Rozdział 5/73

442 41 7
                                    

Szliśmy trzymając się za ręce i wspominając dzisiejszy dzień, który za sprawą Klaudii tak szybko i miło upłynął. Ona twierdziła podobnie, oczywiście myśląc jak to powiedziała o mnie, a nie o sobie, że to dzięki mojej obecności jej dzień również był udany. Po wymianie tej słodyczy słownej oboje mieliśmy już tylko dobre humory. Szliśmy śmiejąc się, momentami dowcipkując, albo prowadząc poważne rozmowy na różne tematy. Klaudia wydawała się dojrzałą osobą, osobą może niekoniecznie wykształconą czy zdolną, ale bardzo inteligentną, osobą, która, wnioskowałem, dużo przeszła w swoim życiu i skrywała przy tym jakieś tajemnice, o które teraz, dziś, nie chciałem nawet pytać.
Nagle stanęliśmy przed parkiem - parkiem księżnej Izabelli Czartoryskiej.

- Chodźmy Kuba - poprosiła błagalnie dziewczyna, a ja bez wahania ruszyłem trzymając ją za rękę w stronę parku. Było coraz ciemniej, więc drogę rozświetlały nam gwiazdy, obficie świecące tej nocy. Przez moment szliśmy w milczeniu, podziwiając to co na górze, niebo, gwiazdy i księżyc. Klaudia była romantyczką i w tym momencie czuła się znów sobą, była rozmowna, wesoła i pewna siebie. Momentami tylko jej twarz przykrywał cień i nie był to cień nocy, ale jakiś smutek, powaga, być może nawet ból. Wtedy znów stawała się skryta i milcząca.

- Dziękuję - wyszeptała i czułem, że pewnie wydarzy się coś więcej gdy ... - Ktoś tam jest! - rzekła przestraszona. Szczerze mówiąc, sam w pierwszym momencie się trochę przestraszyłem, ale w końcu to ja byłem mężczyzną mającym bronić kobiety którą trzymałem za rękę, więc trochę zbyt pewnie siebie i nieco mało skromnie odpowiedziałem
- Chodźmy ... nie bój się ... jesteś przecież ze mną -
Ruszyliśmy w kierunku nadchodzących dwóch osób, najprawdopodobniej chłopaków lub mężczyzn. W miarę zbliżania się do nich, pomimo ciemności rozpoznawałem sylwetkę i styl chodu jednego z chłopaków. Byłem niemal pewny ... to był Andrzej. Ale co on tutaj robi? - pomyślałem zdziwiony. Drugą osobę w miarę zbliżania się do nas też poznawałem. Znam go, tylko skąd? - przez moment myślałem, ale tylko przez moment, bo po chwili już wiedziałem. To Łukasz, szwagier Beaty. Słyszałem, że Andrzej i Łukasz są parą więc ... skojarzyłem fakty i przestało mnie to dziwić co tu robią razem. Widać też poszli na romantyczny spacer - pomyślałem. Będąc już niemal w zasięgu wzroku przystanąłem, poinformowawszy wcześniej przestraszoną nieco Klaudię z kim mamy do czynienia i po przywitaniu się i przedstawieniu spotkanym chłopakom dziewczyny rozpoczęliśmy krótką rozmowę. Andrzej wydawał się dziwny, jakby to nie było w ogóle on. Skrępowany, małomówny i dziwnie trzymający się za spodnie. Odniosłem wrażenie, że albo coś go bolało, albo źle się czuł w naszym towarzystwie. Inaczej było z Łukaszem, ten wyluzowany i uśmiechnięty prowadził dość ożywioną dyskusję najpierw wypytując Klaudię, skąd jest, gdzie się uczy, do jakiej szkoły chodziła, czy jakie ma plany na przyszłość, a później ze mną utrzymując cały czas kontakt wzrokowy i podobnie zadając pytania dotyczące mego życia. Zauważyłem dziwne spojrzenia Andrzeja, najpierw w kierunku Klaudii, później moim, a na samym końcu Łukasza. Naćpany jest czy co? - pomyślałem, gdy wciąż nie brał udziału w rozmowie. Moje rozmyślanie przerwała Klaudia, która z powodu przedłużającej się rozmowy przeprosiła chłopaków i poprosiła mnie o odwózkę do domu, tłumacząc się nieco gorszym samopoczuciem. Pożegnaliśmy się więc i powróciwszy do samochodu, odwiozłem ją do domu.

- Dziękuję ... Dziękuję za wszystko ... Muszę wziąć leki ... Do poniedziałku - usłyszałem gdy wysiadała z samochodu. Miałem chęć ją odprowadzić, ale wolała pójść sama.

***** Andrzej *****

Nie wiedziałem co mam nawet odpowiedzieć kiedy Jakub przedstawił Klaudię. Ja, Andrzej, zawsze pewny siebie, teraz, w tym momencie, czułem się dziwnie nieswojo. Moje ciało drżało jeszcze od pocałunku Łukasza, mój penis próbował się uwolnić z i tak luźnych spodenek, w których stał jak drogowskaz wyznaczający kierunek dalszej drogi. Musiałem przytrzymywać go ręką w obliczu realnego obciachu jakiego się bałem w momencie odkrycia przez Jakuba i nieznajomej mi dziewczyny mojej erekcji. Do tego wróciły wspomnienia i złość ... wspomnienia dotyczące Kuby, tego co nas łączyło przez kilka ostatnich lat, złość na nieznajomą dziewczynę, Klaudię, która próbowała zawładnąć jak mi się wydawało moim byłym chłopakiem. To wszystko sprawiło, że nie byłem sobą. Stałem, nie zabierając głosu, podczas gdy Łukasz gadał z nimi jak najęty. Najpierw z Klaudią, później z Jakubem. Spojrzałem na dziewczynę próbując wysondować przeciwnika w przyszłej walce o Jakuba, którego pomimo faktu iż byłem z Łukaszem, nadal kochałem. Nie wydawała się twardą sztuką. Pokonam i przegonię ją moment, muszę to tylko umiejętnie rozegrać. Jakub pewnie już wszystko jej o mnie opowiedział i przestrzegł przede mną więc ... muszę rozegrać to inaczej - pomyślałem. Spojrzałem też na Kubę, który gestykulując rozmawiał teraz z Łukaszem. Jaki on jest słodki, jak bardzo ja chciałbym być na miejscu tej dziewczyny - pomyślałem. Obudził mnie z zamyślenia głos Klaudii, która chciała wracać do domu, po którym nastało uściśnięcie dłoni, chudej rączki dziewczyny i mocny, znajomy uścisk - jak ja za nim tęskniłem - Jakuba.

- Co to było? - zapytał mnie Łukasz, gdy Jakub z Klaudią się z nami pożegnali.

- A co masz na myśli? - zapytałem Łukasza, który przyglądał się w tym momencie na mnie z uwagą.

- No cała ta szopka ... Nie odzywałeś się ... wpatrzony w niego jak obrazek - odpowiedział.

- Eee ... co? - zapytałem zdziwiony. Powtórzył mi jeszcze raz słowa, które i za pierwszym razem dotarły do mnie.

- Żadna szopka... zakręciłeś mnie ... tak mocno, że nie umiałem się odnaleźć - odpowiedziałem najszczerzej jak potrafiłem.

- Dobra, dobra. Nie kituj mi tu - odpowiedział, ale widać spodobało mu się to co przed chwilą powiedziałem. - Zanocujesz u mnie? - zapytał po chwili.

- A twoi starzy? Nie będą się burzyć? -

- Nie, nie raz ktoś u mnie nocował... nawet jak jeszcze mieszkał z nami Bartek... zresztą sam już przecież zostawałeś na noc nie raz - odpowiedział łapiąc mnie za ramię i przyciągając do siebie. Szliśmy przez moment przytuleni do siebie.

***** Jakub *****

Wracając do domu samochodem, myślałem o zaistniałej sytuacji. Właściwie najwięcej myślałem o Klaudii, mając jej obraz niemal cały czas przed oczami. Ale gdzieś tam w oddali widniał też drugi obraz, obraz Andrzeja, smutnego Andrzeja, takiego jakiego ujrzałem dziś niecałą godzinę temu. Zrobiło mi się go szkoda. W końcu, bądź co bądź był moim przyjacielem. Fakt, kilka razy podpadł mi, zachowując się niewłaściwie, ale któż z nas jest nieomylny i nie popełnia błędów. Myśląc o tym wszystkim po dniu pełnym wrażeń, usnąłem.

***** Andrzej *****

Po szybkim prysznicu położyłem się w pościelonym już przez Łukasza łóżku. On sam teraz brał prysznic. Zamyśliłem się, myśląc o tym co wydarzyło się ostatnio w moim życiu. Jakub, Agata, Beata, Alicja, Magda, Łukasz, Arek ... - myślałem na moment odlatując w jakiś letarg, letarg z którego po chwili obudził mnie Łukasz, sprawdzający czy mam łaskotki w stopach.

- O czym tak myślisz królewiczu? - zapytał.

- O tobie - odpowiedziałem, co nie do końca było prawdą.

- Kłamiesz! Kłamiesz! - odpowiedział Łukasz - Myślisz o nim, prawda? Myślisz o Jakubie? - zapytał.

- Myślałem o całym swym życiu ... o nim też ... o tobie również - odrzekłem, patrząc na Łukasza.

- I co tam wymyśliłeś? - zapytał, ściągając kołdrę i kładąc się na mnie. Jego usta były podobnie jak wcześniej w parku tuż, tuż obok moich.

- Lubię jak mnie całujesz - zmieniłem temat. Uśmiechnął się czarująco i zaczął lizać swoim ciepłym języczkiem moje wargi. Poczułem się podobnie jak w parku. Jego dotyk całkowicie mnie zniewalał i on o tym wiedział, wykorzystując to jako broń przeciwko mnie.

- To co tam wymyśliłeś? - zapytał jeszcze raz, przestając na moment mnie całować. Wiedział, że w tym momencie go pożądałem, dlatego droczył się ze mną.

- Kochaj się ze mną - poprosiłem, a on uśmiechnąwszy się zaczął całować moją szyję, barki, ramiona, klatkę piersiową, schodząc coraz niżej i niżej. Czułem, że odpływam, było mi tak dobrze. Ale chciałem by i on to poczuł.

- Daj mi go do ust - poprosiłem jeszcze raz. Przerwał naszą grę wstępną i wstając przesunął się w kierunku mej głowy, siadając okrakiem na moich ramionach i wsuwając swojego penisa prosto w moje uchylone usta.

Live 3Where stories live. Discover now