Rozdział 12/80

420 38 8
                                    

Luty 2004r

Czas mknął jak oszalały. Wydawało się, że dopiero był początek roku, a tu już prawie połowa lutego. Dobrze, że w szkole trochę odpoczynku - oczekiwane ferie, bardzo były mi potrzebne na zregenerowanie sił i odnowienie zaniedbanych przyjaźni. Gdy tylko nadchodził dzień wolny od pracy umawiałem się z moimi przyjaciółmi. Kilka dni temu odwiedziłem Beatę i Bartka, oraz ich synka Wojtka, wczoraj byłem u Agaty i Piotra, dzisiaj planowałem umówić się z Klaudią, którą ostatnimi czasy troszkę zaniedbywałem. Znów chorowała biedulka. Ogarnąłem się więc z rańca, chociaż miałem jeszcze straszną ochotę poleżeć, ale ... zleci wolny dzień, a ja nic nie zrobię pożytecznego - pomyślałem. Od rana byłem sam, ponieważ Grażyna z Wiktorią i moim niedoszłym ojczymem wyjechali na kilka dni do Warszawy, do jego rodziny. Naszykowałem więc sobie śniadanie, wcześniej umywszy swoje zaropiałki i nie tylko pod prysznicem i jedząc spojrzałem na wyświetlacz wyciszonego jeszcze telefonu. Nie był to szczyt mych osiągnięć, ponieważ dojrzałem tylko jedną wiadomość - Ludzie mnie kochają - pomyślałem wzdychając. Andrzej - co on znowu chce? - zastanawiałem się otwierając wiadomość.

- Siema. Masz ochotę pójść dziś na basen? Wybieramy się. - przeczytałem. Ciekawe z kim? I po co ja jeszcze potrzebny? - pomyślałem, zdając sobie sprawę , że wieczorem mam iść do Klaudii.

- Ochota jest zawsze. Z kim idziesz? I nie pomyliłeś się, na pewno ta wiadomość była do mnie? - odpisałem, rozgryzając kęs kanapki którą właśnie jadłem. Po chwili usłyszałem przychodzącego sms-a.

- Idę z Łukaszem, być może Alicją i jeszcze dwiema osobami. Nie pomyliłem się, chodź z nami. - odpisał. Miłe to z jego strony, że pamiętał o mnie - pomyślałem.

- Na którą godzinę idziecie? Bo wieczorem chcę odwiedzić Klaudię - odpisałem i nie czekając na odpowiedź poszedłem zanieść talerz i szklankę do zlewu, oraz do łazienki myć zęby. Gdy wróciłem wszystko było jasne. Spojrzałem na telefon i wiadomość od Andrzeja, w której zawarte były potrzebne mi informacje. Na 18.30 ... mogę iść - pomyślałem.

***** Andrzej *****

- Aneta, musisz mi pomóc. - powiedziałem do poznanej niedawno w pubie dziewczyny. Dobrze, że Alicja o niej nic nie wie. Chociaż coś się ostatnio domyśla, chyba jej ktoś coś powiedział. Upieczę dwie pieczenie na ogniu - pomyślałem.

- Dlaczego muszę? A co będę z tego miała?- usłyszałem jej zalotny głos.

- Bo cię o to proszę. Obiecuję, że nie pożałujesz tego - odpowiedziałem, uśmiechając się na myśl co mogę dzięki jej zgodzie osiągnąć.

- Dobrze, ale zrobię to tylko dla ciebie. Będę. Teraz muszę spadać, bo koniec przerwy. Cześć. Muuuaa - usłyszałem, po czym rozłączyła się. Byłem niemal pewny, że mój plan się uda. Popamiętasz mnie kochanie - pomyślałem, zgrzytając zębami na samą myśl o Klaudii.

***** Około południa - Jakub *****

Po ogarnięciu swojego pokoju, właściwie nie miałem co robić w domu. Ubrałem się więc i wyszedłem pobiegać. w końcu miałem czas na trochę relaksu i ćwiczeń na świeżym powietrzu. Wbiegłem do lasu, w którym wciąż jeszcze było biało. Przystanąłem na moment, robiąc kilka przysiadów oraz skłonów, po czym ruszyłem dalej. Słaba kondycja ... muszę częściej biegać - zasapawszy się nieco , myślałem. Ale, nie przestawałem, biegłem dalej, pokonując najpierw 2, później 5 a w końcu około 8 km. Przystanąłem zmęczony, ponownie ćwicząc, tym razem skacząc pajacyki, a później robiąc pompki. 36.. 37... 38.. 39.. 40 ... 49...50 - liczyłem podnosząc się i ponownie zbliżając do ziemi - 67..68 .. 69 - ustałem nie dając rady więcej. Kiepsko ze mną. Jeszcze w ubiegłe wakacje dawałem radę 100 bez żadnego problemu. Starość nie radość - pomyślałem, sam do siebie się uśmiechając. Zerwałem się na nogi, sprawdzając która godzina. Dochodziła 14.00, pora więc wracać do domu. Biegam od dobrych dwóch godzin, a jeszcze droga powrotna - pomyślałem, zbierając się do powrotu. Tym razem biegłem na skróty, więc po upływie około 30 kolejnych minut, zmęczony, spocony ale szczęśliwy, wróciłem do domu.

***** Andrzej *****

- Alice, to jak, aktualne dziś wieczorem? - zapytałem, dzwoniąc do rudowłosej.

- Nie wiem jeszcze, mam dużo nauki - odpowiedziała, bez przekonania.

- Oj choooodź, to tylko godzinka - powtórzyłem zaproszenie.

- Tak się mówi, a z godzinki zrobią się dwie, trzy -

- To poucz się teraz. Może tobie pomóc? - zaproponowałem.

- Teraz chyba nie dam rady, zbytnio zmęczona jestem. Chcesz mi pomóc? - zapytała zdziwiona. - Już ja widzę, jak ta pomoc by wyglądała - dodała śmiejąc się.

- Na serio. Ręce bym trzymał przy sobie - odpowiedziałem, próbując ją przekonać do swej propozycji.

- Wyczuwam jakiś podstęp. To nie jest normalne. Andrzej Sierocki chce mi pomóc w nauce. Hahaha. Muszę to gdzieś zanotować - usłyszałem jej śmiech.

- I miej tu czyste intencje, to cię wyśmieją - odpowiedziałem, samemu ciesząc swoją michę do telefonu.

- Dobra, to chooo ... sprawdzimy te twoje intencje. Czeka na ciebie matma-

- O ja pierdole, to się wkopałem. Nieeeee , to może jednak nie - próbowałem się wykręcić, bo strasznie nienawidziłem matematyki.

- No tak i już się wymiguje, a jeszcze nie przyszedł - zaśmiała się. - Dobra, siedź w domu, sama to jakoś ogarnę i spróbuję przyjść wieczorem. Pa - dodała rozłączając się. Zatarłem ręce z radości. Mój plan stawał się coraz bardziej realny. Jesteś geniuszem - słodziłem sobie. Zadowolony poszedłem do kuchni poszukać czegoś zjadliwego w lodówce. Jak zwykle nie było obiadu, ale ... dawałem radę.

Przyzwyczaiłem się do tego, że w domu każdy żył sobie. Nikt nikim się nie przejmował, ani nie interesował. Zbyszek i Karolina mieszkali od jakiegoś czasu poza domem, mając swoje rodziny, w domu pozostała jeszcze tylko Beata, starsza ode mnie o trzy lata, ale ta też spotykała się z jakimś fagasem, który... zapewne też moment i ją zabierze stąd - pomyślałem. Tadeusz, jeśli nie pił, całe dnie spędzał na działce, a Halina, jej ciągle nie było w domu, wiecznie gdzieś łaziła, zjeżdżając na bazę, podobnie jak większość rodziny dopiero na noc. Osobiście mnie to nie przeszkadzało, przynajmniej miałem spokój, nikt się nie wpierdzielał do mego życia osobistego. Trochę dziwnego życia. Chodziłem już z dwoma facetami i kręciłem z dwoma dupami - pomyślałem - teraz startuje trzecia - pomyślałem o Anecie, widząc nie raz, jak spogląda na mnie maślanymi oczyma. Naiwne te dziewczyny - stwierdziłem w myślach. Ale co tam, nie martwiłem się tym zbytnio. Nadal przecież kochałem Jakuba, a one - one mi były potrzebne do innego celu.

Live 3Where stories live. Discover now