5. Spotkanie

2.8K 222 82
                                    

                                                                    Dwadzieścia pięć lat później.

Tego dnia Magnus był zabiegany i zestresowany. Dziś miało odbyć się przyjęcie na jego cześć. Bane kończył siedemset lat i z tej okazji postanowił zaprosić kilku znajomych, by uczcić ten fakt. W planach miał niewielkie, kameralne przyjęcie, dla około dwudziestu osób. Ale jak to bywa z takimi imprezami, czy też może w tym wypadku należałoby powiedzieć- z takimi osobami- wstępne założenia szybko zaczęły się zmieniać. Wiadomość o przyjęciu w zaskakujący sposób zaczęła żyć własnym życiem, powtarzana z ust do ust, a że dotyczyła Magnusa Bane'a - tego, który znany był z epickich imprez - wielu z dalszych znajomych wyraziła chęć uczestniczenia w przyjęciu. Jak się wkrótce okazało, znajomi znajomych i znajomi tych znajomych węsząc dobrą zabawę również zapragnęła bawić się do białego rana. W ten sposób lista gości wydłużyła się dziesięciokrotnie.

Nie, żeby to był problem. Magnus uwielbiał się bawić. Tym bardziej uwielbiał, gdy uwaga skierowana była na niego. Im więcej atencji skierowanej w jego stronę, tym lepiej się czuł. Więc w pewnym momencie porzucił myśl o kameralnym przyjęciu i wpadł w wir przygotowań imprezy stulecia. Jednak jak zmieścić dwieście osób w niewielkim apartamencie? Zastanawiał się, czy w magiczny sposób nie powiększyć swojego mieszkania na ten czas, lecz tu z pomocą przyszła Catrina proponując swój dom. Mieszkała poza miastem, jednak w świetnej lokalizacji, na starym osiedlu domów jednorodzinnych. Domów nie byle jakich, bo każdy z nich wyglądał jak mała rezydencja. Ten czarownicy był przestronny, stojący pośrodku wielkiego, pięknie zaprojektowanego i zadbanego ogrodu, z ogromnym basenem, podświetlanym po zmroku różnymi kolorami, zmieniającymi się co jakiś czas. Okazał się być tym, czego Magnus potrzebował. Kiedy założono dekoracje, w głównej mierze składające się z niezliczonej ilości światełek na chyba każdej możliwej gałązce  drzewa bądź krzewu, ogród zamienił się w krainę jak z baśni.  W powietrzu unosiły się również okrągłe,  kolorowe lampy, które swym magicznym światłem nadawały wszystkiemu tajemniczości. Generalnie wszystko było już gotowe. Jedzenie i napoje stały na stołach poustawianych dookoła ogrodu,  wszędzie stały ławki bądź krzesła, obite zielonym aksamitem, zapraszające do odpoczynku, słychać było delikatną muzykę kwartetu smyczkowego. Jednym słowem- przyjęcie eleganckie i wytworne- dopięte zostało na ostatni guzik.

Jednakże Magnus czuł lekkie zdenerwowanie. Nie tym, że coś miałoby się nie udać. No bo niby co? Inna myśl ciągle wkradała mu się do głowy i mąciła jego spokój. Na dzisiejszym przyjęciu nie zabraknie żadnego przedstawiciela podziemnego świata - Wilkołaki, Wampiry, Faerie, Czarownicy. A co za tym idzie pojawią się również Nefilim. Co prawda, nie będzie ich wielu, bo Dzieci Anioła nie zwykły spoufalać się z Podziemnymi, ale Magnus wiedział, że zostało wydelegowanych kilka osób z Instytutu. Bane wysłał imienne zaproszenie Lightwoodom, spodziewał się jednak, że odmówią. I tak właśnie było. Jednakże Magnus Bane był nie byle kim i jednak od czasu do czasu wzywano go do Instytutu, prosząc o pomoc - więc choćby z tego powodu - nie wypadało zignorować zaproszenia. W odpowiedzi Magnus otrzymał wiadomość, że choć szefowie Instytutu nie pojawią się osobiście, to w zamian pojawią się ich dzieci.  I to właśnie ta myśl nie dawała Bane'owi spokoju. Dzieci Maryse i Roberta. Magnus wiedział, że mają ich troje. Czasem, kiedy bywał wzywany przez Maryse w sprawach Podziemia, zdarzało się, że widywał całą trójkę, czasem jedno czy drugie. Najczęściej te młodsze, choć  oczy Magnusa  podświadomie wypatrywały najstarszego. Nigdy nie miał jednak okazji by poznać ich bliżej, czy porozmawiać przez chwilę. 

Przez te wszystkie lata Bane doskonale pamiętał małego Alexandra Lightwooda i choć to wspomnienie nie będąc niczym karmione, siłą rzeczy mocno wyblakło i nie budziło już tyle emocji, to jednak co jakiś czas we śnie widział przeszywające spojrzenie niebieskich oczu. 

Magnus Bane I Dziwne Jego PrzypadkiWhere stories live. Discover now