32

64 10 2
                                    

Killer
- Ostatni raz pytam. Gdzie poszedł?! - dlaczego dzieciaki nic nigdy nie wiedzą?! 
- Nie wiemy! Poza tym się opanuj. Powiedział, że wróci dzisiaj! - wróci dzisiaj! Super! Ja chce wiedzieć o której! Widziałem, że szef dzwonił, a to nie wróży niczemu dobremu! Tym bardziej, że słyszałem jak Cross z kimś rozmawiał! Co jak spotkał się z Nightmare'em? Co ten mógłby od niego chcieć? Cholera! Martwię się. Tak bardzo się martwię!
- Pan Cross wrócił - ...
- Dawaj mi te klucze! - warknąłem rzucając się na dzieciaka.
- Betty ratuj! - 
- Oddaj mu je Chara - zerknęliśmy na nią w zdziwieniu.
- Serio? - powiedzieliśmy w tym samym momencie.
- Pan Cross po prostu nie chciał byś wychodził gdy go nie ma. Teraz, skoro już jest, możesz iść - podała mi klucze które odebrała swojemu chłopakowi.
- Dz-dzięki... - wstałem podbiegając do drzwi i otwierając je. Już miałem kliknąć przycisk od windy, gdy sama się otworzyła.
- Killer... - wyszeptał ten którego kocham. 
- Ty płakałeś? - zbliżyłem się na co on złapał moje dłonie.
- Mógłbym powiedzieć, że nie, ale bym skłamał... - dlaczego płakał..? Co Nightmare mu zrobił..? 
- Co się stało? Szef cię skrzywdził? - wyrwałem dłonie, by z dokładnością przyjrzeć się jego twarzy. 
- Nie. I nic mi nie jest... - objął mnie zbliżając do siebie jeszcze bliżej niż wcześniej - Twój szef był całkiem miły... - . . . 
- Miły? - Nightmare ma czasem swoje humorki, ale nawet jego chłopak nigdy nie nazwał go miłą osobą...
- Ta... I wiesz... Mieliśmy porozmawiać... już chyba przedwczoraj... - oh... 
- Nie ma o czym... Nigdy nikomu cię nie wydam. Nieważne co - dotykałem jego policzków, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Normalnie nie powinienem w to wierzyć, ale... ufam ci... - sam także się uśmiechnąłem.
- Jak ja cię wydam ty wydasz mnie czyż nie? - skinął głową. Nasze twarze dzieliły centymetry. Czułem jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce.
- Zmieńmy miejsce... Z tego co pamiętam jest tu kamera... nie rejestruje dźwięku, ale.. obraz tak... - zapomniałem, że jesteśmy na korytarzu.
- Pójdziemy na spacer? - zaproponowałem, bo sam nie wiem na co liczę.
- A jak się czujesz? - . . .
- To może wrócimy do nas? - dalej źle się czuje...
- Tak myślałem... - w jednej chwili poczułem jak bierze mnie w swoje ramiona. Podoba mi się taka pozycja...

Cross wszedł do mieszkania ze mną na rękach. 
- Cross! - Chara wybiegł z mojego dawnego pokoju - Dzwoniła mama Betty! Ponoć coś się stało z jej ojcem! - he? Czemu dopiero teraz się dowiedzieli?
- Coś poważnego? - . . .
- Wyszedł na misję i prawie zginął. Teraz jest w szpitalu - na misję? Ten facio musiał sobie zrobić alibi... jestem tylko ciekaw jak ukrywał brak palca przez ten czas... hehe.
- Czy mogłabym pojechać do szpitala? Moja mama tam jest... - podniosłem wzrok na Cross'a.
- Nie puszczę cię tam samej... - jaki kochany tatuś z niego.
- Ja pójdę z Betty! Nie zostawię jej! - mówiąc to złapał ją za dłoń. Mała niemal od razu się zarumieniła.
- Okej... Mam was podwieźć? - pokiwali przecząco głową.
- Mój wujek... brat mamy już tu jedzie... Przepraszam, że podałam mu adres... - 
- Jeśli nie jest on złym człowiekiem to nie ma się co martwić... - i zostałem postawiony na ziemi. 
- On nie jest zły! Jest super! Czasem do niego chodziliśmy na herbatę i ciastko. Ten człowiek uwielbia piec - nikt nie piecze lepiej niż Cross... 
- Wierzę - zerknąłem na mojego ukochanego, który z lekkim uśmiechem zaczął głaskać po włosach obie ludzkie formy życia. Nie żeby specjalnie mi to przeszkadzało, ale... totalnie mi to przeszkadza... 
Wtem odezwał się telefon dziewczyny. Po krótkich pożegnaniach i zapewnieniach, że wszystko będzie dobrze oboje wyszli. Czyli zostałem sam na sam z Cross'em. Ciekawie...
- Teraz... dokończmy rozmowę... - dlaczego w tej chwili czuję się osaczony..?
- Myślałem, że ją dokończyliśmy. Nie wydam cię, a ty mnie - zbliżył się do mnie.
- Chodziło mi o inną rozmowę... - odwrócił wzrok i wziął głęboki wdech - Rozmawiając z twoim szefem czegoś się o tobie dowiedziałem... - 
- To znaczy? - zaśmiałem się choć trudno było mi się pozbyć tej nutki zdenerwowania.
- Wiem, że używałeś tamtego płynu, by pozbyć się emocji... - . . . 
To nie jest coś czego miał się dowiedzieć. Nie chciałem, by wiedział. Czy uzna mnie teraz za dziwadło? Wyprze się mnie? Zostawi? Dlaczego tak długo z tym zwlekał? Chciał, by bardziej bolało? Stracę go? Stracę to szczęście, które mi daje każdego dnia? Nie chce tego... tak bardzo nie chce!

Cross
Dlaczego z oczu Killer'a spływają czarne łzy?! Nie chciałem, by do tego doszło!
- Hej Killer spokojnie... - wziąłem jego twarz w dłonie i przetarłem kciukami czarny smar. 
- Z-zostawisz mnie teraz..? - c-co? Więc to o tym pomyślał?
- Dlaczego bym miał? To co widzę teraz to prawdziwe emocje... Jednak nie ten ty, którego uwielbiam... - uśmiechnąłem się do niego lekko - Wolę, gdy mi dokuczasz i śmiejesz z najgłupszych rzeczy... Lubię, gdy zachowujesz się dziecinnie choć powinieneś w danej sytuacji zachować powagę... Kocham, gdy rumienisz się na czerwono przy najdrobniejszych wydarzeniach... - w tej jednej chwili w jego oczodołach pojawiły się imitacje oczu, a zwykle uformowana w okrąg dusza zmieniła kształt na serce.
- Kochasz to..? - jego twarz przybrała tak dobrze znaną mi czerwień.
- Kocham cię... - tym razem to ja połączyłem nasze usta obejmując go w tali, by mi nie uciekł. Jego ciało zadrżało, lecz dość szybko oddało się naszej wspólnej chwili. Sam nie wiem ile tkwiliśmy w tym stanie. Nie chciałem, jednak, by cokolwiek nam przeszkodziło.

***

<3

Hałaśliwy Sąsiad||CRILLERWhere stories live. Discover now