47

53 8 2
                                    

Koniec końców Killer musiał iść do pracy. Mi natomiast został dzień wolny. Chciałbym wykorzystać ten czas na porządki, ale niestety w zaledwie godzinę doprowadziłem nasze mieszkanie do czystości. Tak to jest, gdy codziennie dokładnie sprzątasz... Obiad zacznę robić za jakieś czterdzieści minut natomiast teraz... nudzę się. Załamie się chyba. Chara i Betty poszli na randkę, mimo, że powinni iść do szkoły, a ja siedzę w domu znudzony. Jakby się nad tym zastanowić. Już wiem jak czuł się Killer, gdy nikogo nie było. Niby masz czas tylko dla siebie, ale... jest jednak nieprzyjemnie... Dlaczego Killer wraca dopiero po dziewiątej? Może pójdę na spacer? Kupię jakieś potrzebne rzeczy do domu? Ale czego potrzebujemy w domu..? Ugh... mam dość. 
W tej samej chwili mój telefon wydał z siebie dobrze znany mi dźwięk powiadomienia. Wyciągnąłem go i wszedłem w konwersacje. Killer wysłał mi zdjęcie pleców jakiegoś faceta z dopiskiem ,,Obsłużyłem mojego pierwszego klienta!". Mam nadzieję, że nie będzie robił zdjęć klientom... 

Mój Jedyny: Color mnie kontroluje!

Mój Jedyny: Powiedział, że nie może mnie jeszcze zostawić samego, ale to nie zmienia faktu, że ten mężczyzna był moim pierwszym klientem!

Brawo Kill

Jestem z ciebie naprawdę dumny

W końcu jak mógłbym nie być? 

Mój Jedyny: A tobie jak idzie?

Mój Jedyny: Już za mną tęsknisz?

...co mam mu odpowiedzieć? Być szczerym czy zgrywać obojętnego..? 

Tak

Wygrało bycie szczerym... I chyba to i lepiej.

Mój Jedyny: Ha!

Mój Jedyny: Wiedziałem!

Zaśmiałem się lekko wgapiony jak głupi w telefon. Nigdy wcześniej bym nie pomyślał, że takie emocje wywoła we mnie głupia wiadomość od kogoś tak dziwacznego jak Killer. Jednak niech nikt nie myśli, że mi się to nie podoba. Kocham to. Kocham go.

Mój Jedyny: Dobra muszę wracać do roboty 

Mój Jedyny: Miłego czekania za mną! :*

To nigdy nie będzie miłe. Gdybym chociaż miał co ze sobą zrobić. Co robiłem przed poznaniem Killer'a w czasie wolnym? Chodziłem na spacery. Ale spacer bez Kill'a wydaje się nudny. Wcześniej mi to nie przeszkadzało...ale teraz to co innego. Jak raz skosztuje się czegoś wspaniałego to nagle wcześniejsze rzeczy wydają się po prostu zwyczajne. W moim przypadku poznałem miłość ojcowską jak i romantyczną. Betty, Chara, Killer. Ci, którzy sprawili, że mój świat zyskał barw. Bez nich jest... normalnie. Nudno. Teraz już rozumiem jak to jest być samotnym. Nie chce być samotny. ...nie. Ja nie jestem samotny. Mimo odległości. Wiem, że Killer o mnie myśli. Może to egoistyczna myśl. Ale nawet najwięksi altruiści, przynajmniej raz w życiu, myślą wyłącznie o sobie. To tylko parę godzin nim mój ukochany do mnie wróci. Do tego czasu wykombinuje jakieś zajęcie. Jestem tego pewny!

Killer
Phew! Nie wyrzucili mnie po pierwszym dniu! Jestem z siebie dumny! Ciekawe jak z moim facetem. Co jak co, ale jak przyznał, że za mną tęskni to moja twarz wykrzywiała się w uśmiech przez resztę zmiany. Tak bardzo na mnie działa ten szkielet.
- Zgadnij kto wrócił skarbie! - wszedłem do mieszkania szczęśliwy. 
- Killer... - siedzący na kanapie z dzieciakami potwór w chwilę znalazł się przy mnie i zamknął w uścisku.
- W końcu... nawet nie wiesz jak jęczał, gdy ciebie nie było - 
- Wydawał się także niespokojny, gdy nie odpisałeś mu na wiadomość - wiadomość? Oł...
- Telefon mi padł - uśmiechnąłem się podchodząc z ukochanym i siadając obok na kanapie. Ostrożnie dotknąłem jego głowy i nakierowałem na swoje kolana gładząc. Wyglądał na szczęśliwego.
- On nam prawie na stres padł - 
- Czasami się to zdarza. Mi też kiedyś padła komórka... - 
- Ta... pamiętam... - Chara wygląda jakby miał nieprzyjemne flashbacki. Ja natomiast rozkoszowałem się pięknym wyglądem mojego ukochanego. 
- Byliście dzisiaj w szkole? - ci uśmiechnęli się szeroko.
- Nope - mogłem się spodziewać tej odpowiedzi.
- Za dwa dni jest wystawienie ocen, a że w naszych klasach już nauczyciele to zrobili to postanowiliśmy spędzić czas razem na wagarowaniu - przynajmniej są szczerzy.
- Tak właściwie... - zaczął Chara - Mamy jakiś plan na wakacje? - spytał, a mój umysł lekko się zawiesił.
- Wakacje? - tak szczerze to nie pamiętam kiedy ostatnio gdzieś wyjechałem...
- Razem z Charą odkładaliśmy pieniądze, by wyjechać nad morze - ich dłonie połączyły się, a gdzieś z tyłu mojej głowy pojawiła się duma. 
- Nie chcemy wam przeszkadzać w wakacjach - Cross podniósł się z moich kolan obejmując mnie ramieniem. Wtuliłem się w jego ciało i powąchałem. Pachnie jak mój żel pod prysznic. A to złodziejaszek.
- Co ty gadasz? Jesteśmy rodziną! Poza tym co za trudność wynająć osobne domki czy pokoje? - 
- Zgadzam się z Charą. Osobiście uważam, że powinniśmy wybrać się całą czwórką - wakacje z tą trójką... Hmm... 
- Może na wakacjach wykombinujecie mi w końcu braciszka... - . . .i się zawstydziłem.
- Wszystko w swoim czasie Chara... - Cross nie zaprzeczył, Cross nie zaprzeczył! - Więc kiedy chcielibyście jechać? - wtuliłem się w niego mocniej. 
- Gdzieś pośrodku lipca. Może od trzynastego do osiemnastego? My będziemy mieli wolne na sto procent, więc teraz wasza głowa, by wziąć urlop! - dopiero zacząłem pracę, a już mam brać wolne? Zobaczymy jak wyjdzie.
- Co ty o tym sądzisz Kill? - podniosłem wzrok wprost na jego oczy. 
- Chciałbym jechać na rodzinne wakacje - uśmiechnąłem się szeroko, a jego usta znalazły się na moich.
- Czy jak teraz wyjdziemy dostanę tego braciszka? - wolną ręką złapałem poduszkę i go walnąłem nie przerywając pocałunku z ukochanym.
- W taki sposób psujesz atmosferę - oderwałem się od niego czując jak czerwień odbiera mi zdolność mowy - Pójdziemy już -
- Serio? - Betty złapała swojego chłopaka i uśmiechnęła do nas miło.
- Nacieszcie się sobą - i tak po pożegnaniu wyszli zostawiając nas samych.
- Więc jak było? - huh?
- P-przyjemnie... twoje usta są- - zaraz... - M-mówiłeś o dniu w pracy prawda? - jak się wygłupiłem! - Lepiej formułuj pytania! - schowałem się w jego ubraniach on natomiast cicho się zaśmiał.
- Cieszę się, że lubisz moje pocałunki... - podniosłem wzrok dostrzegając jego urocze rumieńce.
- Lubię... bardzo je lubię - uśmiechnąłem się lekko - Więc co do pytania... Nie było dzisiaj ruchu, a Color kolejno pokazywał mi co i jak... Było miło - jego dłoń znalazła się na moim policzku, który natychmiast w niego wtuliłem. 
- Cieszę się. Naprawdę jestem z ciebie dumny - te słowa dodają mi odwagi.
- Dziękuję ci za wszystko - nasze usta połączyły się kolejny raz, jednak pewne odczucie zmusiło mnie do przerwania go - Jestem głodny... - 
- Więc zjedzmy razem - razem. To słowo sprawia, że odczuwam takie szczęście jak nigdy.

***

Może będzie dziś jeszcze jeden rozdział ^^

Hałaśliwy Sąsiad||CRILLERWhere stories live. Discover now