25. | Jesteś najlepszym superbohaterem |

5.5K 396 299
                                    

— Tak, posiadam wykształcenie wyższe. Ukończyłam zaocznie studia na kierunku "projektowanie ubioru i zarządzanie technologią". Przez kilka lat pracowałam dla Gabriela Agresta, udało mi się wydać swoją autorską linię ubrań, jednak ze względów osobistych, jestem zmuszona opuścić Paryż, dlatego jestem zainteresowana pracą w państwa domu mody. Oczywiście prześlę cv jeszcze dziś wieczorem. Rozumiem, dziękuję i czekam na odpowiedź. Miłego dnia.

Marinette wykreśliła ostatni numer telefonu, ze swojej listy i zamknęła notes. Spojrzała na stertę kartonów, która stała w pomieszczeniu, które jeszcze do niedawna było jej sypialnią. Teraz echo niosło się między ścianami, które były pozbawione mebli, zdjęć, obrazów. Wszędzie było zimno i pusto. Marinette po raz ostatni zajrzała do pomieszczenia, które było sypialnią Emmy i podniosła z podłogi pluszowego czarnego kota, którego mała dostała od Adriena. Popatrzyła na zabawkę i wrzuciła ją na stertę kartonów przeznaczonych do oddania dla ubogich.

Drzwi mieszkania otworzyły się i pojawił się w nich Luka, ubrany w robocze rzeczy. Chwycił w ręce kolejne kartony w celu zaniesienia ich do samochodu dostawczego, zaparkowanego pod apartamentowcem. Widząc minę swojej przyjaciółki, postawił kartony na podłodze i objął ją.

— Wiesz... nie musisz wyjeżdżać z Paryża. Możecie zamieszkać ze mną. Przecież on nie wie, gdzie ja mieszkam, nie znajdzie cię — zaoferował, gładząc delikatnie jej włosy.

— Dziękuję Luka, ale nie. Nienawidzę tego miasta. Nie chcę, żeby cokolwiek mi przypominało. Moje serce jest w rozsypce, a co gorsze – serce mojej córki jest w rozsypce. Jak mam jej wytłumaczyć, że więcej go nie zobaczy? Ona go szczerze pokochała... tak jak ja. Musimy zmienić otoczenie i zacząć nowe życie. Muszę teraz myśleć wyłącznie o Emmie. Nie pozwolę jej więcej skrzywdzić — odparła z determinacją.

— Nie będę was widywał... Będę tęsknił, Nettie... — westchnął. — Może sprzedam dom i pojadę z wami? Zrobimy to tak, jak zawsze działało. Ty, ja i Emma. To zawsze był najlepszy układ.

— Przepraszam, że cię nie słuchałam. Wiesz... gdyby mnie nie okłamał... ja naprawdę bym mu wybaczyła. Kochałam go i rozumiem, że był nieświadomy, że jestem w ciąży. Nie wiedział o mojej tożsamości, był skołowany, ale nie jestem w stanie wybaczyć mu kłamstwa. Chciał zbudować domek na piasku, stworzyć ze mną związek oparty na fikcji. To nie mogło się udać — odparła, wstając z kartonu i podchodząc do okna. — Dodzwoniłam się do tego domu mody na Harrods. Myślę, że odnajdziemy się z Emmą w Londynie. No wiesz... w końcu jesteśmy fankami Harry'ego Pottera — uśmiechnęła się smutno.

Ostatnie tygodnie odbiły się na niej okrutnie. Dziewczyna wyglądała niemal tak samo, jak Adrien po powrocie ze Stanów. Wszystkie rzeczy były na nią zbyt duże, skóra była nienaturalnie blada, a oczy podkrążone od nieustającego płaczu.

— Proszę, przemyśl to jeszcze... Nie przeżyję z myślą, że jesteś sama w obcym mieście...

— Damy sobie radę, Luka. Muszę odpocząć. Będziemy do siebie dzwonić. Poza tym Londyn nie jest na końcu świata, istnieją samoloty. Na pewno będziesz grał tam jakiś koncert. Dziękuję za to, że mogłyśmy u ciebie pomieszkać przez ten czas i dziękuję za to, że mogę zostawić u ciebie te rzeczy. Obiecuję, gdy tylko urządzę się trochę w Londynie, będziesz mógł mi przesyłać po trochu moje rzeczy. Na razie zostawiam ten bagaż za sobą. Muszę iść, za chwilę powinnam odebrać Emmę z przedszkola. Poza tym Monica dzwoniła, że mam podpisać jeszcze ostatni załącznik do mojego wypowiedzenia. No i chciałabym pożegnać się z rodzicami.

— Nie chcę, żebyście wyjeżdżały, Nettie... Przemyśl to jeszcze...

Dziewczyna posłała przyjacielowi smutny uśmiech i przytuliła się do niego mocno.

Trylogia szczęścia część 2: Kiedyś będziemy szczęśliwiWhere stories live. Discover now