45. Lucyfer. Historia nieznana.

826 52 31
                                    

Cześć. To znowu ja.... Kto się cieszy?  ;)

Mam kilka luźnych myśli, rzeczy, które zauważyłam niedawno....

1. Trochę wolnego czasu z możliwością wyspania się może zdziałać cuda. 

2. Cuda może zdziałać też rozmowa z kimś na temat nurtujących myśli...

3. Dużo lepiej się pisze na klawiaturze, kiedy masz pięknie pomalowane paznokcie. Zauważyłyście to? ;)

4. Kiedy obsługujesz klienta a głowę zawaloną masz swoimi myślami do których chichrasz się ile wlezie, klient może:

a) uznać Cię za wariatkę.

b) poczuć się urażony tym, że się niego śmiejesz,

c) uznać Cię za wariatkę...

Ok. To już. 

Zapraszam do czytania, tylko mam prośbę. Nie linczujcie. Wolę rozmowę... Tak, na wszelki wypadek mówię... 

No i dajcie znać, co myślicie o sytuacji.... 

Buziaki!



- Nie?

Magnus z niedowierzaniem spoglądał na ojca, który nadal patrzył na niego z góry. Wstał, bo nie mógł tego znieść. 

- Proszę cię, byś pomógł mi uleczyć Aleca. Zrobię to sam, jeśli będę musiał, choć wiem, że to przysporzy mu więcej bólu i cierpienia. Czar rzucony przez Azazela jest potężny, będzie wymagał ode mnie nieludzkiego wysiłku. Dla ciebie to tylko chwila. 

- Nie.

Kolejna odmowa podcięła mu nogi.

- Dlaczego nie? To przez ciebie jest w takim stanie. Gdyby nie ten twój "genialny" plan z czekaniem i odwracaniem jego uwagi, nie skrzywdziłby Aleca. Zgodziłem się na to, ale miałeś interweniować gdyby coś było nie tak! Nic nie zrobiłeś! Dlaczego nie chcesz mu pomóc?

Asmodeusz podszedł bliżej. Z obojętnością obserwował wzburzenie  syna. 

- Nie podoba mi się wybór, jakiego dokonałeś. Nie godzi się,  by Wielki Czarownik, nie wspominając już o tym, że jesteś synem Wielkiego Demona, prowadzał się z Nocnym Łowcą. To poniżej Twojej godności. Do tego pozwoliłeś mu... Oddałeś mu się, pozwoliłeś zniewolić, posiąść.... Czy niczego cię nie nauczyłem? On jest niczym. A ja nie o taką przyszłość dla ciebie walczyłem. 

- Walczyłeś o przyszłość dla mnie? - Magnus aż zagotował się ze złości. - Nie bądź śmieszny! Jedyne na czym ci zależy to ty sam! Nie wmówisz mi, że jest inaczej. Nigdy nie okazywałeś mi swojego zainteresowania ani wsparcia. Przez siedemset lat radziłem sobie sam! Sporadyczne wezwania i to tylko po to, żeby upewnić się, że nadal wszystko jest pod twoją kontrolą. Nie czyni to z ciebie ojca roku! I teraz, kiedy faktycznie możesz się wykazać jako ojciec, odmawiasz, kiedy proszę cię o jedną, jedyną rzecz, na której mi zależy... Wiesz co? Nie potrzebuję cię... Sam sobie dawałem radę, teraz też sobie poradzę! - Z tymi słowy odwrócił się i podszedł do Aleca. 

Najdelikatniej jak potrafił przelewitował go i ułożył obok Jace'a. Alec był spokojny i nawet nie zareagował, Jace natomiast....

Całemu procesowi przenoszenia ciała Aleca towarzyszył nieludzki wrzask jego parabatai.

Magnus przestał zwracać uwagę na swojego ojca, skupił się na poszkodowanych.

- Catrino? Pomożesz? 

Magnus Bane I Dziwne Jego PrzypadkiWhere stories live. Discover now