17

66 9 4
                                    

Właśnie stoję pod drzwiami jego mieszkania. Z naleśnikami na talerzu. Teraz wystarczy pomyśleć o tym co powiem. M-może zapukam i po prostu powiem przepraszam? Czy mam najpierw wytknąć mu to czemu jest debilem? C-co najpierw? Może to ogólnie jest zły pomysł? Co jak tamci kłamali i Killer jednak mnie ma gdzieś? Cholera!
W momencie gdy miałem zapukać do drzwi one otworzyły się, a gdy osoba chcąca przez nie wyjść dostrzegła mnie, zastygła w miejscu. Patrzyłem mu w oczy i przełknąłem ślinę.
- Ja... Z-zrobiłem dla nas naleśniki... - nie odrywaliśmy od siebie wzroku. Po prostu jakby nic innego nie miało dla nas znaczenia - Wziąłem też czekoladę... O-ostatnio mówiłeś, że zdasz się na mój gust, więc wziąłem ją do polania naleśników... - odwrócił wzrok. 
- Nie chce byś tu był. Wracaj do siebie... - odsunął się od drzwi i zaczął je zamykać. Moja reakcja była natychmiastowa. Kopnąłem drzwi z taką siłą by się otworzyły szeroko. Wszedłem do jego mieszkania. Leżał na podłodze - A-ale żeby przywalić mi z drzwi..? Nieźle... - zaśmiał się. Odłożyłem talerz na szafkę i zbliżyłem się do niego.
- Killer... - ukucnąłem przy nim - Przepraszam... - patrzyłem mu w oczy zaciskając dłonie na dywanie.
- Ty przepraszasz? - zaczął się cofać, ale tym samym ja zacząłem się zbliżać. Trwało to do czasu, gdy nie zetknął się ze ścianą. 
- Życzyłem ci śmierci... I powiedziałem ci to prosto w twarz. Żałuję tego i przepraszam... - w jego oczach pojawiły się białe okręgi imitujące źrenice - Chce byś na nowo przychodził do mnie nieproszony. Chce byś znów mi utrudniał życie... - wyciągnął w moją stronę dłonie - Więc proszę pozwól mi znowu robić sobie jedzenie - objął moją szyję i wtulił się jak dziecko. Uśmiechnąłem się lekko i sam także go przytuliłem lekko nas kołysząc.
- Czuję się jak w jakimś tanim filmie romantycznym... - prychnąłem śmiechem - Więc... Tęskniłeś za mną? - pogłaskałem go po plecach.
- Można powiedzieć, że moje życie stało się naprawdę nudne bez ciebie... - poczułem jak mocniej się we mnie wtula.
- Ah tak? - delikatnie się od niego oddaliłem.
- Spójrz na mnie Killer - nie wykonał mojej prośby, więc złapałem go za podbródek i podniosłem twarz ku górze. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego policzki pokrywał lekki czerwony rumieniec, a źrenice ukształtowały się na wzór serc - Pozwól mi znów być twoim przyjacielem - między nami zapadła cisza. Trwała dosyć długi dla mnie czas. Po niej jednak Killer najzwyczajniej w świecie się zaśmiał.
- P-przez chwilę myślałem, że mi wyznasz miłość! - poczułem jak się rumienię. 
- J-ja nie... - odsunąłem się i odwróciłem wzrok. 
- A teraz się rumienisz! - i jego śmiech się powiększył.
- Ty też się rumieniłeś! - wstałem zawstydzony tym co teraz tu zaszło.
- Ale ty bardziej! - dlaczego do cholery on musi być tak niepoważną osobą?! - Dobra... - wstał patrząc mi w oczy - Zjedzmy te naleśniki bo mam na nie ochotę od dwóch miesięcy - i jak gdyby nigdy nic wziął talerz i wyszedł ze swojego mieszkania. Dopiero teraz dokładniej się przyjrzałem temu pomieszczeniu... 
- Killer do cholery! Jakim cudem tu rosną grzyby?! -

Hałaśliwy Sąsiad||CRILLERWhere stories live. Discover now