11. Catrino, jestem taki głupi

2.5K 188 75
                                    

Catrina wróciła tego wieczoru bardzo zmęczona po nawet nie tyle długim, co intensywnym dyżurze w szpitalu. Wchodząc do domu, zrzuciła buty i boso podeszła do drzwi od tarasu by je otworzyć i wpuścić trochę świeżego powietrza. Lekki przeciąg poruszał muślinowymi firankami. Wróciła do korytarza i nałożyła domowe pantofle, miękkie i wygodne.  Udała się do kuchni by przyrządzić kolację, gdy zobaczyła mrugające światełko automatycznej sekretarki. Telefon wisiał na ścianie łączącej salon z kuchnią, więc włączyła odsłuchiwanie, wcisnęła funkcję głośnomówiącą i podeszła do lodówki. Gdy rozległ się głos Bane'a, przypomniała sobie, że miał zadzwonić. Otworzyła drzwi lodówki, szukając odpowiednich produktów.

- Catrino, jestem taki głupi. - Po tych słowach wyprostowała się i odwróciła, patrząc w stronę telefonu. - Ja nie wiem co się stało... to był taki piękny dzień, od momentu kiedy zjawił się Alexander, czułem, że słońce świeci tylko dla mnie... To znaczy, ten moment, kiedy ty u mnie byłaś też był super, wiesz, że doceniam twoją przyjaźń...I w ogóle jesteś super Catrino... Co ja bym bez ciebie zrobił, co? Zawsze jesteś, kiedy cię potrzebuję... - Catrina słuchając tego, pomyślała, że gdy jutro będzie szła do Magnusa, przyniesie mu coś na kaca. Bez dwóch zdań pił. Słuchała dalej - Wiesz, ja i ty... my jesteśmy super duetem. Bez Ragnora. On jest brzydki. A w duetach jest tak, że zawsze jest ktoś mądry i piękny. A on jest brzydki. A ty jesteś mądra. A ja jestem piękny.... - Catrina zmarszczyła brwi, czekając w którym kierunku do dalej pójdzie. - To znaczy nie chciałem przez to powiedzieć, że ty nie jesteś piękna, bo jesteś, przecież wiesz, masz w domu lustra i szyby... I błyszczącą lodówkę, w której też można się przejrzeć... Ale tam się nie przeglądaj, bo ona zniekształca... Co to ja...? A tak, ty Catrino mogłabyś być sama w naszym duecie bo jesteś i piękna i mądra... Ja też jestem piękny... Ale głupi. Obraziłem Alexandra. I już nigdy się do mnie nie odezwie. Jestem tego pewny. A wiesz, że on też jest piękny? To dopiero byłby duet, wyobrażasz to sobie? Obaj bylibyśmy piękni... - W słuchawce słychać było głębokie westchnięcie. - A ty byłabyś ta mądra. Chociaż nie... Duet to dwie osoby... To jednak nie. Nie obraź się, ale wypadasz.... Mówiłem Ci już, że Alexander ma piękne oczy? Takie błękitne... Zawsze myślałem, że można by w nich utonąć...I dzisiaj tonąłem wiele razy. Wpadłem Catrino, wpadłem... Od zawsze wiedziałem, że go pokocham... Mówiłem ci już o tym? Że zawsze to wiedziałem? No to dziś już wiem to na pewno. A ja go obraziłem... Powiedziałem, że nie miałem lepszej randki, a on się obraził... I czemu on się obraził Catrino? Bo on nie chciał iść ze mną na randkę. A ja go tak.... Piiiiiiip 

Urządzenie na ścianie przełączyło na następną wiadomość a czarownica złapała się na tym, że zamiast przygotowywać kolację stoi i słucha. Zaczęła smarować chleb masłem.

- Catrino, sekretarka się rozłączyła. Te sekretarki to takie niewdzięczne istoty... Urządzenia, znaczy się... Co to ja...? A tak... Mówiłem o tym, że Alexander pięknie śpiewa... Ty wiesz, jak on pięknie śpiewa? I dla mnie to zrobił. - Catrina nie mogła uwierzyć w to co słyszy? Śpiewy? Co oni razem robili? -  Dla mnie! Ale na randkę to już nie chce ze mną iść... Co ja mu zrobiłem? Czy mówiłem już, że ma piękne oczy? - Czarownica już nie wiadomo który raz przewróciła swoimi oczami. Nałożyła liście sałaty i paprykę na swoje kanapki. Po namyśle dodała jeszcze po plasterku szynki - A wiesz jak pięknie się śmieje? Wiesz, że to jest najładniejszy dźwięk jaki słyszałem? I jeszcze ładnie śpiewa, wiesz? Taką piosenkę o gejach. To znaczy ona wcale nie była o gejach... O facecie nad przepaścią. Z tajemnicami... Są gdzieś zakopane... A ja nie chcę, żeby Alexander miał przede mną tajemnice! A mówiłem ci już, że byliśmy w  tym miejscu, gdzie spotkałem go jak był dzieckiem? I siedzieliśmy na ławce pod tym drzewem, z którego zdjąłem Prezesa Miau? A on o tym nie wiedział... Hihihi... Nawet o tym nie wiedział... Hihihi... -  Catrina usiadła przy stole i westchnęła... musi wziąć ze sobą dużo tego lekarstwa. - To była taka moja tajemnica... O! To ja jestem facetem nad przepaścią, ja mam tajemnicę! O... Prezes Miau przyszedł... Co chcesz kocie? Głodny jesteś? A co, już wszystko zjadłeś? Idź sprawdź... Nie ma? No to czekaj... Czekaj Catrino, muszę dać Prezesowi jeść. Plącze mi się pod nogami... No uważaj jak idziesz!! - Do uszu Catriny dobiegł wrzask kociego sprzeciwu. - No jakbyś nie lazł mi pod nogi to bym nie nadepnął na ciebie! No nie obrażaj się na mnie... Dziś wszyscy się na mnie obrażają, przyzwyczaiłem się... - Catrina schowała twarz w dłoniach, opierając łokcie na stole, kręcąc z niedowierzaniem głową - Catrino, już jestem... O czym to ja ...? A tak... Catrino, czemu ty jesteś ciągle sama...? Życie samemu jest do bani, wiesz? Mówię ci, znajdź sobie kogoś, jakiegoś miłego mężczyznę... Albo kobietę, nie osądzam cię prze.... Piiiiiiiiip  

Czarownica oderwała ręce od twarzy i czekała, czy będzie następna wiadomość. Była.

-Catrino? Catrino? Jestem na tarasie, a ty gdzie jesteś?  Jest taki piękny wieczór, wiesz? Niebo ma odcień oczu Alexandra, kiedy się na mnie pogniewał... Taki granatowy... Mówiłem ci już, że on ma piękne oczy? Cały jest piękny wiesz? To znaczy jeszcze tego nie wiem, ale... Dotykałem dziś jego pleców... Same mięśnie Catrino, same mięśnie... Ani odrobiny tłuszczu, jestem pewny... To znaczy tak mi się wydaje, bo nie mogłem się skupić, bo wiesz, dotykałem go... DOTYKAŁEM GO, Catrino... Czyli świat jednak jest piękny... A mi się chce pić. Zaczekasz na mnie? Pójdę po drinka, ok? Zaczekaj... - Catrina usłyszała trzask - Magnus zapewne odłożył telefon na stolik- a potem dźwięk oddalających się kroków i po chwili słaby odgłos obijających się o siebie szklanek. I odgłos lodówki... Chyba lodówki.... Przez chwilę nic nie słyszała. - Buu!!  Hihihi!!! Wystraszyłaś się Catrino? Na pewno się wystraszyłaś! Skradałem się do ciebie a ty nic nie słyszałaś, prawda? Wzięłem... Wziąłem z lodówki kanapkę... Z szynką. Chociaż wolę spagetti... Albo ten twój makaron z wołowiną... O czym to ja...? A tak... A mówiłem ci już, że przez chwilę nawet trzymałem go za rękę? Była taka ciepła. Ale nie spocona, czy coś. Tylko taka ciepła jak... Jak... Nie wiem jak to powiedzieć... Takim ciepłem, które może dodać otuchy... Bredzę Catrino? Ale co ja poradzę? Jesteś moją jedyną przyjaciółką, komu mam to powiedzieć? Ty też mnie kochasz Catrino, prawda? To dobrze... To dobrze... AAaaaaaa!!!!  Co to było? Catrino, coś mnie zaatakowało! Nie uwierzysz, ale jakieś ptaszysko porwało mi kanapkę! No do czego to doszło? Widzisz, teraz już musisz mi ugotować ten twój makaron... Mówiłem ci już, że jest przepyszny? Uwielbiam Twoje żarcie, wiesz?  - Catrina kiwała potakująco głową. - Ciebie też uwielbiam, wiesz? Jesteś moją przyjaciółką... I też coś dla ciebie ugotuję, jeśli chcesz. Chcesz?  Tylko powiedz co. I nie będę czarował, od początku wszystko zro...  Piiiiiiiip

Catrina była ciekawa czy to już koniec pijackich wynurzeń, ale nie był to koniec.

- Catrino? O czym to ja...? A tak... No więc Alexander się obraził a ja nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczę... A tak bardzo bym chciał... Zobaczyć te piękne oczy... Ten uśmiech... - Catrina słuchała z uśmiechem. Oparła się wygodniej o oparcie krzesła na którym siedziała. Włożyła ręce do kieszeni, głowę odchyliła do tyłu. - On tak pięknie się uśmiecha... I dłonie ma takie ładne. I ciepłe... I tak pięknie widać runy na jego ciele... Ma taką jasną skórę...  A mówiłem ci, że nawet na stopie ma runę? Widziałem jak był boso, u ciebie w domu... Pomyślałem wtedy, że ma je na pewno na całym ciele... Ciekawe, czy wszędzie... - Catrina zmarszczyła brwi i przestała się uśmiechać... Pijany Bane był zabawny, ale pijany i zbereźny nie znał granic. - Nie uważasz, że to bardzo interesujące? Na pewno ma  na rękach i ramionach. To widziałem, jak był mokry... Przebijały przez mokrą koszulę. Wiesz, pamiętasz? U ciebie w basenie... I na brzuchu. I na klatce piersiowej. Więc pewnie i na plecach, jak myślisz? I jak myślisz, gdzie jeszcze? Catrino, wiesz co sobie wyobrażałem? - Catrina poderwała się na krześle przerażona kierunkiem wyznań Magnusa. - Wyobrażałem sobie go zupełnie... 

- BRAK MIEJSCA W PAMIĘCI. W CELU NAGRYWANIA NOWYCH WIADOMOŚCI SKASUJ NIEPOTRZEBNE. 

Catrina z ulgą opadła na krzesło, dziękując wszystkim mocom za to zrządzenie losu. Wstała i wyciągnęła z szafki leki, których Magnus jutro będzie bardzo potrzebować... Postawiła je na blacie, żeby ich nie zapomnieć i poszła spać.


Magnus Bane I Dziwne Jego PrzypadkiWhere stories live. Discover now