16. | Zabawimy się troszkę |

6K 425 50
                                    


— Adrien, czy mogę się dzisiaj urwać z pracy chwilę wcześniej? Umówiłam się na rozmowę z wychowawczynią Emmy — spytała niepewnie, przeglądając dokumenty zalegające na biurku i czekające na zmiłowanie z jej strony.

— Jasne Mari, nie ma problemu. W ogóle uważam, że za dużo pracujesz. Powinnaś wziąć dzień urlopu, spędzić z Emmą trochę czasu. To wam obu wyjdzie na zdrowie — odparł, zagryzając końcówkę długopisu. Uśmiechnął się pokrzepiająco w kierunku projektantki, która w pośpiechu zaczęła pakować szkice do swojej ogromnej torebki.

— Bardzo bym chciała, ale do pokazu został tydzień, a ja czuję się jakbym stała w miejscu. Po tym całym zamieszaniu postaram się jej wszystko wynagrodzić. Może wyjedziemy na parę dni nad morze. Dawno nie spędzałyśmy czasu tylko we dwie — westchnęła, spoglądając na wyświetlacz swojego telefonu, który wibrował szaleńczo od dobrych dwóch minut, po czym odrzuciła połączenie.

— Luka? — spytał, zerkając jej przez ramię.

— Luka — odparła zrezygnowanym tonem, wrzucając telefon do torebki.

— Może powinniście porozmawiać? Emma chyba źle znosi jego nieobecność — stwierdził, choć sporo go kosztowało, by te słowa mogły przejść przez jego gardło.

— Emma świetnie da sobie bez niego radę. Już nie raz zdarzało się, że nie widziała go przez kilka miesięcy i świat się nie zawalił.

— Tak, ale sama wiesz, Emma dorasta, potrzebuje ojca... — Adrien sam nie wierzył, w to, co właśnie mówił, ale dobro jego córki stawiał na pierwszym miejscu, ponad swoimi osobistymi animozjami. —  Luka zastępował jej go od narodzin. Na pewno jest jej bliski i tęskni za nim. Tym bardziej że nie jest już malutka. Widzi, że coś jest między wami nie tak i tęskni. Ona czyta z ciebie jak z otwartej księgi, Marinette.

Kobieta usiadła na swoim obrotowym fotelu i nakryła się swoją torbą, upychając w niej resztę papierów, które jeszcze z niej wystawały. Następnie rzuciła ją w kąt i schowała twarz w dłoniach.

— Jestem najgorszą matką na świecie. Nie mam czasu dla własnej córki, nie mam pojęcia, co takiego stało się w jej życiu, że jej wychowawczyni wzywa mnie na rozmowę. Obcy ludzie wiedzą o moim dziecku więcej niż ja. Wiedziałam, że nie nadaję się do tego, żeby samotnie wychowywać dziecko. To zbyt odpowiedzialne zadanie i poległam na całej linii.

Adrien uklęknął przed ciemnowłosą i ujął jej dłonie w swoje ręce, odsłaniając przy tym jej twarz. Uśmiechnął się do niej serdecznie i pogłaskał kciukiem wierzch jej dłoni.

— Jesteś wspaniałą matką. Nigdy w to nie wątp. Udało ci się pogodzić tak wymagającą pracę i samotne wychowywanie dziecka. Emma wyrasta na cudowną dziewczynę i to wyłącznie twoja zasługa. Bierze z ciebie przykład na każdym kroku i docenia to, co dla niej robisz. Wie, że pracujesz po to, żeby żyło jej się lepiej. Uwierz mi, ona jest rozsądniejsza, niż my wszyscy razem wzięci — mówiąc to, oboje roześmiali się, a Marinette popatrzyła głęboko w zielone tęczówki Adriena.

— Dziękuję. Zawsze jesteś dla mnie i dla mojej córki. Ja... nie wiem jak ci się odwdzięczyć za to wszystko. W sumie to nawet nie miałam jeszcze okazji podziękować ci, za to, że pomagasz mi w organizacji pokazu, choć w założeniu to ja miałam być twoją asystentką, a nie na odwrót.

— No cóż, skoro koniecznie chcesz się jakoś odwdzięczyć, to daj się porwać jutro wieczorem. Potrzebujesz rozluźnienia. Nino gra jutro w klubie, może pójdziemy go odwiedzić? Wypijemy parę drinków, potańczymy. Oboje potrzebujemy takiego resetu. Wpadnę po ciebie o 20:00. Jesteśmy umówieni?

Trylogia szczęścia część 2: Kiedyś będziemy szczęśliwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz