10

77 9 1
                                    

O poranku jak zwykle zjadłem śniadanie. Chara jeszcze smacznie śpi, co z tego, że jest już dziewiąta. I tak pospałem długo. Teraz zostało tylko zanieść jedzenie Killer'owi. Całe szczęście go nie będzie. Co prawda wczoraj zachował się normalnie i dosyć miło, ale i tak za nim nie przepadam. 
Po spakowaniu wszystkiego do przenośnego i szczelnie zamykanego pudełka wyszedłem z mieszkania i za pomocą kluczy wszedłem do sąsiedniego. Zamknąłem za sobą drzwi i zaświeciłem światło. Szybko zjawiłem się w kuchni i otworzyłem lodówkę. On. Dosłownie nic pożytecznego w niej nie miał... Mimo, że jesteśmy potworami musimy jeść jedzenie, by przetrwać. Dlaczego, więc on ma w lodówce jedynie paczkę makaronu? 
Włożyłem pudełko do środka i z czystej ciekawości zacząłem sprawdzać po kolei każdą szafkę. Niemal zwymiotowałem, gdy po otwarciu pierwszej z nich wyleciała chmara much, wraz z okropnym smrodem pleśni i rozkładanej się pizzy. On serio tylko na tym żył... To obrzydliwe... Zamknąłem ją i wyszedłem z pomieszczenia. Byłem tu tak niedawno! Dlaczego cały salon jest tak bardzo brudny?! Boje się zaglądać do innych pokoi... Tak bardzo przeszkadza mi to, że jest tu taki syf... Naprawdę... Ale powinienem już iść... ... ...

Po ponad czterogodzinnym sprzątaniu doprowadziłem to mieszkanie do normalności. Najtrudniej było pozbyć się much, ale i z tym sobie poradziłem. Mam nadzieję, że nie będę miał kłopotów. 
- Zostałaś tylko ty... - obstawiam, że pokój przed którym stoję to jego sypialnia. Dlaczego? Byłem już wszędzie i nigdzie nie znalazłem łóżka... Niechętnie otworzyłem drzwi, a widok jaki tam zauważyłem nie ukryje. Naprawdę mnie zdziwił. Wszystko było porządnie wyprzątane. Wręcz na błysk. Głębiej wszedłem do pomieszczenia. Aż nie chce mi się wierzyć, że on to posprzątał... chociaż... zaprasza tu swoje panny lub panów lekkich obyczajów, więc... Dobra nieważne... Rozejrzałem się dokładnie. Wyglądało to na zwykłą sypialnię. Tak po prostu. Co prawda ściany moim skromnym zdaniem są wciąż za ciemne, ale skoro on tak lubi. To tylko odbije się na jego zdrowiu, które mnie totalnie nie obchodzi.
Już miałem wychodzić z pokoju, gdy kątem oka dostrzegłem pogniecioną kartkę papieru na podłodze. Wziąłem ją do ręki i rozłożyłem. Nie udało mi się jednak nic z niej rozczytać. Cała była zalana jakąś ciemnoczarną cieczą. Najzwyczajniej w świecie wyrzuciłem ją do kosza. Cóż to chyba na tyle z mojego sprzątania. Mam nadzieję, że nie będę miał przez to kłopotów.

Po powrocie do domu sprzątnąłem kuchnie i sprawdziłem czy dzieciaki będą miały wszystko co potrzeba. Od Chary wiem, że Betty ma problemy w domu, więc chce by oboje czuli się tu komfortowo i miło. 
- Hejka Cross! - podniosłem wzrok na Killera. 
- Hej... - .....zaraz... - CO TY TU ROBISZ?! - wrzasnąłem niemal wywracając się na blat.
- Wróciłem właśnie z pracy, a twoje drzwi były szeroko otwarte. Postanowiłem, więc sprawdzić czy wszystko dobrze! - uśmiechał się szeroko. Miał chyba naprawdę dobry humor. 
- Jest dobrze, więc proszę wyjdź już... Zostawiłem ci śniadanie w lodówce... - przeraża mnie jego pozytywność.
- Chętnie je zjem! A tak poza tym... - zbliżył się - Wpadniesz do mnie dzisiaj prawda? - cofnąłem się o krok.
- Nie mam zamiaru... - kontynuowałem sprzątanie.
- Czyli będziesz przeszkadzał dwóm dzieciakom? Hmmm? - zaraz...
- Skąd ty..? -
- Rozmawiałem dzisiaj z dzieciakiem. Cały w skowronkach opowiadał o swojej ukochanej Betty i o tym, że zgodziłeś się na jej nocowanie tu - Chara ma za długi język... - Myślisz, że co będzie robić taka parka? - poczułem lekkie pieczenie na policzkach - Więc chyba już lepiej byś wpadł do mnie na ten czas - nie daj się skusić Cross... - Będziemy grać w gry... Trochę pić i rozmawiać. Nie musisz się wstydzić - nie Cross... - O! I oczywiście będzie czekolada! - ... - Wpadnij po szóstej. To do zobaczenia!~ - i wyszedł. Jakim cudem zgodziłem się bez słów przyjść do niego..?

***

Wybaczcie, że dzisiaj
tak późno rozdział, ale
straciłam rachubę czasu ^^'

Hałaśliwy Sąsiad||CRILLERWhere stories live. Discover now