Rozdział 11/79

422 40 5
                                    

**** Kilka dni później ****

W niedzielę pracowałem, więc nie mogłem być na poprawinach, ale starałem się to wynagrodzić troszeczkę zawiedzionej Klaudii kilka dni później, zapraszając ją na spacer. Tego dnia, było dość mroźno, ale i pogodnie, ubrani więc na cebulkę, szliśmy trzymając się za łapki i opowiadając wrażenia z wesela, a właściwie z pierwszego dnia wesela.

- Haha, a pamiętasz, jak Ewelina się upiła? ... Wylądowała pod stołem - śmiejąc się, opowiadała Klaudia. Przytaknąłem, bo utkwiła mi w pamięci brunetka w czerwonej sukience, która rzeczywiście tak się spiła, że chyba nie pamiętała, który to jej facet i czepiała się innych.

- A ty, jak się bawiłeś? - zapytała Klaudia. Mam nadzieję, że dobrze mistrzu parkietu - śmiejąc się , pochwaliła mnie. Rzeczywiście bawiłem się dobrze, praktycznie nie schodząc z parkietu i prawie non stop tańcząc. Prawdą też był fakt, że od pana młodego dostałem nagrodę w postaci flaszki wódki z dedykacją "Dla najlepszego tancerza".

- Było super... tylko na drugi dzień ... nie mogłem się w pracy ruszać - śmiejąc się odpowiedziałem.
I tak rozmawiając, w przerwach między rozmowami śmiejąc się, szliśmy dość prężnym krokiem na przód przed siebie, bez jakiegokolwiek celu. Znaleźliśmy się w centrum miasta. W oddali ujrzeliśmy grupę młodych ludzi, którzy najprawdopodobniej wyszli z budynku technikum mieszczącego się tuż obok. Wśród nich dostrzegłem Andrzeja, który najwyraźniej też przed chwilą skończył lekcje. On też nas dostrzegł uśmiechając się z daleka.

- Cześć wam, gołąbeczki - rozpoczął na dzień dobry. - Spacerek? Nie za zimno wam? ... Zapomniałem, miłość was grzeje -
Przywitaliśmy się również, nie odpowiadając na jego żarty, które, jak dla mnie zabrzmiały trochę sarkastycznie.

- Dokąd idziecie? - zapytał. - Ślicznie wyglądasz - dodał spoglądając na Klaudię. Drgnąłem, gdy usłyszałem głos dziewczyny :

- Dziękuję ... to miłe ... ale nie musisz się wysilać ... wiem jak wyglądam ... idziemy na spacer i zamierzamy go dokończyć sami - odpowiedziała pewnie siebie Klaudia. Parsknąłem śmiechem spoglądając na Andrzeja, który wyglądał w tym momencie jak zbity piesek, a jego mina naprawdę była bezcenna. Nastała chwila niezręcznej ciszy, postanowiłem więc naprawić zaistniałą sytuację.

- Andrzej, zimno jest troszkę ... więc będziemy szli. Odezwę się do ciebie później - powiedziałem, klepiąc go po ramieniu.

- Spoko ... idźcie ... cześć, do widzenia pani - odpowiedział, podkreślając ostatnie słowa i kierując je w stronę Klaudii. Widać nie przypadła mu do gustu.

***** Andrzej *****

Wychodząc ze szkoły, dojrzałem Jakuba, który szedł razem z Klaudią, prowadząc się za rączkę. Postaram się być miły - zaplanował, myśląc, aby urobić dziewczynę.

- Cześć wam, gołąbeczki - rozpocząłem na dzień dobry. - Spacerek? Nie za zimno wam? ... Zapomniałem, miłość was grzeje - dodałem. Chyba nie spodobało się im moje poczucie humoru, bo oprócz dość zimnego "cześć" nie usłyszałem nic więcej.

- Dokąd idziecie? ... Ślicznie wyglądasz - zapytałem i dodałem spoglądając na Klaudię, którą miałem nadzieję, że pozyskam komplementami. Jakże się pomyliłem.

- Dziękuję ... to miłe ... ale nie musisz się wysilać ... wiem jak wyglądam ... idziemy na spacer i zamierzamy go dokończyć sami - usłyszałem wyraźną i stanowczą odpowiedź Klaudii. Osz ty jedna ... dziwko. Czekaj , ja ci jeszcze pokażę - pomyślałem, wkurzając się w tym momencie już nie tylko na samą dziewczynę, ale i na Kubę, który bez zahamowań parsknął śmiechem. Miałem ochotę mu wyjebać, ale ... powstrzymałem się ostatkiem sił i milczałem.

Live 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz