37. Słabość.

837 80 19
                                    

Dobry wieczór. 

Przychodzę z nowym rozdziałem. Ciekawam waszej opinii...

Mam nadzieję, że na końcu tego epizodu nie będziecie na mnie źli ;)

Dajcie znać, co myślicie o naszych bohaterach... 


Magnus od rana z niecierpliwością oczekiwał telefonu od ukochanego. Wiedział, że Alec nie pozwoli sobie na zbyt długie mierzenie się z problemem sam na sam i w końcu zwróci się do Magnusa. Tym bardziej, że miał całkowitą pewność, że tym razem problem dotyczy w jakimś stopniu także jego samego.

Więc kiedy telefon zawibrował na stoliku, szybko odebrał, spragniony głosu za którym tęsknił.

Umówili się w parku na "ich" ławce. 

Ubrał się tak szybko jak tylko potrafił i był gotowy do wyjścia, gdy zaczepił go wychodzący z pokoju gościnnego Adam.

- Wychodzisz? Tak wcześnie?

Magnus westchnął i zatrzymał się, obracając klucze w dłoni.

- Tak. Idę spotkać się z Aleciem. 

-A tak... Słyszałem, że wczorajsze spotkanie nie bardzo się udało...  - Odpowiedział Adam, uśmiechając się kącikiem ust.

- No, nie bardzo. Za sprawą kochanego tatusia. Namieszał Alecowi w głowie a ja nawet nie wiem co się stało... Idę to wyjaśnić. Nie wiem kiedy wrócę, więc nie czekajcie na mnie.

Otworzył drzwi i już miał opuścić mieszkanie, gdy usłyszał.

- Tak naprawdę to on się o ciebie martwi, chyba wiesz o tym...?

Magnus zatrzymał się, niezdolny zrobić kroku do przodu.

-Martwi się? O mnie? W życiu nie słyszałem czegoś bardziej niedorzecznego. On nie dba o nic, poza własnymi korzyściami. 

- Wiesz, że dla ciebie chce jak najlepiej? Jesteś jego ulubionym dzieckiem... Ma w stosunku do ciebie ogromne plany...

-Dość! Co ci obiecał w zamian za gadanie tych głupot? Poza tym, nawet jeśli miałaby to być prawda, okazuje to w bardzo dziwny sposób, nie sądzisz? - Powiedział Magnus, zatrzaskując za sobą drzwi. Nie miał ochoty kontynuować tej rozmowy. Cóż za niezwykła wymiana zdań! Pierwszy raz zdarzyło się, że Adam zajął jakiekolwiek stanowisko. Asmodeuszowi chyba naprawdę chodzi o coś konkretnego. Dlaczego więc nie powie co i jak, tylko wyręcza się kochankiem?

Magnus przymknął oczy. Nie będzie się teraz nad tym zastanawiał. Po chwili ruszył na spotkanie z Aleciem. Za nic nie chciał się spóźnić, tak naprawdę chciał tam być, kiedy Alec przyjdzie. Chciał, by zobaczył go, jak tylko dotrze na miejsce. I tak było. Kiedy Alec nadszedł, kiedy zobaczył jak na jego twarzy odmalowuje się wyraz ulgi, Magnus zrozumiał, że dobrze zrobił. Alec nie był pewien, czego może się spodziewać po wczorajszej ucieczce... Widok Magnusa upewnił go, że cokolwiek się wydarzyło, teraz jest i będzie dobrze. 

I już po chwili ręce Magnusa pieściły zimną skórę policzków a usta smakowały miękkie wargi ukochanego. Tak bardzo tego pragnął! Nie spał dobrze tej nocy, martwiąc się ucieczką Aleca, jego samopoczuciem, tym, co mógł nagadać mu jego ojciec...  Ale kiedy miał go w zasięgu swoich rąk, wszystko wydawało się być na swoim miejscu. I tylko na tym mu zależało. 

Po chwili pełnej niewypowiedzianych czułości usiedli na ławce, by porozmawiać. 

Kiedy Alec przedstawił mu swój pomysł, swoją prośbę, prawie natychmiast wiedział, gdzie powinni się udać.

Magnus Bane I Dziwne Jego PrzypadkiWhere stories live. Discover now