
CZYTASZ
Pamiętaj o śmierci
FantasyDemony są wśród nas, chowają się w naszych cieniach, czerpią siłę z naszego strachu. Lecz są też ludzie, którzy wykorzystują demony, kradną ich magię oraz zmuszają je do posłuszeństwa. Panują nad mrokiem, nie zezwalają, by się rozprzestrzeniał, c...