Rozdział 27/95

356 35 9
                                    

3 miesiące później - lipiec 2005r

Rozpoczęły się wakacje, ale wolnego od pracy przecież nie miałem. Musiałem jednak część urlopu wykorzystać na wypoczynek, więc niewiele się zastanawiając postanowiłem wyjechać w Beskid żywiecki, a konkretnie do Ustronia Jaszowiec, leżącego nad Wisłą i niedaleko miasta Wisły. Dlaczego właśnie tam? Otóż mój zakład pracy miał tam swój ośrodek wczasowy i mogłem uzyskać spore dofinansowanie do odpoczynku właśnie tam jadąc, a ponieważ nie miałem innego pomysłu na odpoczynek, a tylko tam były pokoje jednoosobowe więc zdecydowałem się pojechać właśnie w góry. Sam niestety. Nie miałem z kim, po drugie tylko ja mogłem liczyć na spore dofinansowanie, natomiast dla kogoś z zewnątrz było to nieopłacalne. Mówiąc o innych troszkę wspomnę o mych przyjaciołach.
Klaudia - zakochana, Daria, jej siostra zła i zazdrosna. Agata pogodziła się z Piotrem pomieszkując razem. Beata wraz z Bartkiem szczęśliwi. Aneta, tego nie wiem, chociaż zaprzyjaźniła się z Klaudią, mało rozmawiają na temat jej związku z Andrzejem. Ten ostatni mało się kontaktuje po jego fochu na działce. Łukasz? Nie wiem co u niego, chociaż czasem pisze dziwne sms-y.
Właściwie muszę też wspomnieć o mojej pracy. Pracuję w dużej fabryce chemicznej przy dość niebezpiecznych substancjach wybuchowych i palnych. Powoli szkoląc się nabywam nowych umiejętności i awansuję, stając się również ratownikiem chemicznym. Właśnie w pracy poznaję nowych kolegów, ale również koleżanki, którzy bardziej z racji wykonywanej pracy są nimi, niż np. ze względu na wiek, gdyż niejeden mój kolega, czy koleżanka mogliby być moimi rodzicami. Tak poznałem sporo osób. Jedną z nich jest pani Jadwiga, laborantka, będąca w wieku średnim, pomimo którego ją polubiłem. To właśnie ona była jedną z pierwszych osób w pracy, które dowiedziały się o moim zamiarze wyjazdu na wypoczynek. Trochę dziwnie mnie wypytywała o termin turnusu i to czym zamierzam się tam dostać, ale początkowo nie myślałem nad tym. Dopiero dzień przed wyjazdem, gdy właściwie myślami byłem już na urlopie usłyszałem coś co wprawiło mnie w zdumienie i zakłopotanie.
Pierwsze o czym pomyślałem, gdy się o tym dowiedziałem, to porozmawiać z kimś. Tylko z kim? - pomyślałem. Z Klaudią? - Nie, źle by to przyjęła. Więc z kim? - myślałem dalej. Zadzwoniłem do Agaty, ale ta nie odbierała. Pozostał Andrzej. Chwilę wahania i zadzwoniłem.

- Coś się stało? - zapytał zdziwiony, po przywitaniu się.

- Muszę z tobą porozmawiać ... to coś ważnego - powiedziałem i zacząłem wtajemniczać mojego dawnego przyjaciela.

- Gadasz? - zapytał zdziwiony, kiedy dowiedział się wszystkiego.

*****Andrzej *****

Upragnione wakacje i pierdolenie wszystkiego. Anety, na którą miałem totalnie wyjebane, Jakuba, który zachował się nie jak przyjaciel, ale jak najgorszy chuj, Klaudii, która mu wtórowała i ogólnie wszystkiego i wszystkich. Jedyną osobą z którą kontaktowałem się, był ... Łukasz. To on mnie rozumiał, był dla mnie wszystkim. Matką, ojcem, chłopakiem i dziewczyną. Matką, bo umiał mnie wysłuchać podczas gdy moja naturalna ciągle była po za domem, ojcem, bo choć był młodszy ode mnie umiał decydować i planować bardziej niż mój biologiczny ojciec który ciągle pił, chłopakiem, bo był nim przecież, a dziewczyną bo umiał okazywać uczucia jakie okazuje ta która kocha swego jedynego. Łukasz był taki właśnie.

- O czym tak myślisz? - zapytał mnie, kiedy leżeliśmy wtuleni w siebie któregoś lipcowego południa, Dochodziła bowiem godzina dwunasta.

- O niczym ... właściwie - odpowiedziałem, nie do końca jednak prawdę, ponieważ wyobrażałem sobie tak naprawdę w tej chwili jak tulę się do Jakuba.

- Co to znaczy właściwie? ... Czyli jednak o czymś myślisz? - zapytał ponownie opierając się na łokciu i zaglądając mi prosto w oczy. Miał śliczne brązowe oczy, ale nie tak cudowne jak te Jakuba. Jeszcze teraz, gdy zapuścił sobie te loczki, w połączeniu z zielonymi oczami - rozmarzyłem się myśląc o moim do niedawna przyjacielu.

- Słyszysz mnie? - ponownie zapytał Łukasz, dotykając palcem i lekko masując boją brodawkę. Ocknąłem się.

- Pomyślałem o nas ... naszej dzisiejszej nocy - skłamałem

- Nie prawda ... myślisz o czymś innym ... bardziej przyjemnym - odpowiedział.

- Może być coś bardziej przyjemnego? - zapytałem spoglądając w jego stronę.

- Tu mi zabiłeś ćwieka, bo nie wiem, czy jest coś bardziej przyjemne i seksowne niż twój tyłek, ale ...

- Ale? - przerwałem mu.

- Ale ten twój uśmiech ... i to zamyślenie ... ty byłeś teraz gdzieś daleko ... daleko stąd - odpowiedział.

- Nie... jestem cały czas tutaj przy tobie - odpowiedziałem i cmoknąłem Łukasza prosto w usta. Nic nie odpowiedział, tylko nachylił się na moją głową i zaczął całować moją twarz zaczynając od czoła. Robił to bardzo delikatnie, z uczuciem, całując centymetr po centymetrze. Po chwili skoncentrował się na uszach całując najpierw lewe, następnie zaś prawe, przygryzając przy tym ich płatki. Lubiłem to bardzo, więc podobało mi się to co w tym momencie robił Łukasz. Dotknąłem jego penisa, który zakryty był tylko prześcieradłem pod którym spaliśmy. Jaki piękny miał wzwód. Zacząłem przez prześcieradło masować jego przyrodzenie, sprawiając jemu olbrzymią rozkosz. W tym czasie Łukasz koncentrował się na mych ustach, przygryzając moją dolną wargę swymi ząbkami, robiąc to jednak tak delikatnie, że strasznie mnie to podnieciło. Chwyciłem więc mocniej jego kutaska, który prężył się pod prześcieradłem, ściągając powoli to jedyne zabezpieczenie umożliwiające mi dostęp do jego męskości. Znów poczułem go w ręku, znów, bo nie pierwszy raz tej nocy, nocy spędzonej z Lukim. Był taki twardy a zarazem delikatny w dotyku. Zacząłem go masować. Łukasz w tym czasie wsuwał swój język w moje usta całując mnie czule a zarazem namiętnie. Pragnąłem go bardzo, z każdym miesiącem, dniem, godziną, coraz bardziej.

- Łukasz, zróbmy to jeszcze raz - poprosiłem. Spojrzał na mnie przerywając na moment swoje czułości.

- Teraz ... tutaj? - zapytał.

- Tak ... teraz ... proszę - wyszeptałem, sam sobie się dziwiąc jak Łukasz patrzący się teraz w moje oczy mógł w przeciągu kilku miesięcy z chłopaka pewnego siebie i aroganckiego, stworzyć tak uległą istotę jaką byłem w tej chwili.

- Połóż się na brzuszku - powiedział chłopak. I gdy to robiłem, jak na złość zadzwonił telefon. Miałem nie odbierać, ale w ostateczności spojrzałem w wyświetlacz telefonu. Jakub - zadrżałem gdy zobaczyłem kto dzwoni.

- Muszę odebrać - poinformowałem Łukasza i zerwałem się z łóżka.

- Coś się stało? - zapytałem zdziwiony słysząc zdenerwowany głos Jakuba.

- Muszę z tobą porozmawiać ... to coś ważnego - powiedział. Zaczął mi relacjonować. Był bardzo przejęty gdy mi o tym mówił. Po chwili i mnie się udzieliły jego emocje.

- Gadasz? - zapytałem zdziwiony nie wierząc w to co usłyszałem. Pomimo słabych ostatnio relacji pomiędzy mną, a Jakubem i tak mu współczułem. Wiedziałem, że to może zaważyć na jego dalszej przyszłości, oraz związku z Klaudią. Spojrzałem na Łukasza, który właśnie zakładał bokserki by po chwili wyjść z pokoju.

Jak myślicie co takiego mogło się wydarzyć, że zarówno Jakub i Andrzej przejęli się informacją? Bardzo proszę o krótkie komy kochani, wtedy wiem, że to czytacie, a ja nie traece motywacji by pisać dalej. Kocham Was bardzo BeenQu.

Live 3Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu