- Roweno! Jak wspaniale cię widzieć!
- Stęskniłaś się, co? Przyznaj, że tak.
- Nie umarłaś bez nas z nudów? Och, nie, czekaj... - Uśmiechnęłam się złośliwie, a Cath ryknęła śmiechem.
Rowena Ravenclaw prychnęła wyniośle, krzyżując smukłe ramiona na piersi. Dziś, wyjątkowo, na ramiona zarzuciła długą, błyszczącą pelerynę w kolorze butelkowej zieleni. Zdziwiłam się, jak bardzo ten kolor pasował do jej urody, jej kruczoczarnych, długich włosów i szlachetnych rysów twarzy.
- Niech mnie Helga przeklnie, jeśli kłamię, ale Wieża bez was zdaje się być zaskakująco pusta - odezwała się z niechęcią, uciekając w bok spojrzeniem stalowych oczu.
- Helga przeklnie? - Cath machnęła różdżką i odesłała nasze kufry do dormitorium, zahaczając po drodze jednym z kółek o głowę małego drugoklasisty. - Hufflepuff? Chyba żartujesz, ona była wcieleniem dobroci i miłości.
- Co to ma niby oznaczać? Czy to jakiś nieoficjalny podział? - Ravenclaw uniosła cienkie brwi.
- Każdy wie, że Hufflepuff kochała wszystko i wszystkich. - Grant wzruszył ramionami, gdy przechodząc obok, usłyszał naszą wymianę zdań. - Dementorzy wykitowaliby od nadmiaru jej miłości.
- Gryffindor pewnie nie bał się niczego. - Usiadłam na miękkim dywanie tuż pod jej portretem i spojrzałam na nią z uśmiechem, doszukując się w jej twarzy umiarkowanego zaciekawienia.
- Slytherin to był dupek nad dupkami.
- Zważcie na słowa! Obawiam się ostatniej opinii. - Ravenclaw chrząknęła.
Cath kucnęła za mną i oparła się na moich ramionach.
- „Na mądrość Ravenclaw" - zacytowała Catherine. - Tak czasami mówi Flitwick.
- Ale wracając do Slytherina... - Zawiesiłam znacząco głos, ponieważ nowa peleryna Roweny nie dawała mi spokoju. - Bardzo ładny kolor, Roweno. O dziwo, pasuje ci tak dobrze, jak granat. - Wskazałam na nowy element jej garderoby.
- Och, bardzo ci dziękuję, Inaresso. - Poprawiła atłasową kokardkę zawiązana pod szyją i uśmiechnęła się wdzięcznie. - Nie byłam pewna, czy dobrze leży.
- To peleryna, jak może źle leżeć.
- Zdziwiłabyś się, droga Catherine. - Rowena nadal się uśmiechała.
Tęskniłam za towarzystwem Roweny i cieszyłam się, widząc, że jej złość po naszym nieodpowiedzialnym wyskoku już minęła. Brakowało mi rozmów z nią i z tego też powodu, nie mogłam się powstrzymać przed dogryzieniem jej:
- Rzadko kiedy widzę, żebyś opuszczała ramy swojego obrazu.
- Przebywanie w Wieży sprawia mi przyjemność. Poza tym, mam nieustanne oko na Krukonów, a kiedy ci zachowują się nieodpowiednio, mam możliwość zainterweniować - dodała wymownym tonem.
- Slytherin chyba też zainterweniował.
- Przepraszam? - Opuściła ręce, udając zdziwienie.
- Przecież to jego peleryna, prawda? - Wyszczerzyłam zęby, a twarz Roweny wydłużyła się. Catherine sapnęła nad moją głową. - No to jak, Roweno? Jak ci minęły święta?
- Obrazy mogą to robić? - podekscytowała się Cath.
Twarz Ravenclaw w ułamku sekundy przybrała purpurowy odcień, znacząco kłócący się z dystyngowaną zielenią. Obserwowałam, jak jej nozdrza rozszerzają się niebezpiecznie, a brwi marszczą, zupełnie jak u szykującej się do ataku McGonagall.
![](https://img.wattpad.com/cover/195637284-288-k917400.jpg)
YOU ARE READING
CLAIR DE LUNE {remus lupin hp ff}
Fanfictiono słońcu i pełniach księżyca. o lawendzie, kawie, muzyce klasycznej i remusowych sweterkach. o różowych włosach, Ognistej Whisky i łamaniu szkolnego regulaminu. o przeznaczeniu, odnajdywaniu własnej drogi i usamodzielnianiu się. o miłości przede wsz...