Rozdział 8/76

409 42 9
                                    

- Październik 2003r -

Pracując, rozpocząłem też naukę w liceum. Było dość ciężko pogodzić jedno z drugim, ale jakoś dawałem radę. Klaudia która pracowała u mnie w wakacje sprzedając okulary, robiła to jeszcze przez kawałek września, ponieważ miesiąc ten w tym roku był wyjątkowo ciepły. Dzięki niej udało mi się zarobić troszkę lewej kasy, którą zacząłem odkładać na remont mieszkania, mieszkania z którego zamierzała niedługo wyprowadzić się moja matka wraz z Wiktorią. Grażyna upatrzyła sobie wdowca u którego ostatnimi tygodniami długo przebywała i wszystko wskazywało na to, że swoją znajomość chcą uwieńczyć ponownym dla obojga ślubem. Jak dla mnie było to na rękę, chociaż nie przepadałem za typem który miał "stać" się moim nowym "tatusiem". Ale cóż, nie ja musiałem go kochać, grunt, że takie uczucie odczuwała do niego moja matka. Tak czy inaczej, zarobione pieniądze odkładałem na remont. Miałem też zamiar zmienić samochód, ale ... była to jeszcze kwestia czasu. Klaudia, z którą dość często w wakacje łączyły mnie kontakty służbowe, teraz też z uwagi na szkołę poszła w odstawkę. Zresztą po pamiętnej kolacji i rozmowie, mój stosunek do niej nieco ostygł, co dość często sobie wypominałem. Teraz, praktycznie jedyne kontakty jakie nas łączyły to kontakty telefoniczne, bądź sms-owe. Podobnie zresztą było z innymi moimi znajomymi. Każdą wolną chwilę spędzałem na nauce, nawet zabierając ją do pracy.
W końcu, którejś wolnej soboty, zarówno od nauki jak i od szkoły, postanowiłem nadrobić moje zaległości towarzyskie chcąc się z kimś spotkać. Oczywiście, większość mi bliskich osób wiedziała o tym, że tego dnia mam wolne, ponieważ utrzymywałem z nimi kontakty sms-owe. Spodziewałem się więc, że nie będę miał problemu z umówieniem się z kimkolwiek. Okazało się jednak, że myliłem się - - Agata tego dnia wyjeżdżała z Piotrem, na jakieś wesele, na którym Piotr i jego kumple mieli grać,
- Beata zachorowała i nie bardzo chciała dziś się spotykać,
- Andrzej ... ten próbował kilkakrotnie się ze mną spotkać, ale nie miałem jak do tej pory dla niego czasu. - Magda, która od jakiegoś czasu odzywała się do mnie telefonicznie, miała właśnie dziś wracać do domu, a nie za bardzo miałem ochotę jechać tam, by spotkać się z jej bratem.
Pozostała więc Klaudia, której dawno nie odwiedzałem, a właściwie nigdy jeszcze nie byłem u niej w domu prywatnie, tak by posiedzieć, raczej zawsze wpadałem tam na moment, służbowo i w interesach. Wybrałem jej numer i zadzwoniłem, po przywitaniu się zmierzając prosto do sedna sprawy -

- Masz jakieś plany na dziś? Chciałbym się z tobą spotkać. Może gdzieś byśmy wyskoczyli? - zapytałem.

- Bardzo chętnie, ale niestety nie mogę. Jestem przywiązana do kroplówki - odpowiedziała, zarazem radośnie kiedy usłyszała mój głos, a częściowo wyczułem, że smutno, najwidoczniej z powodu, że nie uda się jej wyjść razem ze mną. Zrobiło mi się jej żal.

- Słuchaj ... a może ja przyjdę do ciebie? Chwilkę bym posiedział i porozmawiał z tobą - zaproponowałem.

- Jeśli tylko chcesz ... bardzo chętnie ... nie wiesz jaką przyjemność mi tym sprawisz - usłyszałem jej cichutki, ale radosny głosik. Ja sam ucieszyłem się zresztą, słysząc ją w słuchawce, a świadomość tego, że sprawiłem jej swoją propozycją przyjemność, potęgowała u mnie uczucie radości. Umówiłem się więc po obiedzie. Zadowolony z faktu spełnienia dobrego uczynku dzisiejszego popołudnia, zacząłem wesoło nucić sobie jakąś zasłyszaną dziś w radio piosenkę, szykując się zarazem do wyjścia na dwór. Po wzięciu prysznica i ogoleniu swego trzydniowego zarostu oraz wymianie bielizny na świeżą, ubrałem się w zwężane na dole czarne jeansy, o takim samym kolorze t-shirta z nadrukiem Puma, oraz ciemno bordową marynarkę która kontrastowała również z mymi kruczoczarnymi włosami. Na białe stopki założyłem czarne pumy. Tak wystrojony i skropiony perfumami Adidas ruszyłem do centrum, po drodze kupując pięć róż dla Klaudii i po jednej dla jej siostry Darii i matki, wszystkie w kolorze mej marynarki. Przygotowany do wizyty, szedłem więc dalej, aż dotarłem pod blok w którym mieszkała. zadzwoniłem domofonem i po chwili wszedłem.

***** Andrzej *****
Od momentu wyjścia z domu Łukasza, nigdy więcej nie miałem z nim jakiegokolwiek kontaktu. Fakt, dzwonił kilkakrotnie w ciągu tego dnia, ale nie miałem ochoty z nim wtedy rozmawiać. Dziś, po upływie przeszło dwóch miesięcy, ja miałem ochotę do niego zadzwonić, ale on najwidoczniej miał mnie gdzieś. Podobnie było z pozostałymi znajomymi. Kilkakrotnie dzwoniłem do Kuby, ale zawsze wymawiał się brakiem czasu, podobnie zresztą jak Agata czy Alicja. Pozostawał mi więc pub, a także towarzystwo z osiedla. Ponownie zacząłem pić i palić, czując jak staczam się powoli.

***** W domu Klaudii *****

- Dziękuję Kuba ... zaskoczyłeś mnie - rzekła dziewczyna odbierając jedną ręką bukiet róż. Druga ręka przyczepiona była poprzez wenflon do kroplówki, która spływała powoli do jej żyły. Uśmiechnąłem się do niej widząc jak wielką radość jej sprawiłem, nie tylko jej, ale również jej mamie, która tak bardzo była zaskoczona, że po otrzymaniu ode mnie róży nie wiedziała co ma odpowiedzieć, tak jakby nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyła. Darii nie było w domu, więc jej róża powędrowała do wody i flakonu w jej pokoju.

- Nie ma za co ... jak się czujesz? Po co ta kroplówka? - zapytałem gdy już na spokojnie usiadłem obok Klaudii.

- Tak sobie - uśmiechnęła się - lekarze dali mi za dużą dawkę leków ... przedawkowałam - odpowiedziała w skrócie.

- Jak to przedawkowałaś? - nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.

- A tak ... normalnie. Po operacji dostałam lek o nazwie Amizepin, który miał przeciwdziałać drgawkom, które miałam przed operacją. Po operacji powinien być odstawiony, albo zmniejszona jego dawka ... ale nikt tego nie dopilnował ... a ja ciągle go brałam ... gdy zaczęłam tracić równowagę a wyniki krwi bardzo spadły ... stwierdzono przedawkowanie lekiem ... stąd ta kroplówka .. na odtrucie - uśmiechnęła się smutno. Westchnąłem, gdyż na serio zrobiło mi się jej szkoda. - Nie martw się, jutro będzie lepiej - dopowiedziała, widząc moją minę. Na serio ma siłę. Ktoś inny już dawno by się załamał - pomyślałem, a na głos dodałem:

- Jesteś bardzo dzielna ... podziwiam cię - po czym wziąłem jej wolną lewą rękę i przysunąłem do swych warg, całując ją.
I wtedy właśnie odezwał się mój telefon, który informował mnie o przychodzącym sms-ie.

- Cześć. Możemy się spotkać? To ważne. - przeczytałem wiadomość, którą otrzymałem od Andrzeja.

Live 3Место, где живут истории. Откройте их для себя