Rozdział 28/96

395 34 16
                                    

- Mówię poważnie - odpowiedziałem Andrzejowi.

- Ok ... ale ... jak to Tobie powiedziała ... że masz jechać z jej córką ... nie rozumiem - ciągnął rozmowę bardzo zaskoczony Andrzej.

- Normalnie... poprosiła mnie ... a ja się zgodziłem - powtórzyłem.

- Ech ... stary .. to wpadłeś. Sorki, ale teraz muszę kończyć ... zadzwonię później ... Łukasz się obrazi. - odpowiedział, przyznając się już wcześniej, że noc i całe dopołudnia spędził u swojego kolegi. Byłem trochę zazdrosny, ale nie chciałem pokazać tego po sobie.
Sytuacja była rzeczywiście dziwna. Jadzia, laborantka z pracy kilkakrotnie wypytywała się o moje plany na przyszłość, podgadując czasem niby przy okazji o swojej córce. Starałem się unikać tych tematów jak tylko mogłem, ale nie zawsze mi się to udawało, gdyż Jadzia najwidoczniej wzięła mnie na celownik widząc we mnie potencjalnego, przyszłego męża jej córki. Kamila, bo tak miała na imię córka mojej starszej koleżanki, była młodsza ode mnie o 2 lata i z tego co wiedziałem z opowieści na jej temat, miała chłopaka którego Jadzia nie akceptowała. No i nie dalej jak dzisiaj rano poprosiła mnie o pewną przysługę - jej córka ma ostatnio jakieś problemy z Alanem, czyli swoim chłopakiem i ... żeby odpocząć od niego wybiera się do Jaszowca. Wszystko byłoby OK gdyby nie fakt, że jedzie w tym samym czasie co ja. Oczywiście domyśliłem się czyja to była intencja i kto maczał w tym swoje rączki. Nie na darmo mnie Jadzia wypytywała w jakim terminie i gdzie się wybieram na urlop. No a teraz ... stało się. Miałem być niańką dla jakiejś małolatki po przejściach. Tak sobie przynajmniej myślałem wtedy. No cóż, przyszłość miała pokazać , jak będzie naprawdę.

***** Następnego dnia rano - piątek, 29.07.2005r *****

Spakowany byłem już wczoraj, więc rano właściwie po ogarnięciu się i zjedzeniu śniadania byłem szybko gotowy do podróży. Podjechałem pod dom Jadzi mając nadzieję, że moja krotka tam wizyta obędzie się bez jakichś czułości i tekstów typu - uważaj tam na nią, pilnuj ją .. itp. Ku mojej radości nie było jej w domu, natomiast Kamila czekała już na mnie gotowa, więc pierwsze wrażenie wywarła na mnie dobre. W ogóle była szczupłą brunetką, o kruczoczarnych, prostych i krótkich, bo sięgających do szyi włosach, ciemnych jak węgielki oczach, niezbyt dużym biuście (Kubuś ty świntuchu!) i dość intensywnie podkreślonych, oraz wytuszowanych rzęsach. Ubrana była w krótką , czarną miniówkę sięgającą do połowy ud, oraz krótki top odsłaniający pępek. Miała piercing pępka i nie powiem, ale na samym początku oczarował mnie widok nie tyle samego kolczyka, co jej płaskiego brzuszka. (Ach ci faceci - wzrokowcy ... przypis autora) Po przywitaniu i krótkim przedstawieniu się, pomogłem znieść jej bagaż do samochodu i wsiadłszy ruszyliśmy w drogę.

- Kamila ... zacząłem ... chciałbym wyjaśnić sobie coś ... jadę tam na urlop ... mam... prosiła mnie ...

- Wiem, o co cię prosiła... nie martw się, nie będę wchodziła tobie w drogę - przerwała mi dziewczyna.

- To nie o to chodzi ...

- A o co? - ponownie przerwała, zadając mi pytanie.

- Możesz mi nie przerywać co chwilę? - zapytałem, spoglądając w stronę dziewczyny siedzącej obok.

- Tak ... możesz - odpowiedziała najwyraźniej robiąc sobie ze mnie jaja, zarazem robiąc buzię w ciup (przestarzale: złożyć usta, buzię w ciup - ściągnąć wargi, robiąc wrażenie osoby dobrze wychowanej (np. Złożyła usta w ciup, próbując zrobić dobre wrażenie.); Spojrzałem na nią - najwyraźniej chce mnie ktoś tu wyprowadzić z równowagi - pomyślałem. Nie dam się -

- To posłuchaj. Chciałem ...

- No słucham - ponownie mi przerwała. W moich oczach zapaliły sie kurwiki, co wcale nie oznaczało, że myślałem o seksie, lecz o tym, iż miałem dzikie spojrzenie. I najgorsze w tym wszystkim było to, że owo spojrzenie jej się spodobało. Uśmiechnęła się do mnie zalotnie, strzelając oczami i jakby czekając kiedy w końcu coś powiem. Zaczęła mnie wkurzać, ale obiecałem sobie, że zapanuję nad sobą.

- Nie chcę ...

- Wiem, że nie chcesz - przerwała. Zatrzymałem z piskiem opon samochód o mało nie powodując kolizji samochodów nadjeżdżających z tyłu.

- Jeszcze raz mi przerwiesz ... a zamkniesz drzwi z tamtej strony! - krzyknąłem. Sam się przeraziłem mego tonu głosu, a dziewczyna chyba jeszcze bardziej bo w końcu zamilkła. Ruszyłem dalej spoglądając w jej kierunku.

- Posłuchaj mnie ...
- Słucham cię cały czas - ponownie przerwała, a ja myślałem, że zaraz zawrócę do domu.
- Kontynuuj - dodała spokojnie, a mnie jej spokój dodatkowo zaczął wyprowadzać z równowagi.
- Uspokój się skarbie - powtórzyła strzelając do mnie okiem. Jak ja z nią wytrzymam dziesięć dni? - sam zastanawiałem się z niepokojem nad tym. Mam nadzieję, że ją zawiozę tam i będę miał spokój. -

- Kamila - zacząłem, spodziewając się, że mi ponownie przerwie, ale o dziwo nie zrobiła tego - Kamila... wiem... twoja mama prosiła mnie o to żebym się tobą zaopiekował ... nie chcę robić za niańkę ... Nie wiem jak to sobie wyobrażasz... dlatego już po drodze chciałem to wyjaśnić. jadę odpocząć i ... możemy robić to razem ... możemy też osobno. Samochód raczej zamierzam postawić i nim nie jeździć ... ale lubię sport, łażenie po górach, spacery, zabawy, piwo ... pasuje to tobie łazimy razem, nie pasuje - to twoja decyzja. - zakończyłem. Chwilę milczała, zastanawiając się chyba co ma mi odpowiedzieć, a gdy w końcu odpowiedziała, ponownie zaskoczyła mnie dzisiaj tym razem swoją odpowiedzią.

- Teraz ty mnie posłuchaj. Moja matka zadecydowała za mnie co mam robić w te wakacje. Na nią mogę mieć ... wyje..chane ale nie na ciebie. Myślę , że się zgramy. Lubię to co ty. Więc skoro jedziemy tu razem... nie ma sensu, byśmy łazili osobno. Tylko jednego ... nie chcę ... nie toleruję ... łapy z dala ode mnie ... zrozumiano? - zapytała zaciskając brwi na czole, a ja zamiast odpowiedzieć, po prostu parsknąłem śmiechem.

- Co to ma znaczyć? - zapytała, przyglądając się we mnie uważnie.

- Nic, nic. Po prostu mnie rozbawiłaś ... nie martw się o to ... umiem trzymać ręce przy sobie - odpowiedziałem.

- Zobaczymy - odrzekła, a ja zacząłem zastanawiać się, czy to był żart czy groźba.
Gdy dojechaliśmy do Domu Wczasowego "Jawor" była godzina 11.00. Nasz turnus rozpoczynał się dopiero od kolacji, ale specjalnie chciałem być wcześniej, żeby móc się rozpakować w pokojach i spokojnie gdzieś wyjść. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że Kamila ma pokój tuż obok, za ścianą. Mamuśka i o to się postarała - pomyślałem ze złością o Jadzi. I rzeczywiście, w całym domu wczasowym było może osiem pokoi jednoosobowych, a Kamila akurat miała go tuż obok mnie. No cóż - pomyślałem.

- To co? Rozpakujemy się i gdzieś wychodzimy? - zapytałem.

- Tak. Wypakuję rzeczy, wezmę prysznic i możemy iść na piwo - odpowiedziała dziewczyna mrugając do mnie okiem.

- To czekam na telefon - odpowiedziałem i wyszedłem, udając się do swego pokoju.

Ponieważ od dobrego tygodnia publikuje rozdział z wyprzedzeniem, a w najbliższym jest niespodzianka chciałem poinformować, że najbliższy 29 rozdział Live3 ukaże się zaraz po północy już 29 kwietnia. Przy okazji bardzo Wam dziękuje za czytanie i komentarze oraz gwiazdki. To naprawdę motywuje mnie do dalszej pracy, inaczej pewnie bym to zakończył. Bardzo Wam dziękuje, jesteście kochane i kochani jako że tu też panowie. Kocham Was wszystkich. BeenQu

Live 3Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang