7. | To ja byłem Czarnym Kotem |

6.8K 454 208
                                    

Obracał telefon w dłoni od dwudziestu minut, na przemian wybierając pewien numer telefonu i rozłączając przed pierwszym sygnałem. Czuł, że musi w końcu zrzucić z siebie ciężar, który ciążył na jego sercu niczym stukilowy głaz odkąd tylko wrócił do Paryża. Problem polegał na tym, że nie do końca wiedział jak to zrobić. Nie było go kilka lat. Jego przyjaciele byli ze sobą bardzo zżyci, natomiast on sam, choć oczywiście nie dawali mu tego w żaden sposób odczuć, czuł się odrobinę jak obcy element. Mimo wszystko w końcu postanowił zagrać w otwarte karty. Ponownie wybrał numer telefonu swojego przyjaciela, tym razem jednak zaczekał cierpliwie aż ten odbierze.

— Halo?

— Nino, jesteś w pracy? Masz chwilę? Potrzebuję męskiej rady i nie bardzo mam z kim na ten temat pogadać — spytał Adrien, ściskając telefon drżącą dłonią.

— Stary, za 20 minut kończę, jak chcesz, to wbijaj do klubu. Zadzwonię do Alyi, że się spóźnię i wypijemy sobie piwko, co ty na to?

— Dobra. Tylko jeśli możesz... nie mów jej, że spotykasz się ze mną. Będzie zadawała pytania, wiesz... jak to Alya. A ja wolałbym uniknąć konfrontacji z nią w niektórych kwestiach.

— Ziom, brzmi groźnie. Dobra, powiem, że muszę zostać trochę dłużej. Widzimy się. Narka!

Adrien przeczesał ręką włosy i chwycił w rękę brązową, skórzaną pilotkę. Milion myśli biło się w jego głowie. Musiał z kimś o tym pogadać, w przeciwnym razie czuł, że eksploduje. Musiał podzielić się swoimi sekretami z kimś bliskim. Co prawda rozmawiał ze swoim ojcem o tym, że ma córkę. Rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych, ale akurat do tego, w ciągu całego swojego życia zdążył się już przyzwyczaić. Z ojcem nie mógł pogadać o wszystkim, z Nino owszem. Przynajmniej miał nadzieję, że przyjaciel zrozumie go najlepiej.

W drodze do klubu "Le Papillon Noir", gdzie Nino był DJ-em, blondyn rozmyślał o swojej córce. Nazwała pluszowego, czarnego kotka Plagg. Była wielką fanką Czarnego Kota. Czyżby po jego wyjeździe Plagg, zamiast udać się do strażnika, tak jak mu nakazał, udał się do Marinette i opiekował się Emmą? To niedorzeczne. Skąd Plagg miałby wiedzieć, że Marinette jest w ciąży? Gdyby wiedział, przecież powiedziałby mu o tym. Może to zwyczajny zbieg okoliczności?

Gdy dotarł na miejsce, Nino przywitał go, machając mu z daleka. W ręce trzymał dwa kufle zimnego piwa i zmierzał właśnie do jednego z nielicznych, wolnych stolików. Ponieważ był piątkowy wieczór, w klubie było pełno ludzi.

Wystrój wnętrza był raczej mroczny i nieprzyjemny. Przeważały w nim fiolety i czerń. Adrien zauważył również, że po tej krótkiej chwili przebywania w pomieszczeniu, zaczęły szczypać go od dymu papierosowego oczy. Dosiadł się do mulata i przybił z nim żółwika na powitanie.

— Dzięki, że zostałeś. Muszę się komuś wygadać, bo zwariuję. Tyle spraw zwaliło mi się na głowę, że naprawdę nie wiem, od czego zacząć — stwierdził, biorąc spory łyk piwa. Gdy odłożył kufel, popatrzył na papierową podkładkę, w taki sposób, jakby miał na niej wypisane to, o czym ma rozmawiać z Nino.

— Wal jak w dym stary, obiecuję, że nie będę cię osądzał ani ci przerywał. Nic nikomu nie pisnę, pełna, męska solidarność. Cieszę się, że jak masz problem, przyszedłeś z nim do mnie, a nie znowu nawiałeś na kilka lat z kraju.

Blondyn posłał przyjacielowi nerwowy uśmiech i bez owijania w bawełnę powiedział:

— Jestem ojcem dziecka Marinette.

Nino, który leżał wygodnie na krześle i przybliżał właśnie do swoich ust kufel ze złotym napojem, słysząc słowa, wypowiedziane przez blondyna nie wycelował i oblał swoją niebieską koszulkę doszczętnie. Natychmiast poprawił się na krześle i odparł:

Trylogia szczęścia część 2: Kiedyś będziemy szczęśliwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz