Rozdział 38/106

334 26 3
                                    

Upłynęło kilka kolejnych, sierpniowych dni. Moje relacje z dwoma w tej chwili kobietami czyli Klaudią, potencjalną dziewczyną, oraz Kamilą, na niby dziewczyną, układały się bez zmian, czyli były bardzo dobre. Z Klaudią każdą wolną chwilę spędzałem wspólnie, razem, idąc lub jadąc do niej do domu. Jeśli chodzi o Kamilę, więcej czasu ze sobą spędzaliśmy pisząc lub rozmawiając ze sobą telefonicznie. Nie zapominałem też o dwóch siostrach, czyli Agacie i Beacie, które były dla mnie bliskimi przyjaciółkami. Andrzej, tan stał się ostatnio dziwnie milczący i poważny. Właściwie nie wiedziałem wtedy dlaczego. Początkowo myślałem, że wydarzyło się coś z Łukaszem, który był na wczasach razem ze swymi rodzicami. Ale po jakimś czasie okazało się, że ma to chyba coś wspólnego z Anetą, która jak twierdziła Klaudia, też ostatnio dziwnie się zachowywała.
Przyszedł w końcu kolejny sierpniowy weekend. W nocy z piątku na sobotę pracowałem, ale już kolejne dni miałem mieć wolne. Wykorzystała do Kamila.
- Co robisz w weekend? Pojedziemy do kumpeli? - zapytała sms-ując do mnie w nocy. Właściwie nie miałem żadnych planów, oprócz jednego. Rano zaraz po pracy umówiłem się z doktorem H... , który w jakiejś dla mnie nie znanej sprawie miał przyjechać do Lublina. Skontaktowałem się z nim telefonicznie i jak się okazało doskonale pamiętał Klaudię.
- Informacji na temat leczenia nie mogę ujawnić, natomiast wszystko na temat tej choroby owszem mogę powiedzieć - poinformował mnie telefonicznie, kiedy poprosiłem go o rozmowę w sprawie Klaudii. Tak więc rano musiałem i chciałem jechać do Lublina.

- Kamila chętnie, ale po południu dopiero - odpisałem na propozycję dziewczyny.

- Pasuje - odpowiedziała, dodając, że umówimy się już na telefon. Tak więc wszystko wskazywało na to, że sobotę miałem już całą zaplanowaną. Klaudia dziś będzie musiała zejść na drugi plan, chociaż przecież w jej sprawie jadę rozmawiać z lekarzem - pomyślałem.
Tak więc po zakończonej pracy nie zajeżdżając do domu udałem się prosto do Lublina do szpitala klinicznego przy ulicy Jaczewskiego. Wszedłem na oddział Neurochirurgii pytając o doktora H ... Po odnalezieniu go mogłem usiąść na chwilę i z nim porozmawiać.

- O co tak naprawdę panu chodzi? - zapytał mnie lekarz. Wyjaśniłem, że interesuję się Klaudią i chciałbym być może wiązać z nią jakąś przyszłość, ale nie znam jej choroby i nie chciałbym wejść jak to się mówi potocznie w gówno.

- Oponiaki mogą odrastać często. To zależy od grzybni jaką ma w głowie. Wtedy niestety jedynym skutecznym rozwiązaniem jest operacja, czyli trepanacja czaszki. Może wiązać się to z wieloma skutkami ubocznymi (tu wyjaśnił z jakimi). -

- A co z jej białaczką przebytą w dzieciństwie? - zapytałem.

- Remisja jej choroby była już kilkanaście lat temu, więc trzeba być dobrej nadziei, że już choroba się nie powtórzy. Wiadomo, że jej odporność jest bardzo słaba, ale da się z tym żyć, skoro żyje. Do tego jako dziecko, była silnym dzieckiem skoro przeżyła tę chorobę. Nie ingerując w jej układ immunologiczny z zewnątrz myślę, że nie dojdzie do wznowy choroby. Wiem, że to trudna decyzja i nie umiem odpowiedzieć co będzie dalej, ale nie martw się przyszłością - odpowiedział uśmiechając się do mnie i klepiąc po ramieniu.
- Mimo wszystko czuję podziw do ciebie - odpowiedział i przeprosił stwierdzając, że nie może poświęcić mi już więcej czasu. Podziękowałem mu za wszystkie informacje i po pożegnaniu się udałem się do samochodu.

***** Andrzej *****

Po ostatniej nocy spędzonej z Anetą zacząłem zastanawiać się nad sensem swego życia. Bałem się o najgorsze. Nigdy wcześniej nie myślałem o tym, że mogę ponieść konsekwencje w postaci ojcostwa. Aneta nastraszyła mnie nieźle. Ale upływały dni, a ja uspokajałem się. Co prawda dzwoniłem niemalże codziennie do Anety, ale ta w końcu świadoma, że nie interesuję się nią, tylko tym czy nie zaszła w ciążę w końcu mnie przegoniła informując, że jestem samolubnym chujem myślącym tylko o sobie. Zabolały mnie te słowa, słowa które niestety były prawdą. Nasze drogi więc znów rozeszły się i przestaliśmy się spotykać. Usychałem. Brakowało mi Łukasza, kogokolwiek, a tak naprawdę chyba najbardziej brakowało mi seksu. Po kim ja to mam, że ciągle mi się chce pierdolić?- zastanawiałem się. Raczej nie po ojcu, a tym bardziej nie po matce- stwierdziłem, analizując ich teraźniejsze pożycie małżeńskie. Chociaż czwórka dzieci, może ojciec w przeszłości też był ogierem - pomyślałem i parsknąłem śmiechem wyobrażając sobie Tadeusza robiącego podchody do Haliny. Ich gra wstępna mogła ograniczać się najwyżej do tekstu - Jazda Halinka. Rozbawiony zacząłem zastanawiać się nad dzisiejszym dniem. Nie miałem żadnych planów. Westchnąłem. Co za nudy w te wakacje.

***** Jakub *****

Po powrocie z Lublina nie mogłem jakoś zasnąć. Myślałem o tym wszystkim czego dowiedziałem się od lekarza w sprawie Klaudii. Nie wygląda to tak najgorzej - pomyślałem. Chciałem z kimś o tym pogadać, czułem po prostu taką potrzebę. Postanowiłem zadzwonić do Agaty.

- Siema babo. - jak zwykle przywitałem się na dzień dobry tradycyjnym zwrotem.

- Siema chłopie. Co cię do mnie sprowadza? Czyżbyś stracił dziewictwo? Która jest tą szczęśliwą? Klaudia, czy Kamila? - usłyszałem na dzień dobry czerwieniąc się po uszy.

- A ty jak zawsze, tylko o jednym - odpowiedziałem nieco zdenerwowany.

- No a co. Na tym się cały świat opiera. Bez dupy ani rusz, a bez kutasa dupa usycha - raczyła mnie poinformować. Zaśmiałem się.

- Aleś ty mądra dziewczyno -

- No baaa - odpowiedziała najwyraźniej zadowolona z siebie.

- No to chciałem ciebie poinformować, że robiłem mały wywiad na temat Klaudii - i tu podałem kilka szczegółów mojej porannej wycieczki do Lublina.

- No to widzę, że jednak coś w końcu się szykuje. Jest szansa, że zostanę matką chrzestną - odpowiedziała.

- Powoli, powoli Agata. Ty byś chciała od razu mieć wszystko - odpowiedziałem.

- Jak każda kobieta. - odpowiedziała szczerze.

- A dziś jadę do Pionek - dodałem.

- Z Klaudią? -

- Nie. Z Kamilą. Do jej koleżanki - odpowiedziałem.

- A ty to się zdecydować nie możesz? Na dwa fronty chcesz działać? - zapytała.

- Jakie dwa fronty? Sama dopiero mówiłaś jak bardzo byś się ucieszyła z utraty mej cnoty -

- Uważaj, żeby nie było jak z tym kotkiem -

- Jakim znów kotkiem? - zapytałem zdziwiony.

- Z tym co koło dwóch dziur łaził polując na myszy. Tylko jak siedział przy jednej to mu drugą mysz uciekała, a jak szedł do drugiej dziury to pierwszą mu spierdalała. Zamiast siedzieć przy jednej nie mógł się zdecydować i w końcu zdechł - opowiedziała historyjkę z morałem, a ja parsknąłem śmiechem.

- Ty jak coś powiesz to ... -

- To trzeba wyciągać wnioski. A ta Kamila mi się nie podoba. Ona cię zrobi w chuja, zobaczysz - groziła Agata.

- Nic mnie z nią nie łączy Agatko. To tylko koleżanka. A co ty nagle taka troskliwa się dla mnie zrobiłaś? - odpowiedziałem, pytając zarazem zadowolony z tego, że ktoś jednak myśli o mnie i mym dalszym losie.

- Ja zawsze się o ciebie troszczę, a najbardziej o twój interes - odpowiedziała nie udając zadowolenia.

- Zajmij się interesem Piotrusia, a nie moim - zaśmiałem się.

- Piotrusia znam centymetr po centymetrze, a twój taki niedotykany -

- Agata! Na Boga, co ty wygadujesz? Czy to były oświadczyny? - zapytałem nie mogąc się opanować ze śmiechu.

- Taaa. Oświadczyny. Chciałam pana prosić o rękę, znaczy o ...

- Nie kończ. Proszę. Agata , wiem co kupić tobie w prezencie. Wibrator, bo widzę, że jakaś niedowartościowana jesteś. Piotruś słabo się stara? - zapytałem.

- Mało ostatnio jest w domu - ze smutkiem w głosie stwierdziła.

- No to wszystko jasne. Ale mój niedotykany interes nie jest twój. Muszę kończyć - i śmiejąc się zakończyłem rozmowę. Ona zawsze poprawiała mi humor. Zacząłem się zbierać. Niedługo byłem umówiony z Kamilą.

Live 3Where stories live. Discover now