Rozdział 43/111

325 33 8
                                    

+++++ Następnego dnia rano +++++

Wtuleni w siebie, zmęczeni wczorajszym dniem, ale bardzo szczęśliwi obudziliśmy się gdy pierwsze promienie słońca odtarły do naszego dużego i słonecznego pokoju. Było po 6.00. Planowaliśmy dziś razem pójść na nieco większą górkę, ale też wydawało się, że spokojną, aby przyzwyczaić Klaudię do wspinaczki po górach. Plany dotyczyły Nosala, więc po krótkim prysznicu i porannej toalecie, a także śniadaniu pod postacią jajecznicy wyszliśmy z naszego drewnianego domu Na Olczy kierując się w kierunku Kuźnic. Zapowiadał się ciepły dzień, chociaż po południu pogoda znów miała się zmienić na gorszą. Chcieliśmy więc wykorzystać każdą minutę słońca aby coś razem wspólnie pozwiedzać. Pod Nosalem byliśmy tuż po 9.00.

***** Andrzej *****
Ta noc była dla mnie okropna. Nie dość, że spodziewałem się problemów w szkole to dodatkowo usłyszałem od Łukasza coś co mnie załamało. Nie spodziewałem się w ogóle takiego obrotu sprawy. Wyprowadza się do Igora - to myślenie stawało się uciążliwe, tym bardziej, że myślałem o tym przez pół nieprzespanej nocy. Ale cóż się dziwić skoro mój i tak zachwiany świat, teraz zaczął się walić jak domek z kart. Nie miałem humoru, nie miałem nastroju i broń Boże by ktoś mnie dziś wkurzył. Pora wstawać do szkoły - pomyślałem niechętnie wstając z łóżka. Nawet mój nieodłączny przyjaciel między nogami po nieprzespanej nocy był skapuciały i sflaczały jak nigdy dotąd. Westchnąłem gdy w lusterku zobaczyłem sińce pod oczyma i zmęczenie na twarzy. Nikt mnie już nie zechce - pomyślałem. Wziąłem prysznic, który na kilka sekund poprawił mój nastrój nieco mnie odprężając. Miłość jest cierpieniem - pomyślałem próbując poprawić sobie humor znanym powiedzeniem. Miłość jest cierpieniem rzekła żaba tuląc jeża - powtórzyłem w myślach i uśmiechnąłem się z postanowieniem, że się nie poddam.

***** Jakiś czas później - Jakub *****

Siedząc na szczycie Nosala specjalnie zachwalałem zmęczoną Klaudię

- Nie pogada z tobą dziewczyno. Normalnie jak kozica po tych skałkach się wspinałaś - zachwalałem, buraczkowo-bordową Klaudię. Nic nie odpowiedziała odpoczywając.

- Bardzo zmęczona jesteś? - zapytałem, na co skinęła głową twierdząco. Próbowałem jej to wynagrodzić tuląc się do niej pomimo spoconych ciał i całując ją w szyję, uszy i twarz. Wyraźnie ożywiona zareagowała na moje zaczepki, odwdzięczając się również pocałunkami w usta. Nie były to może takie mega pocałunki, nie tak mnie szokujące jak te z Kamilą, ale bardzo mi się podobały. Uczy się dopiero - pomyślałem, świadomy tego, że ani ja, ani ona nie mamy w tej dziedzinie jakiejś wprawy.

- Jak odpoczniesz to schodzimy, dobrze? - zapytałem przyglądając się z lekką obawą niebu, które podobnie jak wczoraj zaczynało zaciągać się ciemniejszymi chmurami.

- Chodźmy - odpowiedziała wstając na nogi i łapiąc mnie za rękę.

***** Andrzej *****

- Sierocki co ty odwalasz, jak ty się zachowujesz? - usłyszałem po przyjściu do szkoły od wychowawcy.

- Przepraszam panie sorze, miałem wczoraj zły dzień - odpowiedziałem siląc się nawet na pokorę.

- Nie mnie przepraszaj, tylko sorkę Ziółkowską od biologii. Masz szczęście, że nie zgłosiła tego dyrektorowi, bo pewnie już byś nie chodził do tej szkoły - usłyszałem kazanie. Pochyliłem głowę i udawałem, że coś do mnie dociera, chociaż spływało po mnie to wszystko jak po kaczce. I tak pierdolę tę szkołę - pomyślałem.

- Tak sorze, pójdę ją przeprosić - odpowiedziałem nie mając ochoty wysłuchiwać dalszego kazania na temat, jacy my uczniowie jesteśmy nieodpowiedzialni i w ogóle wredni dla swoich wysilających się dla naszego dobra nauczycieli. Wyszedłem na korytarz i pierwsza rzecz jaką zrobiłem to skierowałem się w stronę kibla by wypalić papierosa. Musiałem się uspokoić. Jak bardzo chciałem z kimś się spotkać, porozmawiać, wyluzować. Brakowało mi kogoś, brakowało mi całej paczki ... Agaty, Anety, Łukasza, a najbardziej Jakuba. Ciekawe co oni tam teraz robią? - myślałem zaciągając się papierosem.

***** Jakub *****

- Zajdziemy kotku do Daniela na pstrąga? Czy idziemy najpierw do domu wziąć prysznic? - zapytałem kiedy przechodziliśmy koło "Karczmy u Daniela".

- Chodźmy teraz. Za bardzo jestem zmęczona. Wątpię, czy będzie mi się chciało po prysznicu jeszcze wychodzić z domu. Co ty na to? - odpowiedziała Klaudia, zatrzymując się na chwilę i zmuszając zarazem i mnie do tego. Podeszła do mnie wtuliła się w moje ramię czekając na moją odpowiedź. Była taka słodka i kochana. Jedną ręką objąłem jej tułów, drugą przytulając głowę do siebie.

- Dobrze kochanie - odpowiedziałem nie zmieniając jednak pozycji i tkwiąc tak przez jeszcze dobrą chwilę w objęciach. W końcu weszliśmy do karczmy. Zamówiłem dwa piwa, oraz pstrąga z frytkami i zestawem surówek. Czekając na obiad rozpocząłem rozmowę:

- Klaudia, bardzo cię polubiłem, myślę, że jesteś kimś więcej dla mnie niż przyjacielem. Powiedz, co ty na to gdybyś u mnie zamieszkała? - rozpocząłem, zadając zaskoczonej w tym momencie dziewczynie pytanie. Dobrze, że grała góralska muzyka, gdyż cisza która w tym momencie nastała byłaby bardzo niezręczna. Na policzkach Klaudii można było dostrzec wyraz emocji, który się pojawił w postaci buraczkowego koloru, a za pewne w jej głowie w tym momencie kłębiło się mnóstwo myśli. Złapałem ją za rękę przytrzymując ją i lekko głaskając.

- Wiem, zaskoczyłem ciebie tym pytaniem. Przepraszam jeśli uraziłem. Nie chcę teraz, dziś odpowiedzi. Przemyśl to sobie na spokojnie - dodałem patrząc w jej niebieskie oczy. Była taka cudowna. Jej włosy w skromnym nastrojowo oświetleniu przypominały kolor złota. Opadały teraz na jej ramiona w lekkim nieładzie, który mimo wszystko był tak piękny, że nie mogłem oderwać wzroku. Zapragnąłem się nimi pobawić, więc chwytając w swą rękę jej delikatnie jedwabiste włosy zacząłem je głaskać , przesuwać między palcami, tak jakby je rozczesywać dotykając przy tym opuszkami palców jej głowy. Zamknęła oczy, a po ruchach głowy wyczułem, że to co robię z jej włosami i głową bardzo jej to odpowiada. Usłyszałem cichutkie mruczenie, które w pewnym momencie niekontrolowanie wymsknęło się z jej ust.

- Twój dotyk jest taki czarujący, że zaraz tutaj odlecę - usłyszałem jej szept. Spodobało mi się to co powiedziała, więc nie przestawałem. I kto wie, może rzeczywiście by "odleciała" gdyby nie obiad który przyniesiono nam właśnie w tej chwili. Siłą rzeczy przerwałem pieszczoty jej włosów i głowy i czar momentalnie prysł pozostawiając zapewne wrażenie niespełnienia.

- To teraz uczta dla ciała - zachęciłem do jedzenia obiadu, który trzeba przyznać wyglądał dość apetycznie.

- Tak mi dobrze, że mogłabym teraz nic nie jeść - usłyszałem głosik obok. Lecz słowa słowami, a niewielkie rączki chwyciły sztućce i zaczęły dobierać się do ryby. Obiad naprawdę był smakowity. Zamawiając kolejne dwa piwa poprosiłem o jakąś specjalną dedykację dla Klaudii i wcale niekoniecznie góralską. Usiadłszy przy stoliku obok mojej dziewczyny po chwili usłyszeliśmy wprost z głośników:

Zabiorę Cię...
właśnie tam...
Gdzie jutra słodki smak
Zabiorę Cię...
właśnie tam
Gdzie słońce dla nas wschodzi
Zabiorę Cię...
właśnie tam,
Gdzie wolniej płynie czas
Zabiorę Cię...
właśnie tam
Gdzie szczęściu nic nie grozi

- To dla ciebie kochanie - Wyszeptałem, całując jej usta.

Dość mam już pustych dni
I świąt których nie było
Między nami jest coś
Nie zaprzeczaj mi
Tyle mogę Ci dać
Solą życia jest miłość
Boisz się wielkich słów
To nie wstyd....

- Dziękuję kochanie - odpowiedziała, nie przestając mnie całować.

Czekam na jeden gest
Wiara jest moją siłą
Jestem pewien, że wciąż
Potrzebujesz mnie
Dzień przemija za dniem
Znów nam siebie ubyło
Życie...zbyt krótko trwa,
Więc zdecyduj się.....

- Zdecydowałam się kotku. Jestem na tak - usłyszałem nie będąc do końca pewien co ma na myśli. To że jesteśmy kimś więcej niż przyjaciółmi, to że chce zamieszkać ze mną, czy to, że chce być ze mną. Ale nie martwiłem się tym w tym momencie.

Live 3Where stories live. Discover now