„Ładny ten różowy. Ładny ten różowy."
Czyżby Remus Lupin lubił różowe włosy?
Parsknęłam śmiechem prosto do swojego kubka wypełnionego po brzegi Ognistą Whisky. Dochodziła pierwsza w nocy, a Pokój Wspólny Ravenclawu już dawno tak nie tętnił życiem. Bliźniacy Weasleyowie oraz Oliver Wood przedarli się pod osłoną nocy przez korytarze najwyższego piętra w Hogwarcie i przepuszczeni z pomocą Cath strzeżonym przez kołatkę przejściem, skombinowali - podejrzewałam, iż z Pokoju Życzeń - stare czarodziejskie radio. Po ponad pół godzinie strojenia, złapali falę z Hogsmeade, gdzie na żywo grały Fatalne Jędze, i teraz wszyscy Krukoni i troje Gryfonów kołysali się w rytm dźwięków kapeli. Naturalnie, w otoczeniu alkoholowej woni i oparów ziół z cieplarni profesor Sprout.
Nie miałam dziś ani siły, ani ochoty na tańce, więc tylko siedziałam pod kominkiem i piłam Whisky, szklanka za szklanką. Rowena Ravenclaw spoglądała na mnie z odrazą z ram pobliskiego obrazu.
- Co? - burknęłam do niej, podchwytując jej pełne politowania spojrzenie. - Jakbyś ty nigdy nie miała gorszych dni
- Nawet jeśli miałam, nigdy nie spędzałam ich w takim stanie.
- Żałuj. Ognista Whisky jest fantastyczna. - Wzięłam ostatni łyk.
„Ładnie ci w różowym."
Nie, powiedział "Ładny ten różowy." Nie skomplementował mnie, tylko kolor. Różowy. Nie mnie jako osobę, tylko kolor, jaki stworzyłam.
Ness, nie nadinterpretuj, jak to masz w zwyczaju. Jak to zrobiłaś z Charliem.
Charlie.
Wzdrygnęłam się i poszukałam wzrokiem Olivera.
- Dolałbyś mi?! - Pomachałam pustym szkłem. Przedarł się ku mnie przez wyginającą się zdecydowanie w zbytnim poziomie Catherine i sięgnął po butelkę.
- Może zwolnij trochę, co? - zasugerował kącikiem ust, choć po jego rozbieganym wzroku sama widziałam, że nie był w najlepszym stanie. Sięgnęłam po szklankę.
- Nie musisz się o mnie martwić, dziś nie jaram, więc jutro nie będzie ze mną tak źle. Ale uważaj na nią. - Wskazałam Cath, która odebrała Fredowi skręta i zaciągnęła się potężnie, choć nawet się nie zakrztusiła. - To ja będę musiała spać z nią w jednym dormitorium i nie mam ochoty przez pół nocy trzymać jej zaklęciem nad ubikacją.
- Zabiorę ją na chwilę na Wieżę Astronomiczną, niech się przewietrzy - zaproponował.
Spojrzałam na niego. Nie wyglądał na jednego z tych przeświadczonych o swojej perfekcji Gryfonów, na tych, którzy wiedzieli, jak wielką posiadali popularność i lubili to wykorzystywać. Poza tym, alkohol wyciągał na wierzch całą prawdę, czy to o czarodzieju, czy o mugolu, a przede mną stał pijany i mający naprawdę dobre zamiary Oliver Wood.
- To naprawdę niezły pomysł, Oliverze - pochwaliłam go i klepnęłam w ramię. - Tylko odprowadź ją prosto pod przejście. W razie, gdyby miała trudności z odgadnięciem zagadki, walnijcie porządnie, ktoś was na pewno usłyszy.
- Byle nie Flitwick. - Wzdrygnął się i ruszył ku Cath. Widziałam, jak złapał ją delikatnie za nadgarstek i nachylił ku niej. Moja przyjaciółka z wolna przestała tańczyć i w pewnej chwili oddała skręta Fredowi, by później ruszyć za wciąż trzymającym ją za rękę Woodem. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy wyszli z Pokoju Wspólnego.
No, Cath, teraz tylko tego nie spieprz.
Ziewnęłam, wyciągnęłam nogi przed siebie i wzięłam kolejny łyk Whisky.
![](https://img.wattpad.com/cover/195637284-288-k917400.jpg)
YOU ARE READING
CLAIR DE LUNE {remus lupin hp ff}
Fanfictiono słońcu i pełniach księżyca. o lawendzie, kawie, muzyce klasycznej i remusowych sweterkach. o różowych włosach, Ognistej Whisky i łamaniu szkolnego regulaminu. o przeznaczeniu, odnajdywaniu własnej drogi i usamodzielnianiu się. o miłości przede wsz...