46

59 6 6
                                    

Killer
Tym razem to ja obudziłem się wcześniej. Tak właściwie zostałem parszywie obudzony przez wiadomości szefa mojego mężczyzny. Jednak dzięki temu, wiem, że Cross nie przychodzi dziś do pracy. Może, więc się wyspać za wszelkie czasy. Problemem, jednak jest... brak śniadania! Zawsze, gdy wstawałem śniadanko już czekało za mną! Moje jedyne umiejętności kulinarne to mieszanie nawet nie wiem jakich składników w misce, amatorskie obracanie naleśników i zamawianie pizzy... Jestem strasznie głodny! Ale przynajmniej po wczorajszej nocy mam pamiątkę. Nowa tapeta w telefonie z uroczym Cross'em to było moje marzenie! Teraz jest ono spełnione! ...tak właściwie... wczorajszego dnia chciałem, żeby to Cross lekko się zabawił... dlatego sam mało piłem, by panować nad sytuacją. Niestety było ciężko... na samą myśl o pijanym krzyżyku mam rumieńce na twarzy...

***

Po kolejnym kieliszku czułem, że to mój limit trzeźwości, więc odłożyłem naczynie na bok spoglądając na zalanego mojego szkieleta. On naprawdę ma słabą głowę. Urocze.
- Kill... - zbliżyłem się do niego, a jego głowa opadła mi na ramię - Jest mi gorąco... - chyba mam flashbacki... 
- Nie rozbieraj mi się tylko... - w sensie nie mam nic przeciwko, ale... chce, by nas pierwszy raz był całkowicie na trzeźwo...
- Zimno mi... - he? 
- Teraz jest ci zimno? - heh - Ogrzać cię moim ciepłem? - spojrzał mi w oczy z lekkim rumieńcem, a następnie wtulił zamykając oczy. On jest taki uroczy!
- Kill..? - jego dłoń znajdywała się na mojej.
- Tak? - podniósł wzrok i złożył pocałunek na moich ustach. 
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało... - po tych słowach usłyszałem jego równomierny oddech, jednak bardziej niż na tym skupiłem się na mojej duszy, która niemal wyskoczyła z moich żeber. Właśnie nazwał mnie najlepszym co go spotkało w życiu. Jak miałbym na to nie zareagować? W końcu ponoć po alkoholu mówi się to co się myśli... Jest się bardziej szczerym... Czy było tak i w tym przypadku? Mogę zostać odebrany jako głupiec... ale uznam to za prawdę. I gdzieś w mojej duszy wiem... że to prawda.

***

Tak, więc przewyższyłem Charę! Jestem najważniejszy! HAHHHHHAHAHAHAAAHA! Ale to nie zmienia faktu, że nie mam śniadania... Może pójdę do dzieciaków? Betty umie coś ugotować... ale nie chce zostawić Cross'a... Ale, jednak mój magiczny brzuch... .......
Tak, więc po trzech minutach stanąłem przed mieszkaniem naszych małych urwisów i grzecznie zapukałem w drzwi, by następnie wejść jakby nigdy nic. 
- Puk puk mama przyszła! - po tych słowach usłyszałem huk upadającego ciała. Proszę nie pytać skąd to wiem.
- Killer..? - zaspany Chara wyszedł z ich sypialni, a zaraz potem ubrana i gotowa na wszystko dziewczyna.
- Przybyłem w nagłej potrzebie! - wyprostowałem się, a w moją twarz zostało coś rzucone - He? - . . . - NIE CHCE PREZERWATYW! - i tak moja duma poszła w kąt razem z całym zarumienionym mną.
- Chara to chyba nie o to chodziło... - dobre sobie!
- Dokładnie! Bo w końcu Cross nie ma rozmiaru dziecięcego - uśmiechnąłem się do niego wrednie depcząc jego dumę jak on moją chwilę temu. I tak teraz oboje siedzimy w kącie wstydu.
- To ja może zrobię śniadanie... - wybawicielka!
- Zaraz... skąd ty wiesz jaki rozmiar ma mój ojciec? - proste. Nie wiem.
- To sprawy dorosły dzieciaku... - a właśnie! - Muszę ci coś uświadomić! - podniosłem się co zrobił i on - Cross wyznał mi, że jestem najważniejszy w jego życiu! - i co teraz chłopczyku? 
- Chciałbyś... - nie uwierzył mi?!
- Wczoraj mi to powiedział! Wyznał, że jestem najlepszym co go spotkało w życiu! - zacisnął dłonie. Wygrałem ten pojedynek!
- W takim razie... - spuścił głowę w dół, by następnie wystawić dłoń w moją stronę - Daje wam pozwolenie na małżeństwo - HE?! - BHAHAHA! - c-co? - Twoja mina jest boska! - przetarł niewielkie łezki - Wiem o tym, że jesteś dla niego najważniejszy. To widać Killer - naprawdę..? - I nie mam nic przeciwko być drugi - uśmiechnął się szeroko sprawiając, że moja dusza poruszyła się ku... uldze... - Więc wczoraj~ Zmajstrowaliście mi braciszka? - ...
- Nie dam się zaciążyć tak szybko! - jego śmiech jak i mój roznosił się wokół nas, a pyszny zapach z kuchni tylko sprawiał, że bardziej robiłem się głodny. 

Cross
Pobudka... Obudź się Cross... Hmmm... budzik jeszcze nie dzwonił... Nastawiłem go prawda..? ... CHOLERA!
Podniosłem się biorąc telefon do ręki. Dwunasta?! Jeśli nie przez moje gadanie to przez to zostanę zwolniony! 
Ubrałem się szybko i wyszedłem z pokoju. Gdzie jest Kill? Poszedł już do pracy? Na którą on ma..? T-teraz to nieważne! Biegiem ruszyłem w stronę drzwi, jednak gdy planowałem je otworzyć same to zrobiły niemal mnie uderzając.
- O! Dzień dobry kochanie! - objąłem Killer'a i złożyłem pocałunek na jego ustach.
- Kocham cię, ale muszę iść do pracy! - kontynuowałem bieg, jednak jego dłoń chwyciła mnie zatrzymując - Kill naprawdę muszę iść - 
- Nie musisz. Pisał Ink - . . .he?!
- INK?! - zwolnił mnie. Na sto procent mnie zwolnił...
- Tak. Napisał, że przeprasza i jakieś głupoty. Kazał ci dzisiaj wypocząć. Odpisałem mu w twoim imieniu, więc nie martw się - . . .wyjąłem telefon wchodząc w konwersacje z Ink'iem.
- Ink wysłał mi pełny żalu sms... a ty odpisałeś na niego ,,ok"?! - uśmiechnął się i wbiegł do domu - Killer! - wbiegłem za nim obejmując go i przewracając się z nim na kanapę - Jesteś opętany... - objąłem go mocniej słysząc jak chichocze.
- Nie zapominaj, że twój szef był moim rywalem o twoją rękę - uśmiechnąłem się lekko. 
- Teraz jest na odwrót... - wyszeptałem, jednak usłyszał to.
- Color ma męża i dzieci - zaśmiał się, a moja dusza poruszyła się niespokojnie.
- Naprawdę..? - skinął głową - Jak dobrze... -
- Mogłem ci tego nie mówić... byłbyś zazdrosny trochę dłużej - prychnąłem składając pocałunek na jego policzku.
- Ja specjalnie tego nie robiłem... - poniekąd...
- Bo ci uwierzę skarbie - nasze usta połączyły się, a dusze biły tym samym tempem potwierdzając naszą miłość do siebie.

***

^^

Hałaśliwy Sąsiad||CRILLEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz