9. Telefony

2.6K 206 91
                                    

Minęły dwa dni od "kąpieli" w basenie. Magnus tak jak obiecał nie wychodził z domu a jego mieszkanie spowijały ochronne czary. Tamtego wieczoru, gdy zostali sami z Catriną, wspólnie za pomocą czarów uprzątnęli ogród z pozostałości po przyjęciu. Przyjaciółka nalegała, że zamieszka na jakiś czas z Magnusem, ale on chciał zostać sam. Długo się na ten temat spierali, aż w końcu stanęło na tym, że Catrina codziennie na chwilę będzie zaglądać do czarownika w celu upewnienia się, czy wszystko jest jak należy. 

Była własnie u niego. Zjedli razem śniadanie a teraz siedziała na kanapie w jego salonie trzymając w dłoniach filiżankę z kawą i patrzyła na Magnusa, który krzątał się po kuchni szukając czegoś słodkiego. Po przetrząśnięciu wszystkich szafek odwrócił się z nieszczęśliwą miną informując, że nic nie znalazł.

- Jestem pod wrażeniem ile czasu na to poświeciłeś, zważywszy, że możesz zrobić to. - Machnęła ręką i na stoliku przed nią pojawił się talerz eklerków polanych mleczną czekoladą. - Jeśli masz ochotę to poczęstuj się. - Powiedziała, sięgając po jednego... - Mmm... Pycha! Belgijskie. W ustach się rozpływają.

Magnus wziął talerzyk ze stolika i położył na nim jednego eklerka. Ale nie jadł, bawił się nim tylko obracając go wkoło... 

- Co cię gryzie? - Spytała Catrina wgryzając się w ciastko. 

- Minęły już dwa dni a Alexander się nie odezwał. Mówił, że Calve się zjawi i miałem nadzieję, że wyślą jego a tymczasem nikogo nie ma. Ani Clave, ani Aleca. Co mam robić?

- Nic. Czekaj. - I dodała widząc zbolały wzrok czarownika. - No gdzie ci się tak spieszy? Czekałeś... dwadzieścia pięć, dwadzieścia siedem lat? Nie dasz rady poczekać jeszcze tygodnia? Jestem pewna, że niebawem się z nim zobaczysz. A co do Clave, to nie spodziewałabym się nie wiadomo czego... Jesteś tylko Podziemnym, nawet jeśli jesteś Wysokim Czarownikiem, to wciąż Podziemnym. W stosunku do nas Clave się nie spieszy.

- Catrino, gdzieś mam całe Clave, nie zależy mi na tym, czy tu przyjdą i z jakiego powodu. - Magnus gwałtownie odstawił talerzyk na stół. - Ja chcę spotkać się z Aleciem...

- No, i co zamierzasz, jak już go zobaczysz?

- Nie wiem. Chciałbym go bliżej poznać... Dowiedzieć się, co lubi... O czym marzy... Jak lubi spędzać wolny czas... Chcę wiedzieć, kim jest... Chcę wiedzieć wszystko... - Westchnął, opadając na fotel. 

- Ok, zapytam jeszcze raz. I co zamierzasz? Jak chcesz to osiągnąć? Bo chyba nie dasz mu kwestionariusza ze wszystkimi pytaniami do wypełnienia? To byłoby głupie, choć nie przeczę, że pewnie najskuteczniejsze. - Zaśmiała się, odchylając na sofie unikając w ten sposób nadlatującej poduszki, którą rzucił Magnus. 

- Ty wredna czarownico! Wylewam przed tobą serce a ty się ze mnie nabijasz! - Splótł ręce na piersi i mrużąc oczy, naburmuszył się. 

- Bo za poważnie do tego podchodzisz... Musisz zapomnieć o tych dwudziestu pięciu latach czekania i odłożyć na bok oczekiwania względem niego. I nie zapominać, że poznaliście się zaledwie dwa dni temu. Bo ty w myślach masz już wybudowany wspólny dom dla was, a on ledwie ogarnia jak się nazywasz. Więc pytam jeszcze raz i mam nadzieję, że już ostatni - co zamierzasz zrobić?

- Teraz zrobię sobie kolorowego drinka, bo denerwują mnie twoje rady. Zwłaszcza, że pewnie masz rację. - Wstał i ruszył w kierunku barku. - Napijesz się też?

- Nie wiem czym ty się kierujesz w życiu, ale dla mnie jest za wcześnie. Zatem nie, dziękuję. Odpowiesz mi?

Magnus stał, trzymając w jednej ręce butelkę szkockiej a w drugiej martini, zastanawiając się, czego chciałby się napić. - Nie wiem. Nie wiem co zrobię. Pewnie masz rację i powinienem pozwolić, by wszystko toczyło się swoim trybem, niczego nie przyspieszać... Tylko, że to takie trudne... Czekałem tak długo... I jak sobie przypominam te sny, marzenia... Chciałbym już. A tymczasem będę musiał robić maleńkie kroczki. Bez sensu. - Odstawił obie butelki na stolik rezygnując z drinka. - Tak naprawdę... Chciałbym... - Spuścił na chwilę głowę w dół, by po chwili spojrzeć jej w oczy. - Bo widzisz... Chodzi o to...  - Catrina czekała. Bane patrzył na nią z rezygnacją w oczach. - Po prostu się boję... Boję się, że zrobię coś głupiego, powiem coś nie tak, zniechęcę go do siebie, zanim zdąży mnie poznać, wiesz, tak naprawdę poznać. Jest z Instytutu, do tego jest synem Maryse, jestem pewny, że już się nasłuchał na mój temat. Pewnie ma już wyrobioną opinię. A poza tym nie wiem, czy mu się spodobałem, spodobam. No i najgorsza rzecz-  czy on lubi mężczyzn. No przecież ja zwariuję, zanim go poznam! -Magnus usiadł z impetem w fotelu. - Nic na jego temat nie wiem, choć kocham typa od dwudziestu pięciu lat!! 

Magnus Bane I Dziwne Jego PrzypadkiWhere stories live. Discover now