18. | Bezsenna noc |

6.6K 426 143
                                    

— Marinette. Marinette?

— Budzi się. Nino, odłóż telefon, nie trzeba dzwonić po pogotowie, obudziła się! — westchnęła z ulgą Alya, podpierając swój coraz bardziej widoczny, ciążowy brzuszek.

— Mamusiu! — pisnęła Emma, zarzucając jej na szyję małe rączki.

Marinette popatrzyła zdezorientowana, zupełnie nie poznając w pierwszej chwili miejsca, w którym się obecnie znajdowała. Gdy jednak oszołomienie przeszło i usiadła na kanapie, na której do tej pory znajdowała się w pozycji leżącej, spostrzegła, że jest w salonie Alyi i Nino, a dookoła niej znajdowała się zarówno jej przyjaciółka, jak i Emma oraz Adrien. Nino stał w drugim końcu pokoju i gorączkowo tłumaczył się dyspozytorowi numeru alarmowego, że jednak nie musi wysyłać karetki. Dziewczyna spostrzegła, że wszyscy mają zmartwione miny, a Emma mocno przytulała się do jej ręki.

— Co się stało? Strasznie boli mnie głowa — odparła, łapiąc się za czoło.

— Jechałaś samochodem z Adrienem i zemdlałaś. Podobno nieźle łupnęłaś głową o deskę rozdzielczą. Adrien przywiózł cię tutaj, ale poważnie rozważaliśmy zabranie cię do szpitala — mówiąc te słowa, Alya podała przyjaciółce szklankę chłodnej wody.

— Jak się czujesz, Marinette? — Adrien, który cały czas siedział przy niej, chwycił ją za rękę, a w zielonych oczach malowało się autentyczne zmartwienie. W tym momencie Marinette zaczęła sobie wszystko przypominać. Sytuacja z parku, rozmowa w samochodzie. Poczuła, jak jej głowa ponownie zaczyna pulsować.

— Czuję się... w porządku. Zmęczona, to wszystko. To chyba przepracowanie i stres, nic poza tym. Myślę, że pojedziemy już do domu. Wyśpię się i jutro będę jak nowo narodzona.

— Dziewczyno, nie powinnaś być dzisiaj sama. Myślę, że lepiej będzie, jeśli zostaniesz dzisiaj u nas na noc. Co jeśli znowu zasłabniesz? Muszę mieć cię na oku, bo zwariuję — jęknęła Alya, wygrażając przyjaciółce palcem przed twarzą, na co ta uśmiechnęła się serdecznie i odparła:

— Nic mi nie będzie Al. Naprawdę, wolałabym położyć się dzisiaj w swoim łóżku. Miałam dzisiaj... — tu spojrzała na Emmę, która nadal wtulała się w nią mocno. Nie mogła przecież opowiedzieć Alyi o zajściu w parku, przy dziecku — miałam dzisiaj ciężki dzień. Obiecuję, nic mi nie będzie. Poza tym nie będę sama. Mam swoją małą opiekunkę, zgadza się kocurku?

— Tak! Ciociu, zajmę się mamusią, będę jej pilnowała całą noc. A jeśli coś jej się stanie, od razu do ciebie zadzwonię! — zapewniła dziewczynka.

Alya spojrzała niepewnie na przyjaciółkę, ale w końcu odpuściła, wiedząc, jak uparta potrafi być Marinette Dupain-Cheng.

— Ja mogę pomóc Emmie! Oczywiście, jeśli się zgodzisz Marinette. Mogę przenocować dziś u was. Prześpię się w salonie, na kanapie. Będę miał cię na oku — zasugerował blondyn, na co Alya aż klasnęła w dłonie.

— To wspaniały pomysł, Adrien! No to jesteśmy dogadani. Życzę w takim razie słodkich snów! Gdyby coś się działo, od razu dzwońcie.

***

Gdy Marinette, Adrien i Emma zamknęli za sobą drzwi samochodu, kobieta przemówiła szeptem, tak, by dziewczynka nie usłyszała.

— Naprawdę, nie musisz tego robić Adrien. Czuję się już dobrze. To wszystko to tylko kumulacja dzisiejszego stresu, nic mi nie będzie. Nie chcę sprawiać ci kłopotu — zaczęła niepewnie, zerkając z ukosa na kierowcę. Ten jednak, nie odrywając wzroku od drogi, uśmiechnął się delikatnie i puszczając jej komentarz mimo uszu, odparł:

— Jeśli pozwolisz, wjedziemy tylko na chwilę do mojego mieszkania, dobrze? Zabiorę jakieś rzeczy na przebranie — odparł, puszczając jej wątpliwości bokiem.

Marinette postanowiła nie drążyć dłużej tematu. Jechali już dłuższą chwilę, gdy dziewczyna zorientowała się, że nie znajdują się w żadnej luksusowej dzielnicy Paryża. Mijali znajome okolice, by po chwili znaleźć się na jej osiedlu.

— Mówiłeś, że chcesz najpierw jechać do ciebie, po rzeczy? — spytała zdezorientowana, zerkając przez szybę auta.

Adrien z łatwością zaparkował przed jednym z budynków, po czym odpiął pas i puścił oczko do Emmy, która zachichotała, w odpowiedzi na ten gest.

— Właśnie dotarliśmy na miejsce. To tutaj mieszkam. Zapraszam drogie panie, w moje skromne progi. Ja się spakuję, a wy w tym czasie będziecie mogły się troszkę rozgościć.

Marinette wysiadła bez słowa ze samochodu, po czym wyciągnęła z niego Emmę i chwyciła ją za rękę, idąc za Adrienem. Gdy w końcu dotarli na miejsce, okazało się, że apartament mężczyzny jest w istocie większy od ich mieszkania, jednak tak, jak wspominał blondyn, stanowczo brakowało w nim kobiecej ręki.

Adrien rzucił kurtkę na wieszak, po czym skierował się do kuchni. Marinette i Emma również rozebrały się i usiadły na szarej, skórzanej kanapie w salonie.

— Napijecie się czegoś? Nie mam zbyt dużego wyboru, mogę zaproponować wodę mineralną albo colę.

— Cola! — krzyknęła Emma z szerokim uśmiechem. Marinette była tak zaszokowana całą sytuacją, że nawet nie protestowała. Sama poprosiła o szklankę wody i nadal rozglądała się po mieszkaniu.

— Bardzo ładne mieszkanie. Takie... sterylne — stwierdziła, gładząc dłonią idealnie biały, marmurowy stolik.

— Tak, wiem, bezduszne — odparł blondyn, zajmując miejsce obok niej. — Jak już mówiłem, brak tu kobiecej ręki. Ja się nie znam na tych wszystkich dodatkach, szpargałach. Wnętrze zostało urządzone przez dekoratora wnętrz. Kuchni wcale nie używam, chyba że do zalewania zupek chińskich.

Marinette odstawiła pustą szklankę na ławę i spojrzała na blondyna, a w fiołkowych oczach pojawił się ogromny smutek.

— Naprawdę jesteś bardzo samotny, Adrien... — szepnęła bardziej do siebie, niż do swojego rozmówcy.

— Ale wujek już nie jest sam mamusiu, przecież ma nas! A my go kochamy, prawda? I nie pozwolimy mu się smucić i siedzieć tu samemu!

Adrien i Marinette roześmiali się równocześnie. Blondyn wziął dziewczynkę na kolana i połaskotał ją po brzuszku.

— To prawda, Emmo! Odkąd w moim życiu pojawiłaś się ty i twoja mama, już nie czuję się taki samotny. Przynajmniej nie wtedy, kiedy jestem z wami... No cóż, dość już tego smęcenia. Spakowałem już to, co potrzebne, więc możemy przenieść się do waszego mieszkania. Robi się późno, a pewna młoda dama musi jutro rano wstać do przedszkola, zgadza się?

Po powrocie do mieszkania Marinette, Emma długo nie chciała położyć się do łóżka. Była zbyt podekscytowana tym, że wujek Adrien zostawał u nich na noc. Zgodziła się dopiero wtedy, gdy Adrien obiecał, że opowie jej bajkę na dobranoc.

Trylogia szczęścia część 2: Kiedyś będziemy szczęśliwiWhere stories live. Discover now