Rozdział 46/114

288 32 14
                                    

Następnego dnia a była to niedziela obudziłem się dość wcześnie rano. Myślałem o tym co wydarzyło się wczoraj, oraz w ciągu ostatnich dni. Klaudia, dziewczyna, która w tym momencie leżała śpiąc w najlepsze u mego boku, wtulona w moją pierś, to ona zaprzątała mój umysł. Czy aby dobrze robię? Czy będę szczęśliwy z osobą bądź co bądź chorą? - te myśli nie dawały mi spokoju, ale chciałem, czułem potrzebę zaryzykowania. Nie chciałem robić komuś nadziei, a później palić je niczym ognisko rozpalone w nieodpowiednim miejscu. Bałem się, ale chciałem temu stawić czoło. Nie wiedziałem czy podołam, ale z drugiej strony przecież... to ja jestem facetem - myślałem. I właśnie wtedy nad ranem podjąłem decyzję, którą tego dnia chciałem uwieńczyć. W jaki sposób? Nawet Klaudia niczego nie przeczuwała śpiąc spokojnie tym razem na moim ramieniu. Dziwiłem się, jak może tak spać całą noc nie czując bólu. Bądź co bądź nie byłem chyba zbyt wygodną poduszką.
W końcu pomyślałem też o Agacie - Dlaczego mi nic nie powiedziała? Co tam się wydarzyło? Muszę dziś do niej zadzwonić - byłem przekonany, że tak właśnie muszę postąpić.
W planach na dzień dzisiejszy mieliśmy Morskie Oko, ale pogoda póki co nie była na tyle zachęcająca, aby nasze plany ziścić. Całą noc siąpił deszcz, a i teraz nad ranem pogoda była typowo barowa. Padało. Zdecydowałem więc, że dzisiaj dzień leniucha, który, na pewno przyda się też Klaudii, która zmęczona codziennymi wyprawami w góry, wczoraj od razu usnęła. Popatrzyłem na moją blondynkę. Jej cudne, długie, falujące włosy opadały teraz na moje nagie ramiona i tors, łaskocząc mnie mile przy każdym jej poruszeniu. Jej spokojny I głęboki oddech świadczył o tym, że czuła się przy mnie bezpiecznie i pewnie. Uśmiechnąłem się do niej. Jest taka urocza i słodka - pomyślałem patrząc w uśpioną Klaudię. Postanowiłem cichutko się uwolnić z jej objęć i po pierwsze skorzystać z toalety, jak i wziąć szybki prysznic, a także naszykować śniadanie. Tak jak planowałem tak też zrobiłem, z tą tylko różnicą że wychodząc z łóżka obudziłem Klaudię, która w tym momencie wystraszona i niewiedząca co się dzieje spojrzała na mnie rozespana swoimi niebieskimi tęczówkami.

-Śpij kochanie. Muszę wyjść do toalety - poinformowałem ją, na moment wchodząc i tuląc się do jej głowy, oraz całując dziewczynę w usta.

- Wrócisz? -zapytała zaspana. Gdy potwierdziłem tuląc ją jeszcze przez moment do swej klatki piersiowej ponownie zamknęła zaspane oczka i usnęła.
Gdy wziąłem prysznic zszedłem na dół do naszej jadalni. Tam naszykowałem śniadanie obierając świeże warzywa i zesmażając je na patelni, oraz dodając odrobinę zmielonego mięsa i mieszając z przecierem pomidorowym. Tak wytworzony sos do spaghetti odstawiłem na bok, czekając następnie na makaron, który wyjątkowo długo gotował się na maszynce elektrycznej. Zdążyłem w samą porę, bo akurat szykowałem kieliszki do czerwonego wina (Carlo rossi - jej ulubione - dziwny zbieg okoliczności - przypis autora) gdy otworzyły się drzwi i do jadalni weszła Klaudia. Była już umyta i ubrana.

- A co ty tu robisz? Miałeś przyjść do mnie - rozpoczęła, z niewielką nutą złości, ale gdy poczuła zapach jedzenia nie wytrzymała i spytała:
- Co tu tak pięknie pachnie? Co to za okazja? - pytała dostrzegłszy kieliszki, butelkę otwartego i jej ulubionego wina, oraz zapaloną świeczkę.

- Okazja? Nie ma okazji. Niedziela i nietypowe śniadanie - odpowiedziałem nakładając spaghetti na głębokie talerze.

- Chyba chcę takiej niedzieli codziennie - odpowiedziała uśmiechając się do mnie i siadając przy stole.

- Nie będzie codziennie - odpowiedziałem z rozbrajającą szczerością.

- Osz ty. Chcesz mnie tu zwabić na jednorazowe śniadanie? - zapytała żartując sobie zarazem ze mnie.

- Tak. Dokładnie. Jeden raz a później ty - odpowiedziałem śmiejąc się.

- A ja myślałam, że tak już zawsze będzie -

Live 3Where stories live. Discover now