9. | Pocałunek |

6.4K 423 90
                                    

— Tatusiu, co to znaczy, że rzucają się na ciebie „zapalone fanki"? — zapytała znienacka Emma, siedząc na kolanach Luki, na wysokim krześle barowym przy wyspie kuchennej, oddzielającej aneks od salonu. — Tak mówią mamusia i ciocia Alya.

— „Zapalone fanki"? — powtórzył, zerkając z rozbawioną miną w kierunku Marinette, która zalewała właśnie herbatę świeżo zagotowaną wodą.

Słysząc słowa swojej córki, jej dłoń zatrzymała się w miejscu, powodując, że woda z czajnika lała się, wypełniając kubek po brzegi, aż w końcu wylała się poza naczynie, powodując poparzenie wrzątkiem wierzchu drugiej dłoni, którą opierała na blacie.

— Cholera jasna! — krzyknęła nagle. Brunet widząc co się stało, natychmiast postawił Emmę na podłogę, a sam podbiegł do jej matki i natychmiast chwycił jej poparzoną dłoń, po czym skierował ją pod strumień zimnej wody.

— Nettie, teraz jesteś gorąca, niczym moje zapalone fanki", czyż nie? — zadrwił, obdarzając młodą projektantkę szelmowskim uśmiechem.

— Ty się śmiejesz, a mnie strasznie boli — jęknęła, czując jak z jej oczu mimowolnie popłynęły łzy. — Czy ja zawsze muszę się czymś oparzyć? Jak nie kawą w język, to wrzątkiem. Jestem taka niezdarna!

Emma widząc łzy rodzicielki, pobiegła do pokoju i przyniosła paczkę miętowych chusteczek. Nieporadnie wyciągnęła jedną z opakowania i nakazała jej nachylić się, po czym nieporadnie otarła jej łzy.

— To są moje magiczne chusteczki od wujcia Adriena — wyjaśniła — kiedy się ich używa, niczym się już nie martwisz i nic już nie boli. Wujek jest super, to prawdziwy czarodziej — dodała, uśmiechając się od ucha do ucha, co nie umknęło uwadze muzyka.

— Lubisz tego nowego wujka, co? — zagadnął niby od niechcenia. — Ale chyba ja nadal jestem twoim ukochanym chłopakiem, co kocurku? — spytał, udając nachmurzoną minę, na co dziewczynka wyciągnęła swoje małe rączki ku górze i kiedy mężczyzna ujął ją do góry, ona przytuliła go mocno z całych sił.

— Przecież ty jesteś moim tatusiem, a Adrien to mój wujek. Zawsze cię będę kochała najmocniej. On ci mnie nie ukradnie! — zachichotała, wtulając twarzyczkę w jego tors. Luka ponownie spojrzał na dłoń Marinette, która była niepokojąco zaczerwieniona.

— Kotku, idź do pokoju i wyciągnij chińczyka, dobrze? Za 5 minut przyjdę i mam nadzieję, że uda mi się dzisiaj z tobą wygrać!

Dziewczynka zmarszczyła swój mały piegowaty nosek, założyła ręce na biodra, jak to często miewała w zwyczaju jej mama i odpowiedziała:

— Nigdy mnie nie ograsz, ja jestem mistrzynią w chińczyka! — zawołała i pobiegła do swojego pokoju.

Luka w tym czasie sięgnął z apteczki piankę uśmierzającą ból przy oparzeniach, poprowadził Marinette na tapczan i usiadł obok niej. Ujął jej dłoń w swoją rękę i rozpylił na niej piankę, delikatnie ją wmasowując, co spowodowało u ciemnowłosej początkowo syknięcie z bólu, jednak po chwili poczuła ogromną ulgę. Masując jej dłoń, mężczyzna intensywnie wpatrywał się we fiołkowe oczy dziewczyny.

— Adrien często tu bywa? Wygląda na to, że Emma się z nim dobrze dogaduje? — zapytał nagle.

— Zaprosiłam go ostatnio na kolację. Jest samotny, a bardzo lubi towarzystwo Emmy, więc pomyślałam, że będzie mu miło, jeśli spędzi z nami trochę czasu. Poza tym Emma całe popołudnia siedzi ze mną w pracowni, więc widuje też Adriena. Teraz to on jest moim bezpośrednim przełożonym — odparła bez zająknięcia. Nagle poczuła, że dotyk Luki na jej dłoni stał się bardziej gwałtowny. Spojrzała zaniepokojona w stronę przyjaciela i zdrową dłonią ujęła jego policzek, w ten sposób, by ten spojrzał jej w oczy.

— Co się stało Luka? Nie jesteś dziś sobą. Jesteś taki zamyślony. Prawie wcale nie rozmawiasz ze mną, wypytujesz mnie i dziecko o Adriena. Co się dzieje? Martwię się o ciebie.

— A ja martwię się o ciebie. O ciebie i Emmę — odparł chłodno. — Nie podoba mi się, że spędza z wami tyle czasu. Doskonale pamiętam, ile się przez niego nacierpiałaś w szkole. Wcześniej nigdy nie odwzajemniał twoich uczuć, a teraz, kiedy stałaś się tak piękną, dojrzałą kobietą, kiedy masz idealne dziecko, którego nie sposób nie pokochać, on nagle pojawia się w twoim życiu i mami cię. I po co? Po to, żeby na końcu znów dać ci nadzieję i uciec? Po to, żeby zawrócić w głowie Emmie, a potem zostawić ją jak jej ojciec? — mówiąc to, wstał i podszedł nerwowym krokiem do okna.
Marinette również wstała z kanapy. Stanęła za jego plecami i oparła swoją głowę o jego barki.

— Nie musisz się o mnie martwić, Luka. Jesteś naprawdę kochany. Tyle dla nas robisz, troszczysz się o nas, ale jestem dorosłą kobietą i wiem, co robię. Potrafię zadbać o siebie i o swoje dziecko. Co do Adriena... mylisz się. On nie jest wyrachowany. Jest... samotny, zagubiony. Chcę mu pomóc. Być przy nim. Czy to źle?

Luka odwrócił się w ten sposób, że jego twarz znajdowała się teraz o milimetry od twarzy Marinette. Kobieta poczuła, że jej serce przyspiesza, kiedy dostrzegła dziki błysk w stalowym spojrzeniu, które przeszywało ją na wskroś.

— A ja chcę być przy tobie. Czy to źle? Czy to źle, że się o was troszczę? Czy to źle, że kocham twoją córkę? Czy to źle, że kocham ciebie Marinette?! — krzyknął zdenerwowany, by po małej chwili, ująć jej twarz w swoje dłonie.

Przez dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu, jednak wkrótce, Luka pokonał barierę tych kilku dzielących ich od siebie milimetrów i zachłannie pocałował Marinette.
Ona początkowo niepewnie oddawała pocałunek, by po chwili stał się pewniejszy, pełen niezrozumiałych dla niej emocji. Po chwili ciemnowłosa odsunęła się na krok, zaczerpnęła gwałtownie powietrza i schowała twarz w dłoniach.

— Emma może tu wejść w każdej chwili. Luka... przepraszam — wyszeptała. — To nie powinno mieć miejsca. Zależy mi na naszej relacji i nie chcę tego psuć. Mam taki mętlik w głowie.

Nagle z fiołkowych oczu popłynęła pojedyncza łza, a zaraz za nią popłynął potok kolejnych. Muzyk otarł je wierzchem swojego kciuka, po czym przyciągnął ją do siebie w taki sposób, że opierał teraz swoją brodę na jej głowie.

Marinette miała w głowie milion myśli. W jej sercu zaczynało odżywać dawne uczucie do blondyna. Bała się go, bo nie wiedziała, czy zostanie odwzajemnione. Bała się, że znów będzie to miłość jednostronna, że historia się powtórzy. Jednak nie umiała już funkcjonować bez jego obecności. Z drugiej strony Luka, który wydawał się bezpieczną opcją. Przy którym ona i Emma czuły się ważne, kochane i bezpieczne. W tej chwili wtulała się w klatkę piersiową muzyka i słuchała niespokojnej melodii jego serca.

— Lepiej już pójdę. Nie chciałem sprawić ci przykrości ani w żaden sposób cię przestraszyć, Marinette. Kocham Cię i będę to powtarzał tak długo, aż w końcu zrozumiesz, że jesteś kobietą mojego życia. Będę na ciebie czekał do końca moich dni — wyznał. — Co do pocałunku... nie możesz przepraszać za swoje uczucia. To ja cię pocałowałem, a ty oddałaś pocałunek, co oznacza, że nie jestem ci obojętnym. To z kolei brzmi dla mnie jak zachęta do dalszej walki o twoje serce. Przeproś ode mnie Emmę. Wpadnę innym razem. Przemyśl sobie wszystko, ja chcę tylko waszego dobra — mówiąc to, pocałował czubek jej głowy, po czym chwycił w rękę skórzaną, czarną kurtkę i kask. Ostatni raz popatrzył w stronę Marinette, która stała w tym samym miejscu, w którym ją zostawił i patrzyła tępo w jeden punkt na ścianie, a łzy nadal spływały z jej oczu.

Zamknął za sobą delikatnie drzwi od mieszkania i udał się na podziemny parking. Gdy tylko odpalił silnik swoje motoru, ruszył z ogromną prędkością w tylko sobie znanym kierunku, a na ustach wciąż czuł słodki smak ust Marinette.

Trylogia szczęścia część 2: Kiedyś będziemy szczęśliwiWhere stories live. Discover now