Rozdział 36/104

346 23 5
                                    

Następnego dnia rano po zjedzeniu śniadania i spakowaniu się wybraliśmy się w drogę powrotną do domu. Gdy tu jechaliśmy, jechaliśmy jako dwie nieznane osoby. Przez tych kilka dni spędzonych razem bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Co ciekawe nad ranem w sam raz na powrót do domu Kamila dostała to na co czekała od dwóch tygodni. Nie była więc mamą. I chociaż była nadal spięta faktem powrotu do domu i do szarej rzeczywistości, możliwością spotkania się z Alanem, którego nie chciała widzieć, to świadomość , że nie jest z nim w ciąży, niechcianej ciąży, znacznie ją uspokoił. Wrócił jej nawet humor.

- Kuba, a co ty na to byś jednak udawał mego chłopaka? - zapytała, kładąc swoją dłoń na kierownicę , na której leżała moja ręka.

- Spoko, nie ma sprawy - odpowiedziałem, świadomy tego, że Klaudia wie o wszystkim i nie będzie robiła mi żadnych problemów.

- Będzie zabawnie jak ludzie się dowiedzą - odrzekła.

- Znaczy, chcesz sobie ze mnie bekę robić? - zapytałem, spoglądając groźnie w jej stronę.

- Tak. Nie - odpowiedziała patrząc w mym kierunku zalotnie.

- Hmm? ... Co to znaczy tak, nie? - zapytałem.

- To znaczy że będzie zabawnie i może to tak wyglądać, ale w rzeczywistości będzie inaczej - odpowiedziała. Nie rozumiałem jej, ale grunt by dobrze się bawić- pomyślałem.

**** Kilka godzin później - po powrocie do domów ****

Po wykąpaniu się i przebraniu postanowiłem pójść do Klaudii, żeby spędzić z nią trochę czasu. Wyszedłem więc z domu zamierzając po drodze zajść do kwiaciarni i kupić jej róże. I właściwie zdążyłem przejść kilkadziesiąt kroków gdy odezwał się telefon.

- Co robisz? Stęskniłam się - zapytała Kamila, tłumacząc się.

- Idę do Klaudii, jak chcesz możemy kawałek się przejść, ona mieszka w centrum miasta - zaproponowałem. Bez jakiegokolwiek sprzeciwu wyraziła chęć pójścia ze mną.

- A zajdziesz po mnie? - zapytała. Zgodziłem się, tym bardziej, że jej dom był po drodze. Po około 10 minutach byłem już pod jej domkiem. Z daleka ujrzałem Jadzię, która na mój widok rozpromieniała uśmiechem.

- Wejdziesz Kuba? Kamilka mi tyle dobrego o tobie opowiadała - rzuciła na dzień dobry Jadzia.

- Mamo przestań - usłyszałem Kamilę, która w tym właśnie momencie, wyszła z domu. Ubrana w czerwoną i krótką sukienkę w dużych okularach przeciwsłonecznych wyglądała olśniewająco. Na szyi wisiała skromna zawieszka, podobnie zresztą jak i na ręku, na nogach w kolorze sukienki czółenka, na niewysokim obcasie. Jadzia widząc wystrojoną Kamilę , zareagowała uśmiechem na ustach, zadowolona, że jej córka wybiera się ze mną, jak sądziła zapewne na randkę. Utwierdziła ją z resztą w tym przekonaniu sama Kamila, która nie omieszkała na dzień dobry, dać mi buzi i złapać pod rękę. Poczułem się dziwnie, planując te popołudnie trochę inaczej. Wyszliśmy poza posesję.

- Kamila co ty robisz? Teraz już wszyscy w pracy będą wiedzieć, że chodzimy ze sobą -

- Przecież zgodziłeś się na to. Przeszkadza ci to? To tylko żarty - odpowiedziała dziewczyna, cały czas trzymając mnie pod rękę.

- Wiem, ale wiesz, żarty żartami , wybierałem się do Klaudii. Ona czeka na mnie stęskniona, a tu sama widzisz - zacząłem.

- To idź do niej - fuknęła na mnie - Chciałam się tylko przejść z tobą do miasta, no ale skoro tchórz ciebie ogarnął to spadaj. Pa - dodała i niewiele się zastanawiając ruszyła przed siebie. Zrobiło mi się smutno. Nie dalej jak dzień wcześniej dziękowała mi za wszystko, a tu dzisiaj zupełnie inna reakcja. Kobiety - pomyślałem - źle z nimi a bez nich jeszcze gorzej. Dogoniłem ją.

Live 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz