40

65 8 10
                                    

Killer
Kolejne miesiące mijały, a wspaniały bohater Killer dalej męczył się z poszukiwaniem pracy, który była ponad jego siły. Całe szczęście, jednak jego ukochany mężczyzna, który był szkieletem, wspierał go i kochał niemal całą duszą, ponieważ jakaś część należała do reszty jego rodziny. Tak! Oto ja! Bezrobotny, lecz żyjący w luksusie szkielet! . . .
- BOŻE JAKA NUDA! - wrzasnąłem rzucając się na dywan. Odkąd Cross chodzi na dłuższe zmiany życie jest takie nudneeeee! Ten zidiociały Ink dał mu jakąś pracę do wykonania i tyle po nim! UGH. Może rzucenie pracy było złym pomysłem? Nieee... wtedy miałbym zbyt wiele zmartwień na karku, a tak to jedynie zanudzę się na śmierć.
Niech pomyślę... co mógłbym porobić? Do powrotu mojego faceta zostały z cztery godziny. Może wyprowadzę psa? Nie czekaj... nie mamy psa... ...może przygarnę psa? Nieee. Co jak co, ale to mieszkanie Cross'a... Wiecie co? Chyba po prostu pójdę na spacer... Jest ciepło i słonecznie. 
 Chodząc po mieście bez celu moja nuda ogarnęła mnie tak bardzo, że niemal się przewróciłem. Albo to przez to, że nie patrzę pod nogi. Sam nie wiem.
- Tato chodźmy do tego sklepu! - zerknąłem na małego szkielecego chłopca.
- Nie Goth. I więcej nie proś. Masz szlaban za wczoraj - uśmiechnąłem się. Też chciałbym mieć taką władzę nad kimś. Czy tak wygląda rodzicielstwo? Nie dziwię się, że Cross tak bardzo chce mieć dzieci. Właśnie... Skoro już o nim mowa. Może to czas odwiedzić mojego ukochanego w pracy?

Cross
Odłożyłem dokumenty na bok. Chciałbym już wrócić do domu, ale niestety ostatni miesiąc był pełen zaległości, które musimy nadrobić. 
- Kawy? - podniosłem wzrok na uśmiechającego się Dream'a. Odkąd jest w ciąży Ink nie każe mu być samemu gdziekolwiek, więc albo zostaje on ze mną lub z nim. 
- Dziękuję - przyjąłem napój robiąc łyka. Nie jestem wielbicielem kawy, ale w tej sytuacji wszystko się przyda na rozbudzenie. 
- Ymm... Panie Cross? - asystent Ink'a podszedł do mojego stanowiska - Jakiś szkielet stoi w recepcji i prosi o rozmowę z tobą... Mówi, że jest on pana chłopakiem - ... - Mam go odesłać? - westchnąłem, a w pomieszczeniu głównym dało się usłyszeć hałas.
- Cross! Nudzi mi się! - czy on jest poważny?! 
- Przepraszam za niego... - wyszeptałem czując jak rumieńce obejmują moje policzki. Wstałem z krzesła i wyszedłem z pomieszczenia dostrzegając trzymanego już przez ochroniarza mojego chłopaka... - Cz-czekaj! - zatrzymałem go - Dopilnuje, by więcej się tak nie zachowywał... - dzięki, że Blue jest wyrozumiały...
- Niech będzie... - warknął i odszedł.
- Obsługę to niemiłą tu macie - chciałem strzelić się w czoło, ale wszyscy na nas patrzyli.
- Chodź tu... - złapałem go za dłoń i wprowadziłem do mojego gabinetu.
- Mówiłeś mi, że mogę odwiedzać cię w pracy - przewróciłem oczami.
- Odwiedzanie to nie darcie się na cały głos... - 
- Ymm... Dzień dobry - wtem Killer dostrzegł Dream'a. Nie powiem... chłodne spojrzenie...

Killer
Dlaczego ten ktoś jest w gabinecie Cross'a? 
- Hej... - niech nie myśli, że go polubię.
- Mam na imię Dream. Jestem chłopakiem Ink'a - oh... 
- Chodzisz z tamtym dupkiem? Współczuję - poczułem uderzenie w tył czaszki - Ej! - i mój chłopak usiadł na miejscu za biurkiem.
- Ink ma czasami swoje humorki, ale jest naprawdę odpowiedzialnym i dobrym potworem - uśmiechnął się do mnie miło. 
- Ta... Co robisz Cross? - zbliżyłem się do ukochanego.
- Coś czego nie zrozumiesz - zmarszczyłem brwi.
- Byłbyś milszy. Pofatygowałem się, by cię odwiedzić, a ty takie chamstwa mi odwalasz - odwróciłem się zaciskając dłonie. Wiem, że nie zachowuje się odpowiednio, ale... w sumie... nawet nie wiem co ,,ale".
- Muszę pracować Killer... - poczułem jego dłonie w talii, a następnie jak sadza mnie na swoich nogach. Niemal natychmiast moje policzki przybrały czerwony kolor - Nie jestem w stanie dać ci tutaj takiej uwagi jakiej potrzebujesz... - wtulił twarz w zagłębieniu moich kości. 
- W-w domu było nudno... - obróciłem się przodem do niego patrząc na jego piękne oczęta.
- Nie mogłeś się z kimś spotkać? Pooglądać telewizji? - prychnąłem.
- Bez ciebie wszystko jest nudne... - uśmiechnął się lekko i dotknął mojego policzka wprawiając mnie w ten dziwny stan zawstydzenia.
- Kocham cię Killer. Naprawdę cię kocham - albo mi się wydaje... albo za każdym razem, gdy to mówi czuje jakby te słowa zyskiwały na sile - Ale nie możesz być tak ode mnie uzależniony... Czasami musisz zrobić coś tylko dla siebie... coś tylko sam... - ale... Rozejrzałem się dookoła - Dream wyszedł kilka minut temu - ...
- Moje życie przed spotkaniem ciebie było puste... Miałem przyjaciół, ale chyba czułem się przy nich źle... Bo oni zawsze mieli siebie nawzajem... Byłem osobą trzecią... A teraz gdy jesteśmy razem... czuje się wspaniale... - spojrzałem mu w oczy - Poświęcasz mi tyle czasu... I ani trochę nie mam tego dosyć... Czuje jakby przy tobie było moje miejsce... Nie chcesz bym się uzależnił, ale ja już się uzależniłem... I nie chcę wyjść z tego nałogu - złapałem go za dłoń - Bo dzięki tobie czuje się dobrze i... czuje, że jestem tam gdzie powinienem być - zbliżyłem i ucałowałem - Mam dosyć samotności na pewien czas... Powiedz mi, jednak jeśli ty chciałbyś pobyć sam... - 
- Oh Killer... - jego usta znalazły się na moich. Nie próbowałem niczego. Po prostu skupiłem się na pocałunku i zamknąłem oczy. 

***

I zostały tylko dwa nieopublikowane rozdziały :(

Hałaśliwy Sąsiad||CRILLERWhere stories live. Discover now