19. Burza

2.8K 187 96
                                    

Po rozmowie z Jacem Alecowi wcale nie było lepiej. Może o tyle, że zwerbalizował swoje myśli. Ale tak naprawdę  wypowiedzenie tego wszystkiego z czym zmagał się przez całą noc nie przyniosło mu ukojenia. Zaraz po rozmowie z bratem, jak tylko zostawił swój łuk w sali treningowej udał się do szpitalnego skrzydła, by zobaczyć jak czuje się Izzy. Ale nie doszedł tam, spotkał ją po drodze, całą, zdrową i uśmiechniętą. 

- No co tam braciszku? Co to za chmurna mina? Nic mi nie jest i już nie musisz się martwić. - Świergotała, biorąc go pod rękę i prowadząc z powrotem, kierując się do swojego pokoju. - Wypuścili mnie, sama nie wiem po co mnie tam trzymali, ale procedury, sam wiesz... - Przewróciła oczami. - Ale ja tu gadam bez sensu. Opowiadaj, czego się dowiedziałeś od Magnusa. Czym był ten stwór?

Weszli do pokoju. Izzy położyła się na środku łóżka, układając najpierw poduszki tak, by wygodnie się o nie opierać. Klepnęła pościel obok siebie dając bratu znak, żeby usiadł. Alec skorzystał z zaproszenia i zajął miejsce obok. 

- Nie wiem zbyt wiele. - Zaczął Alec. - Jakiś wysłannik piekła, podobno bardzo potężny, choć - nie wiem czy to widziałaś- ale Magnusowi wystarczyło zaledwie kilka słów by go spacyfikować. On go normalnie posłuchał. A jak zapytałem go o to, nie chciał mi nic konkretnego powiedzieć. Coś przed nami ukrywa. Powiedział, że chciał nas chronić. A w zasadzie to mówił o mnie konkretnie. Że mnie chciał chronić. A potem zręcznie zmienił temat i.... - Tu zmarszczył brwi zmieszany.

- Uuuu.... był gorący wieczór coś czuję. - Izzy wsadziła mu łokieć w żebra. - Ej, Alec, nie bądź łatwy, co? Nie brukaj szacownego nazwiska Lightwood.

- Nie będę. Właśnie chciałem ci powiedzieć, że nie zamierzam się z nim spotykać. Więc nie martw się.

- Co takiego? - Izzy poderwała się z poduszek. - Alec, ja żartowałam. Nie mówiłam poważnie, chciałam z ciebie zażartować. Nie bierz tego tak poważnie.

Usiadła obok niego ze skrzyżowanymi po turecku nogami. Wpatrywała się w niego z napięciem. 

- Coś się stało? Powiesz mi? 

- Przemyślałem to wszystko raz jeszcze, tym razem na spokojnie, po wczorajszym wieczorze i rozmowie z matką. 

- Z mamą? Ona wie? O tobie i Magnusie? Niemożliwe! - Isabelle wyglądała na wstrząśniętą.

- Nie, spokojnie Izzy, nie wie. Ale poruszyła kilka istotnych kwestii; mojego pochodzenia i priorytetów jakie powinienem mieć w życiu, no i zacząłem się nad nimi  zastanawiać. 

Opowiedział siostrze o wszystkim o czym myślał, jak się w związku z tym czuje, co uważa, że powinien teraz zrobić. Izzy słuchała uważnie, myśląc gorączkowo nad wszystkimi słowami Aleca. 

- Nie wierzę. Nie wierzę! Alec! Ty siebie słyszysz? - Mówiła wzburzona. - Nie rozumiem cię! Chcesz zaprzepaścić szansę na szczęście? Dlaczego!?

- No właśnie wyłożyłem ci to wszystko przed chwilą. 

- Ale... - Zaczęła mówić ale przerwało jej pukanie do drzwi. - Proszę! - Krzyknęła. Przez szparę w otartych drzwiach wsunęła się głowa Jace'a. 

- Rozmawiacie? Mogę wejść? 

- Jasne. Wiesz co mi właśnie Alec powiedział? Słyszałeś już? 

Jace pokiwał głową po czym ulokował się na łóżku obok nich. - Słyszałem. 

- I co? Nic nie powiesz? 

- A co mam powiedzieć? To przecież jego decyzja. 

- Ale zgadasz się z tym? - Isabelle nie mogła się pogodzić.

Magnus Bane I Dziwne Jego PrzypadkiWhere stories live. Discover now