14. Pierwsza randka.

3.7K 197 154
                                    

Alec przeskakiwał po dwa stopnie na raz biegnąc po schodach, kierując się do swojego pokoju. Właśnie skończył dyżur a za dwie godziny powinien być u Magnusa, więc nie miał za dużo czasu. Wpadł do swojego pokoju, zostawiając uchylone drzwi. Otworzył szafę, by przejrzeć co ma na wieszakach, w czym mógłby pójść na spotkanie z czarownikiem. Wybrał czarną koszulę z długim rękawem i czarne bojówki. Nie był pewien, gdzie pójdą a takie zestawienie nada się wszędzie, pod warunkiem, że nie będzie to jakaś bardzo ekskluzywna restauracja. Ale do takiej raczej nie chciał iść. Postanowił, że weźmie jeszcze płaszcz do kolan, lekko wcięty w talii- potem może być już chłodno. Był wrzesień i choć w dzień pogoda przeważnie dopisywała, to wieczory bywały już zimne. Dwa lata temu Izzy namówiła go na zakup tego płaszcza, twierdząc, że wygląda obłędnie. Nie miał okazji wkładać go zbyt często, ale Izzy miała chyba lepszy gust jeśli chodzi o ubrania. Więc jej zaufał. Dla Aleca ubrania nie miały większego znaczenia, ani to jak w nich wygląda, byleby były wygodne. I najlepiej czarne. Albo po prostu ciemne.

 Zamknął szafę, wieszając płaszcz na drzwiach a koszulę i spodnie położył na łóżku. Chciał pójść wziąć prysznic, więc z szafki wyciągnął czysty ręcznik, gdy jego wzrok przesunął się po pianinie, które stało pod ścianą. Momentalnie przypomniało mu się jak wczoraj śpiewał dla Magnusa. Nawet teraz, na to wspomnienie, serce zabiło mu mocniej...  Chciał to zrobić. Chciał zagrać i zaśpiewać, choć do tej pory nie robił tego dla nikogo... Zatopiony w swoim wspomnieniu  instynktownie podszedł do pianina i usiadł przy nim. Położył dłonie lekko na klawiaturze, przesuwając palcami po klawiszach, jakby badając ich kształt, ich strukturę...

A po chwili zaczął grać. Tę samą piosenkę co wczoraj. Z zamkniętymi powiekami przeżywał wczorajszą chwilę raz jeszcze, przypominając sobie jak Magnus na niego patrzył, jak uważnie słuchał, jak nie spuszczał z niego oczu. Palce pewnie wciskały odpowiednie klawisze, dźwięk był czysty i pewny. Słowa refrenu same wyszły mu z ust. Alec totalnie pochłonięty emocjami nie zwracał uwagi na to gdzie jest ani co robi.

Więc kiedy skończył piosenkę delikatnie kończąc frazę, jego zdziwienie było ogromne, gdy otwierając oczy zobaczył stojących w drzwiach Izzy i Jace'a. 

- Ty grasz? - Jace stał wpatrzony w brata ze zdziwieniem i radością na twarzy.

- Ty śpiewasz?? - Oczy Izzy w tym momencie skrzyły się radośnie a uśmiech chyba nie mógłby być szerszy. 

Alec przyłapany na graniu zmarszczył brwi nieco spłoszony i szybko wyłączył pianino. 

- Co tu robicie? - zapytał, odwracając się w stronę rodzeństwa i uśmiechając się krzywo. - Podsłuchujecie?

- No właśnie tym razem nie. Czasem próbowaliśmy z Jacem usłyszeć przez zamknięte drzwi czy grasz ale nigdy nam się to nie udało... a dziś... zostawiłeś uchylone drzwi, nie założyłeś słuchawek... i śpiewałeś! - To ostatnie Isabelle prawie wykrzyczała, tak bardzo była podekscytowana tym co się właśnie dzieje.

Jace oparł się ramieniem o futrynę drzwi i spoglądając na brata z uznaniem powiedział - I to chyba całkiem nieźle, z tego co się orientuję... Czemu nigdy dotąd nie śpiewałeś dla nas...? Tyle razy cie prosiliśmy... Ukrywasz coś jeszcze? - Alec drgnął lekko na to pytanie, posyłając w stronę Izzy szybkie spojrzenie. Ta lekko pokręciła głową. 

- Nie no, co ty... co miałbym niby ukrywać? - Alec uśmiechnął się do brata...

- No własnie nie wiem. Może stepujesz albo grasz w amatorskim teatrze? - Jace mrugnął do Aleca. - Widać, jesteś pełen zagadek...

Izzy widziała, że Alec wolałby zmienić temat i przyszła bratu z pomocą. - O której miała przyjść Clary? Wychodzicie dziś razem? Coś mi się o uszy obiło...?

Magnus Bane I Dziwne Jego PrzypadkiWhere stories live. Discover now