Rozdział 47/115

293 30 7
                                    

***** Kilka godzin później *****

Ten dzień był dziwnym i wyjątkowym dniem. Po pierwsze spędzonym razem z Klaudią, po drugie w Zakopanem, po trzecie cały dzień padało i siedzieliśmy na kwaterze, po czwarte był to naprawdę miły dzień, miły bo bardzo całuśny, w końcu po piąte chyba na poważnie chcieliśmy czegoś więcej niż tylko pocałunki.
Leżąc od śniadania w łóżku razem z Klaudią wymyśliłem w końcu powód by pojechać do centrum Zakopanego. Miałem pewien specjalny powód by tam się znaleźć. Oczywiście Klaudia nie musiała o wszystkim wiedzieć więc najprościej zasugerowałem zrobienie zakupów na kolację. Zakupów które mieliśmy zrobić idąc na Krupówki , a których niestety z powodu obfitych opadów nie mogliśmy dziś odwiedzić.

- Klaudia to jadę - poinformowałem dziewczynę gdy założyłem kurtkę przeciwdeszczową na siebie.

- Dobrze. Nie zapomnij kupić - uśmiechając się przypominała mi Klaudia. Wiedziałem co ma na myśli, wspominając co jakiś czas o prezerwatywach. Nie sądziłem, że będzie to wszystko w taki sposób planowane, do tego przez niewinną dziewczynę, za jaką uważała się Klaudia.

- A jak zapomnę? - zapytałem, właściwie wstydząc się w sklepie prosić o prezerwatywy. Nigdy wcześniej ich nie kupowałem i nie wiedziałem jak zareaguje ekspedientka.

- To pojedziesz jeszcze raz, albo zostaniesz tatusiem - odparła z niewinną minką Klaudia. Spojrzałem na nią zdziwiony. Dojrzała w kilka dni, a przecież do momentu wyjazdu tutaj byliśmy tylko na stopie koleżeńskiej.

- A Ty chciałabyś zostać mamusią? A co na to twoi rodzice? - zapytałem się śmiejąc się i domyślając reakcji szczególnie Tadeusza.

- Nawet mi o nich nie mów - otrząsła się dziewczyna na samą wzmiankę o jej rodzicach.

- Dobrze, to jadę - odpowiedziałem i pożegnawszy się słodkim buziakiem prosto w usta Klaudii wyszedłem na dwór do samochodu.
Po kilkunastu minutach byłem już przy Krupówkach. Wysiadając z samochodu postanowiłem skorzystać z okazji i zadzwonić do Agaty.

- Cześć babo - przywitałem dziewczynę.

- Cześć chopie - odpowiedziała Agata.

- Co tam u ciebie kochanie? - zapytałem.

- Stara bieda. Pewnie już wiesz od tego ofermy, że jestem w szpitalu - poinformowała mnie.

- Haha. Jakiego ofermy? - zapytałem.

- Od Andrzeja -

- A tak wiem o wszystkim. Jak to się stało Agatko, że kto jak kto ale nawet ja nie wiedziałem o twej ciąży? - zapytałem lekko dąsającym się głosem.

- Nikt nie wiedział. To miała być niespodzianka. Niestety nie udała się. - odpowiedziała smutno dziewczyna.

- Zostaniesz jeszcze mamą. A jak się w ogóle czujesz? - zagadywałem Agatę.

- Nie wiem czy będę jeszcze chciała. -

- Agatko, nie gadaj głupotek. Jak się czujesz? - powtórzyłem pytanie.

- Chyba już może być - odpowiedziała, ale tak jakoś bez pewności w głosie. Nie dziwiłem się wcale, że nie ma humoru i szczerze mówiąc nie bardzo wiedziałem co zrobić by chociaż troszeczkę jej go poprawić.

- A wiesz kiedy wychodzisz ze szpitala? Ja i Klaudia wracamy we wtorek do Puław. - zapytałem zarazem informując Agatę.

- Nie wiem, ale czuję, że pewnie jutro mnie wypiszą. Nic mi już nie jest - odpowiedziała chyba sama do końca nie wierząc w to co powiedziała.

- Agatko, jak wrócimy to jestem u ciebie -

- Ok. A co u ciebie? Co u was? - zapytała zmieniając temat.

- Jest super. Opowiem tobie wszystko jak wrócę - odpowiedziałem zachowując tajemnicę.

- No no no. Coś czuję że Kubuś zaczyna świntuszyć - po raz pierwszy zaśmiała się, a ja pomyślałem, że w końcu może poprawi się jej humor.

- Może. Dobrze kotku. Jestem u ciebie we wtorek. Będę kończył. Zdrówka - powiedziałem i zakończyłem rozmowę zbliżając się do sklepu ogólnospożywczego aby zrobić zakupy. Oczywiście głównie dotyczyło o zakupy na kolację, jako że dziś wieczorem miały być jaja w sosie tatarskim mojego wykonania . Zakupiłem produkty nie zapominając również o czerwonym winie i ... o prezerwatywach. Wychodząc ze sklepu miałem jeszcze jeden cel przed sobą. Musiałem zrobić jeszcze jeden zakup, który póki co miał być małą tajemnicą i niespodzianką. I powiem, że zakup się udał. Z zakupami wróciłem więc do samochodu, następnie udając się w drogę powrotną do Olczy.
Klaudia czekała już w jadalni obierając ugotowane jajka. Ze słoika wyjąłem ogórki kiszone które drobno pokroiłem w kosteczkę, następnie to samo zrobiłem z marynowanymi pieczarkami, oraz cebulą. Tak posiekane w kostkę produkty doprawiłem solą i pieprzem i najpierw dodałem do nich odrobinę jogurtu a następnie dużą czubatą łyżkę majonezu. Po wymieszaniu sos miał gęstawą konsystencję. Obrane przez Klaudię jajka przekroiłem na dwie połówki i zacząłem je układać zanurzając w sosie tak by przekrojona część zanurzyła się w nim. Na wierzch posypałem pokrojony szczypiorek i doprawiłem ostrą papryką. Tak przyrządzone danie umieściłem w lodówce.

- Możemy kroić chleb i robić herbatkę. Zaraz kolacja będzie gotowa - stwierdziłem widząc jak moja dziewczyna szykuje właśnie szklanki na herbatę. Wyjąłem nieco schłodzone wino ustawiając je na stole. W tym czasie Klaudia przyniosła talerze i kroiła chleb. Ja dla nastroju dołączyłem jeszcze świeczkę, którą właśnie zapaliłem.

- Zakocham się - usłyszałem gdy spojrzała na zastawiony stół.

- We mnie czy w jedzeniu? - zapytałem uśmiechając się do dziewczyny.

- W tobie już dawno się zakochałam. A w jedzeniu? Raczej w tej atmosferze - odpowiedziała czerwieniąc się na twarzy.

- No ładnie, ładnie. I ja dopiero teraz się o tym dowiaduję? - zapytałem próbując się droczyć z Klaudią.

- Tak. Nie mogłam tobie tego powiedzieć - odpowiedziała stawiając herbatę na blacie stołu, oraz usadawiając się za nim.

- Dlaczego nie mogłaś? - zapytałem, patrząc w nią z zaciekawieniem.

- Ponieważ byłeś moim kolegą, później przyjacielem i nie chciałam psuć naszych wzajemnych relacji - odpowiedziała.

- Psuć naszych relacji? - zapytałem z niedowierzaniem.

- Tak. Nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać. Ufać sobie. Zwierzać się.
Być ze sobą bez pocałunków, macanek czy seksu. Gdybyśmy zaczęli to robić od początku, czy bylibyśmy dla siebie czy dla seksu? - odpowiedziała szczerze, zarazem zadając mi pytanie.

- Pewnie dla seksu. Chociaż ja nigdy nie byłem z kobietą - spojrzałem na Klaudię.

- Ja też nie byłam z chłopakiem. Jestem dziewicą, a właściwie byłam nią do dzisiaj - zaśmiała się, a ja mało nie zakrztusiłem się herbatą.

- Do dzisiaj? Czy czegoś nie wiem? - udawałem zaskoczenie.

- Tak, do dzisiaj. Bo dzisiaj się chcę z tobą kochać. Więc jedzmy tą kolację w końcu - ponaglała.

- Jakaś ty napalona. To raczej chyba zazwyczaj facetowi zależy bardziej na seksie niż kobiecie - skwitowałem.

- Możliwe. Ale twój czas już minął, teraz ja biorę sprawy w swoje ręce. I to dosłownie. Jedzmy - zachęciła mnie, a ja spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Nalałem do kieliszków wina i nim wzniosłem toast dodałem:

- Klaudia. Mam coś jeszcze dla ciebie. Mówiłaś, że twoi rodzice są staroświeccy, więc nie zgodzą się byś zamieszkała z obcym mężczyzną. Ale muszą zgodzić się gdy będą wiedzieć że jesteśmy zaręczeni. Zostaniesz moją żoną? - zapytałem zaskoczoną Klaudię wręczając jej ozdobne opakowanie z pierścionkiem zaręczynowym. (Zdjęcie pierścionka w następnym rozdziale) Jej mina była bezcenna, w jej oczach pojawiły się łzy, łzy szczęścia.

- Tak - odpowiedziała pozwalając nałożyć pierścionek na swój mały paluszek.

Live 3Kde žijí příběhy. Začni objevovat