Rozdział IV: Czas na rozpierdol. Część druga

62 2 321
                                    


- Robimy dywersję – zwróciłam się do Leili – Ty ich zagadasz, a ja przemknę jako powietrze obok nich, zgoda? – spytałam, Bo przecież to nie ja jestem strategiem, tylko ona.

- Może być – odpowiedziała po chwili. Zmieniłam postać i teraz byłam powietrzem. Leila kierowała się do mojej kajuty powoli. Na pokładzie naszego statku był Leo i Alec.

- Nie widziałaś może Yuu? – spytał Alec

- Bo nie było jej w kajucie – dodał Leo

- Nie. Tak jak się rozstałyśmy, tak tyle ją widziałam – odpowiedziała Leila, a ja w tym czasie byłam już przy zejściu pod pokład. Zeszłam po cichu na dół, dalej jako powietrze i przemknęłam do mojej kajuty. Po drodze jednak nie spotkałam Nero, co było dziwne. W mojej kajucie już, zmieniłam formę na ludzką i chciałam zamknąć drzwi, jednak za nimi był właśnie Nero, przez co się wystraszyłam.

- Nie miałaś czasami leżeć? – spytał oparty o ścianę Nero. Wiercił mnie wzrokiem na wylot

- Eee... - zaczęłam – Po prostu poczułam się lepiej i chciałam się przewietrzyć – uśmiechnęłam się do niego. Odszedł od ściany i stanął przede mną

- To mogłaś chociaż poinformować któregoś z nas – powiedział, patrząc się na mnie z góry i to dosłownie.

- A myślisz, że chciałoby mi się czekać na któregoś z was? – zapytałam z lekką irytacją w głosie, po czym się odwróciłam do niego plecami – Nie mam ochoty już gadać. Płyniemy na wyspę najbliższą wraz ze Słomkowymi, by postój zrobić przed samą Dressrosą – dodałam wychodząc z kajuty. Poszłam na pokład, gdzie byli Leo i Alec, którzy byli zagadywani przez Leilę.

- Zbierać dupencje! Ruszamy na wyspę przed nami. Zrobimy tam mały postój – zarządziłam – Słomkowi też na nią płyną – dodałam po chwili

- Aye aye, kapitanie! – krzyknęli w trójkę, po czym rozbiegli się

- Oi, Zoro! – krzyknęłam do zielonowłosego – Płyniemy szybciej na wyspę, jakby się Luffy pytał - dodałam

- Stało się coś na dole? – spytała zaniepokojona Leila

- Nie, nic. Spokojnie – odpowiedziałam. I tak mi nie uwierzyła zapewne, bo aż emitowałam morderczą aurą – Lecimy szybciej? – spytałam Leili, która się zgodziła. Po chwili była już w formie jastrzębia, a ja wysunęłam skrzydła moje i wzbiłyśmy się w powietrze. Wspomagałam ją wiatrem momentami, ale już dobrze zaczęło jej iść latanie. Leciałyśmy tak z dobre 10 minut i wylądowałyśmy na wyspie. Leila zmieniła formę i stanęła koło mnie.

- To co.... Idziemy zwiedzić wyspę? – spytała z uśmieszkiem Leila

- Poczekajmy, aż chociaż ich statki będą bliżej – odpowiedziałam jej – Jak na razie sobie klapnijmy, potem podlecę na statek i wezmę nasze bronie – dodałam, kierując się w stronę najbliższego drzewa. Leila poszła w moje ślady wspinając się na drzewo i siadając wygodnie na gałęzi. Ja w tym czasie zrobiłam z powietrza taki niby hamaczek i klapnęłam sobie na niego. Po 10 minutach statek był już blisko – No dobra – wstałam z prowizorycznego hamaka – Lecę po broń, za chwilę będę – dodałam, wyciągając skrzydła i wzbijając się w powietrze. Na statku szybko wzięłam nasze rzeczy, ale zatrzymał mnie głos przed odleceniem.

- Idziecie w głąb wyspy? – zapytała jednocześnie cała trójka

- Tja, idziemy na zwiady – powiedziałam – Ale spokojnie... Jestem w nie za dobrym humorze dalej, więc jakby ktoś chciał się na nas rzucić, to nic z niego nie zostanie – dodałam creepy i poleciałam

Łowcy i nowy światWhere stories live. Discover now