23. Sylwester

1.9K 86 40
                                    

KOCHANI, JESTEM! Z NAŁADOWANYMI DZIĘKI WAM BATERIAMI, GOTOWA ZMIERZYĆ SIĘ Z KOŃCÓWKĄ TEGO OPOWIADANIA. BARDZO WAM DZIĘKUJĘ, ŻE BYLIŚCIE I JESTEŚCIE ZE MNĄ. JESTEŚCIE WIATREM POD MOIMI SKRZYDŁAMI!

ZAPRASZAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ.

Isabelle otworzyła oczy wyspana i wypoczęta. Leżała przez chwilę w ciepłej pościeli, napawając się błogą świadomością, że dziś to nie ona ma dyżur i nie musi zaraz wstawać. Wyprostowała ramiona nad głową, naciągając mięśnie i przeciągnęła się. Zaczęła rozmyślać nad tym, co ma dziś do zrobienia. Wieczorem ma się odbyć impreza sylwestrowa w domu Magnusa, musi się więc na nią naszykować. Kilka dni wcześniej kupiła przepiękną suknię, czerwoną, z frędzlami w stylu lat trzydziestych, długą do ziemi. Strój miała więc już z głowy, ale zostało jej do kupienia kilka dodatków, na które przedtem nie znalazła czasu. Torebka, kolczyki, może jakaś bransoletka pasująca do kompletu... Ale najpierw kąpiel. Długa, pachnąca, relaksująca. Potem śniadanie. A na zakupy wyciągnie Clary. Z takim postanowieniem wstała z łóżka i weszła do łazienki.

***

Clary natomiast wstała wcześnie rano. Na długo przed świtem wyszła z łóżka by stanąć przed sztalugami i przelać na płótno obraz, który wciąż miała pod powiekami. W natchnieniu pracowała kilka godzin, urzeczywistniając senną wizję. Obraz utrzymany był w ciemnych barwach - czerni, szarościach i granacie. Przedstawiał podziemne jezioro w ogromnej pieczarze. Na środku kołysała się łódka. Stały w niej dwie sylwetki, patrzące w tę samą stronę. Jedna z nich miała uniesioną rękę. Ponadto w łódce znajdował się przewoźnik, który długim kijem odpychał ją od brzegu.

Była tak bardzo pochłonięta malowaniem, że nie słyszała pukania do drzwi. Nie słyszała nawet, kiedy drzwi się otworzyły a do pokoju weszła Isabelle, w szlafroku i z turbanem z ręcznika na mokrych włosach.

- Bardzo mroczny ten obraz. - Powiedziała, stając za plecami Clary.

Młoda malarka podskoczyła w miejscu przestraszona nagłym pojawieniem się Izzy.

- Isabelle! Ale mnie przestraszyłaś, nie słyszałam cię! - Wykrzyknęła, odwracając się do przyjaciółki.

- Ładne to to. - Izzy skinęła w stronę obrazu. - Co to za miejsce?

Clary odwróciła się ponownie, tym razem w stronę sztalug. Przekrzywiła lekko głowę i przez chwilę przyglądała się swemu dziełu. - Tak naprawdę nie wiem. Przez ostatni miesiąc widuję je w snach. Obudziłam się rano i nie potrafiłam już zasnąć. Postanowiłam je namalować. Chyba dam ten obraz Magnusowi. Ciągle o nim myślę, kiedy to maluję... Może on rozpozna to miejsce...?

- Zawsze możesz go zapytać. Idziemy na śniadanie, czy już jadłaś? - Spytała Izzy, kierując się w stronę drzwi, by wyjść z pokoju.

- Nie jadłam. Nie wychodziłam jeszcze z pokoju. Maluję odkąd wstałam. - Odpowiedziała jej Clary, podążając za nią.

***

Kiedy weszły do kuchni, Jace i Alec siedzieli przy stole. Wilgotne włosy Jace'a jasno wskazywały, że nie tak dawno temu brał prysznic. Wyglądał na zupełnie rozbudzonego. Natomiast Alec całą swoją postawą wyrażał niewerbalny komunikat: niech nikt nic do mnie nie mówi. Siedział smętnie, obejmując kubek kawy, ogrzewając w ten sposób ręce, kołysząc się w tył i przód.

Izzy przyglądała mu się przez chwilę, nalewając sobie kawy do kubka.

- Zarwałeś noc? Musisz powiedzieć Magnusowi, żeby nie męczył cię aż tak bardzo. Zwłaszcza, że przed tobą kolejna noc, kiedy nie pośpisz. - Mówiła uśmiechając się nieco złośliwie.

Magnus Bane I Dziwne Jego PrzypadkiWhere stories live. Discover now