Rozdział 29/97

431 29 10
                                    

29.07.2005r Ustroń Jaszowiec.

Szybko wziąłem prysznic i przebrałem się w czyste i świeże rzeczy. Wyszedłem na balkon i zacząłem oglądać znajome widoki, które zawsze mnie urzekały. Zawsze, bo kiedyś gdy byłem jeszcze małym chłopcem, byłem tu z rodzicami. Na wprost rozpościerała się przede mną Palenica, góra u podnóża której była knajpka Orczyk i karczma o takiej samej nazwie jak góra, oraz wyciąg narciarski prowadzący na sam jej szczyt. Po prawej stronie widziałem Czantorię, wraz z jej wyciągiem krzesełkowym, który rozpoczynał się już u podnóża góry w Ustroniu Polanie.  Ale ileż można się tak było patrzeć, na te bądź co bądź piękne widoki. Po około 15 minutach mi się znudziły. Wszedłem więc do pokoju i położyłem się na wersalce, włączając TV. Przeskakiwałem po kanałach szukając jakiegoś ciekawego programu, albo filmu, ale niestety nic ciekawego o tej porze nie było. Wyłączyłem więc telewizor i wziąłem komórkę do ręki z myślą o napisaniu kilku sms-ów do najbliższych, że szczęśliwie dojechałem. Tak też zrobiłem pisząc do mamy, Klaudii, Agaty, Andrzeja, Anety i Beaty i zarazem chwaląc się cudownymi widokami i pogodą. I znów nie miałem co robić.  Ile ona się tam stroi? To już dobra godzina – pomyślałem i już miałem do niej zadzwonić gdy jakby na zawołanie usłyszałem dźwięk mojej komórki.

- Jestem gotowa – usłyszałem głos Kamili. Umówiliśmy się, że wyjdziemy do Orczyka na obiad, bo tam było najbliżej. Wyszedłem z pokoju, a ona tuż po mnie z drzwi obok.

- To chodźmy – zdecydowałem. Kamila szła obok mnie. Zdążyła się przebrać i odświeżyć makijaż. Nie powiem wyglądała bardzo atrakcyjnie. Spoglądałem co jakiś czas na nią, lecz ona nie odzywała się. Była jakaś smutna, a może poważna. Nie wiedziałem, ale postanowiłem się dowiedzieć, podczas tego spontanicznego obiadu i piwa. Zamówiłem frytki i pstrąga, oraz jakąś surówkę i oczywiście piwo Brackie, z okolicznego Cieszyna.

- Coś się stało? – zapytałem dziewczynę, kiedy sączyliśmy piwo, czekając na obiad.

- Nie – odpowiedziała i ponownie zamilkła. Uhuhu, ciężko z nią będzie wytrzymać – pomyślałem ze smutkiem.

- Zamierzasz się nie odzywać do mnie przez cały ten czas? – zapytałem ponownie.

- Nie – odpowiedziała i znów zamilkła. Widać ten typ tak ma i znów mnie chce wyprowadzić z równowagi – pomyślałem i postanowiłem po prostu ją olać. Siedzieliśmy więc tak w milczeniu, czekając na obiad. Gdy wypiła piwo szybciej ode mnie, zaproponowałem kolejne, na co przystała wyjmując pieniądze z kieszeni spódniczki.

- Nie będziesz mnie sponsorował – powiedziała, kiedy nie chciałem wziąć od niej kasy. Widząc jej upór postanowiłem się nie sprzeciwiać. Wziąłem pieniądze.

- Sobie też kup – rzuciła mi gdy wstałem od stolika. Co za charakter, dziwna dziewczyna – pomyślałem podchodząc do baru i zamawiając dwa kolejne browary. Na szczęście zaraz był też obiad. Ucieszyłem się bo byłem już trochę głodny, a po drugie wolałem coś robić, choćby jeść niż tak milczeć. Obiad był niezły, może dlatego, że byliśmy głodni, a może dlatego, że smakował w tym innym, górskim klimacie, a może też z powodu wypicia piwa. Drgnąłem gdy nagle usłyszałem głos Kamili.

- Chodźmy stąd –

- Dokąd? – zapytałem.

- Na spacer. Chcę się ruszyć, cały dzień siedzimy – odpowiedziała. Zapłaciłem więc rachunek i ruszyliśmy w kierunku Ustronia Polany.

- Mogę? – zapytała, łapiąc mnie za rękę. Nie chciałem się tłumaczyć, czy protestować, więc nic nie odpowiedziałem i tak czując już jej rękę na mojej dłoni. Szliśmy przez moment w milczeniu, milczeniu które stawało się jak dla mnie coraz bardziej uciążliwe.

Live 3Where stories live. Discover now