5

100 11 4
                                    

- J-ja... - zaciąłem się jak jakiś robot...
- Niech się pan tak nie stresuje - czemu on mi mówi na pan?
- Nie stresuje się... - powiedział coś pod nosem z dziwnym uśmieszkiem, a następnie wpuścił mnie do środka. Wszedłem niezbyt spokojny. Co jeśli ten psychol będzie chciał mnie porwać?
- Niech się pan rozgości, a ja dokończę przyrządzanie posiłku - i tak mnie zostawił... On ani trochę nie przypomina tego faceta co kilka dni temu. Może był wtedy pod wpływem jakiś środków? Ale dobra... pora się rozejrzeć... Może znajdę tu coś podejrzanego? 
Więc... Rozkład pomieszczeń wygląda tak jak u mnie, jednak ściany są zupełnie innego koloru. Są one niemalże czarne. Wcześniej nawet nie zwróciłem na to uwagi, ale na serio jest tu ciemno i mrocznie. Wszedłem do dziwnie oddzielonego od kuchni salonu. Czarna skórzana kanapa okryta czerwonym kocem. Naprzeciw ciemno dębowy stolik, a zaraz pod nim szary dywan. Dla osoby takiej jak ja, której całe mieszkanie jest praktycznie w białych barwach, jest to po prostu bolesne. Jak wrócę do siebie będą mnie boleć oczy chociaż nawet ich nie mam. Wracając... Na ścianach, które również są w odcieniach szarości były powieszone jakieś zdjęcia. Podszedłem do nich i przyjrzałem dokładnie. Jest to mój sąsiad w towarzystwie dwóch innych szkieletów. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Miło, by się na to patrzyło, gdyby nie to, że wszyscy wyglądają jakby uciekli z psychiatryka. Wiem, że nie ładnie jest oceniać stwory po okładce, ale w tym przypadku jestem niemal pewny, że ta trójka do normalnych nie należy. 
- I kolacja gotowa prze pana - odwróciłem się spanikowany, ale gdy zauważyłem co nam takiego przyniósł aż chciało mi się śmiać, co całe szczęście powstrzymałem w środku - Lubi pan pizze nie? - mógł przynajmniej schować to pudełko z logiem pizzerni. 
- W miarę... - usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Lekko się wahałem, więc po prostu stałem w miejscu.
- Niech się pan nie martwi. Nie mam zamiaru na razie pana gryźć - .....na razie? Uznam to za kiepski żart... 
Usiadłem obok niego, a jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. To był zły pomysł, by tu przychodzić. 
- O! Byłbym zapomniał - obrócił się na kanapie i wypiął w moją stronę chyba coś sięgając - Mam! - odwrócił się i zbliżył do mnie wkładając mi do buzi tabliczkę czekolady. Prawie się nią zakrztusiłem, więc wyjąłem ją z ust - Nie smakuje? - zaśmiał się, a moje uczucia do niego są coraz to bardziej zmienne... - Nie otrułem jej jak coś - oddalił się biorąc kawałek pizzy. Ja natomiast jeszcze bardziej niepewnie zacząłem jeść czekoladę dla której po części tu przyszedłem - Więc znudziło mi się nazywanie cię panem. Tym bardziej, że nie wyglądasz na jakoś starszego ode mnie. Jestem Killer, a ty? - mówi podczas jedzenia... co za niechlujstwo...
- Cross... - wyszeptałem, gdy przełknąłem kawałek w moich ustach. 
- Więc Cross. Chce cię przeprosić za niemal pójście z tobą do łóżka - ...gdyby chociaż miał jakąś poważną minę lub coś... Ale on to mówi z pełną buzią i wielkim uśmiechem - Nie sądziłem, że jesteś moim sąsiadem - ....
- W jaki sposób niby doszło do takiej pomyłki? - spojrzał na mnie zaprzestając żucia. Chętnie spojrzałbym mu w oczy, ale on ich nie ma wcale. Ja przynajmniej mam coś co je imituje, a on nie ma nic! 
- Powiedzmy, że lubię, gdy dziwki udają nieświadomych osobników... Okej? - ....moje policzki zapiekły. Czyli, jednak zostałem pomylony z panną lekkich obyczajów... Jak to w ogóle możliwe..? - I jak mam być szczery byłeś w tym gorszy niż tamten - zaśmiał się głośno napawając mnie jeszcze większym zażenowaniem niż wcześniej... - Co mi się nawet podobało - odsunąłem się na sam koniec kanapy - Ej spokojnie Cross! - wszedł na mebel i na czworakach zaczął zbliżać się w moją stronę - Obiecałem sobie, że cię nie skrzywdzę czego zazwyczaj nie robię - przebił się przez moją przestrzeń osobistą będąc dosłownie nade mną i napierając kolanem na moje krocze. 
- P-przestań... - położyłem mu dłonie na klatce piersiowej i próbowałem odsunąć.
- Nie podoba ci się? - odepchnąłem go na koniec kanapy.
- Tak! Nie podoba! - zamrugał kilkakrotnie jakby zdziwiony.
- Hmmm... W porządku - uśmiechnął się lekko i usiadł. Ale zaraz. W porządku? Tak po prostu? Nie żebym był zły czy coś, ale... on nie wygląda na osobę, która tak szybko odpuszcza - Więc. Słyszałem, że denerwuje cię moja głośna muzyka - wziął kolejny kawałek pizzy i zaczął jeść. Niepewnie dokończyłem czekoladę i również poczęstowałem się jedzeniem. 
- Tak. Hałas jest idealnie słyszalny w mojej sypialni, przez co nie mogę spać - wziąłem kęs. Ta pizza jest serio pyszna.
- I nie przeszkadzało ci to do teraz? - zachichotał mlaszcząc. Przełknąłem kawałek i spojrzałem na niego.
- Irytowało mnie, ale nie chciałem być nieuprzejmy, jednak ostatnimi czasy wprowadziła się do mnie pewna osoba i zajęła drugą sypialnię, więc nie mam wyjścia niż spanie w tej w której jest ten hałas - wszystko wina Chary. 
- Rozumiem... Jednak powiedzmy, że ta muzyka mnie w jakiś sposób uspokaja, więc nie mam zamiaru jej ściszać - ......
- Wytrzymałeś te kilka dni bez muzyki, więc nie dałbyś całego życia? - wiem, że zabrzmiałem trochę niegrzecznie, ale serio - Mogę nawet kupić ci słuchawki... Tylko proszę nie graj tej muzyki... - 
- Jesteś aż tak zdeterminowany? - zachichotał zbliżając się. Dokończyłem szybko kawałek i wstałem siadając na fotelu obok kanapy. Czuję się tu znacznie bezpieczniej - Hm... - zamyślił się - Jestem w stanie żyć bez muzyki, ale... zrobisz coś dla mnie. Okej? - sam nie wiem czemu, ale od razu pomyślałem o czymś złym... - Nie chodzi mi o to - s-skąd on wie?! - Patrzysz na moje krocze - ....j-ja... Boże! Moje policzki palą! - Jeju! - zaczął się śmiać, a moja duma dawno temu skoczyła z mostu i zniknęła! - Uwielbiam cię! - poklepałem się po policzkach próbując uspokoić - D-dobra bo się zaduszę... - wziął kilka porządnych oddechów i spojrzał na mnie - Więc... chce byś dla mnie gotował w zamian za ciszę... - ....że co...

***

Więc będę
żebrakiem i wstawię
kolejny rozdział
jeszcze dziś jak tylko ten
osiągnie cztery gwiazdki ^^

Pozdrowionka!

Hałaśliwy Sąsiad||CRILLERWhere stories live. Discover now