45

51 9 5
                                    

Po powrocie do domu, Killer'a dalej nie było. Nie dość, że pokłóciłem się z Ink'iem to nie mogę przytulić mojego chłopaka... Nieprzyjemne uczucie. 
- Tatooo! - odwróciłem się dostrzegając mojego syna. No prawie... - Jak coś mama kazała przekazać, że wróci późno bo poszedł z... - i tu przerwał - Znajomym - znajomym? 
- Kim? - uśmiechnął się lekko.
- A co tatku? Jesteś zazdrosny? - zazdrosny..? Nie. O ile to faktycznie jest tylko znajomy...
- Nieważne... poczekam za nim... - usiadłem na kanapie.
- Oj wyglądasz jakby cię zdradził! - Killer, by mnie nie zdradził. Tego jestem pewny na sto procent.
- A ty jakbyś się czuł, gdyby Betty poszła na spacer z nieznajomym ci gościem? - warknąłem, a jego uśmiech zniknął.
- Moja Betty jest godna zaufania. Tak jak Killer, więc nie ma się tu o co martwić - pewny swego skoczył na kanapę.
- Wierzę ci... jednak to nie zmienia faktu, że chce, by Kill był już w domu... - westchnął.
- Tak jest zawsze. Ale nie martw się. Mamusia wróci do domku raczej jeszcze dziś - 
- A rozmawiałeś z nim może na temat tej pracy? Dostał ją? - mimo sporej wiedzy mogli go nie przyjąć przez brak doświadczenia w sprzedaży, lub po prostu przez głupi charakter...
- Nic mi nie powiedział. Ale wierzę w niego - ja też... 

Killer
Wooooo! Już zapomniałem jak wspaniale jest przechadzać się po parku po zmroku... ale i tak czas już wracać.
- Będę już szedł - uśmiechnąłem się wkładając dłonie do kieszeni.
- Pewnie. Do jutra! - pomachałem mu i ruszyłem powolnym krokiem w stronę mojego mieszkania. Przez cały ten czas, gdy tylko się zestresowałem myślałem o przyjemnym dotyku mojego ukochanego. Tak bardzo pragnę go zobaczyć. Opowiedzieć jak minął mi dzień. Przytulić. Albo po prostu położyć się i zasnąć w jego ramionach. 
Po kilku minutach w końcu dotarłem. Oczywiście nie pukałem do drzwi, bo jestem mieszkańcem tego mieszkania. 
- Crossy! - wszedłem do salonu, jednak go tam nie było. Gdzie w takim razie jest? Łazienka? Nie słyszę szumu wody... A może sypialnia? Nie... Crossy, by nie poszedł spać przed moim powrotem. Prawda? Może był zbyt zmęczony?
- Witaj w domu... - niemal podskoczyłem, gdy jego dłonie objęły moją talię od tyłu, a głowa oparła się o ramię.
- Brzmisz jakoś ponuro. Coś nie tak? - odwróciłem się spoglądając mu w oczy. Jak zwykle był piękny i pełen niezwykłości.
- Nie... - czyli muszę zgadywać co się stało... Hmmm... niech wytężę umysł... Aha!
- Jesteś zły, że nie napisałem do ciebie? - odwrócił wzrok. Czyli to to! - Nie chciałem ci przeszkadzać w pracy - zaśmiałem się składając delikatny pocałunek na jego ustach.
- Nie przeszkodziłbyś mi... - jestem pewny, że miał trudny dzień... to widać po jego oczach.
- Skoro tak to sam mogłeś do mnie napisać. W końcu masz mój numer - jego policzki się zafioleciły.
- Nie chciałem ci przeszkadzać... - pfff....
- Cóż skarbie... Nie przeszkodziłbyś mi - uśmiechnął się lekko i wtulił we mnie.
- Jak poszła rozmowa o pracę? - iiiii. Czekałem aż o to spyta! Odsunąłem go od siebie.
- Opowiem ci! -

Cross
Killer wydaje się taki szczęśliwy. Mam, więc jakąś pewność, że mu się udało.
- Więc na początku wszedłem do tego sklepu i oglądam bronie. Ogólnie było tak jakieś dziecko z ojcem i oni byli tacy śmieszni, ale to na potem! I po ich obsłużeniu podchodzi do mnie sprzedawca, który ma na imię Color, i tak zaczynamy gadać i gadać. Okazuje się, że mamy sporo wspólnego, więc odeszliśmy od gadania o pracy i... - mówi dalej, ale jakoś nie mogę dalej słuchać... Mają dużo wspólnego..? Ja i Killer mamy coś wspólnego..? Ughh... Chara miał rację... jestem zazdrosny... - ...ale potem wróciliśmy do gadania o pracę i wypytał mnie o parę spraw. Wytłumaczyłem mu, że znam się na broni i tak dalej. Na końcu wyciągnął do mnie dłoń i powiedział, że widzimy się jutro w pracy! Ale to nie koniec! Okazało się, że mieszka dosyć blisko, więc zaczekałem, aż zamknie sklep i powoli zaczęliśmy wracać w stronę domu. Wtedy spotkałem dzieciaka i powiedziałem mu, że nie wiem kiedy wrócę, bo w końcu chciałem się napić za zgarnięcie roboty, ale zamiast tego Color zaproponował mi dalszy spacer. Przystałem na to i chodziliśmy tak do teraz! - spacer..? - Tak, więc dostałem tę robotę! - rzucił się na mnie zamykając w uścisku.
- Gratuluję Kill... Jestem z ciebie dumny... - to prawda. Jestem z niego cholernie dumny, ale uczucie zazdrości przyćmiewa to...
- Opijemy to? - prychnąłem.
- Czy jutro nie masz pracy? - spojrzał mi w oczy robiąc smutną minkę.
- Jutro mam przyjść na pierwszą, bo w czwartki otwierają później. Zdążę wytrzeźwieć! - odsunął się i ruszył w stronę, dawniej mojego, barku.
- Jutro to ja też mam pracę - przynajmniej jeśli Ink zaraz niczego mi nie wyśle... - Poza tym mam słabą głowę - wyciągnął coś co nawet nie wiedziałem, że mamy.
- Gdy jesteś pijany jesteś mega uroczy... - uśmiechnął się, a moje policzki lekko zapiekły.
- Możemy trochę wypić... - picie w środku tygodnia nigdy nie kończy się dobrze...

***

Przepraszam, że tak późno
od ostatniego rozdziału, ale
dzisiaj wróciłam z gór
gdzie internet był... no taki se
Miłego dnia życzę!

Hałaśliwy Sąsiad||CRILLERWhere stories live. Discover now