Rozdział 33/101

422 27 20
                                    

Skacząc praktycznie strzałką do wody, poczułem nieziemski ból w okolicach klatki piersiowej i nieco niżej - brzucha. Zawadziłem o wystające kamienie raniąc się aż do krwi. To ona zafarbowała czystą jeszcze w tej okolicy rzekę. Oczywiście wydająca okrzyk przestrachu Kamila nie zdawała sobie z tego sprawy co mi się stało, więc jej przerażenie sięgnęło zenitu gdy ujrzała pojawiającą się krew w rzece. Podbiegła do mnie nim zdążyłem wstać z wody. Zdarcie naskórka piekło boleśnie.

- Kuba, wariacie ... nic ci się nie stało? O Boże, mogłeś się zabić! - krzyczała na mnie dziewczyna. Spojrzałem na jej oczy na których pojawiły się łzy. Nie powiem, żebym zachował się wtedy dojrzale, więc jedyne co mogłem zrobić w tej sytuacji było słowo "przepraszam", które oczywiście nie zrekompensowało stresu i strachu którego doznała Kamila. A ta gdy zobaczyła, że oprócz otarcia naskórka i cieknącej gdzieniegdzie krwi nic mi nie jest, płacząc zaczęła się na mnie wyżywać, krzycząc na mnie, a nawet okładając mnie swoimi piąstkami. Nie reagowałem, nie broniłem się wcale, umożliwiając jej wyrzucenie z siebie tych złych emocji, było tak do momentu w którym jej piąstka nie uderzyła mnie w bolący i poraniony brzuch. Złapałem wtedy jej ręce za nadgarstki i z łatwością przyciągnąłem do siebie.

- Kamila, Kamilka! Wiem, masz rację, postąpiłem głupio - powiedziałem, potrząsając dziewczyny rękoma i całując ją w czoło.

- Zostaw mnie! Puść mnie! - krzyczała na mnie nadal wkurzona i zapłakana dziewczyna. Nie puściłem, obejmując ją jedynie swymi rękoma i przyciągając jej głowę do siebie. Próbowała się wyrwać, ale tylko przez chwilę stopniowo się uspokajając. Czułem jak drży nieświadomy tego, czy to z emocji, gniewu, żalu czy przerażenia. Była twarda jak na dziewczynę i chyba samą ją zaskoczyła ta reakcja, pod postacią silnych emocji i łez.

- Już dobrze. Ciiii - uspokajałem ją, nie bacząc na to, że krwawiąc brudzę jej przytulone do mnie ciało. W końcu sama wtuliła się we mnie i pewnie stalibyśmy tak i stali nie wiadomo jak długo.

- Chodź wracamy do domu. Muszę obmyć i zdezynfekować czymś ranę, a ty musisz się wysuszyć - zaproponowałem dziewczynie, myśląc o pokoju hotelowym. Uspokojona oderwała swą głowę ode mnie. Złożyłem rozłożony koc, który nikomu się nie przydał i z na wpół wysuszoną Kamilą poczęliśmy wracać do Domu Wczasowego.

***** Jakiś czas później *****

Umyty, zdezynfekowany wodą utlenioną, którą zawsze wożę w samochodzie, przebrany i najedzony stałem przed drzwiami Kamili. Nie otwierała, słysząc szum wody. Zapukałem jeszcze raz i złapałem za klamkę. Drzwi ku memu zdziwieniu nie były zamknięte, więc po cichu wszedłem do pokoju dziewczyny. Usiadłem na krześle i czekałem, aż wyjdzie z łazienki. Trochę to trwało, więc postanowiłem w końcu odpisać do Klaudii, która zapewne już dawno wróciła z zakupów na które pojechała ze swoją ciocią rano.

- Kotku, u mnie dobrze. Bardzo dużo spaceruję, albo spacerujemy. Poznałem osobę w moim wieku z którą łażę w ciągu dnia - odpisałem, sam niezadowolony z treści tego sms-a. W dzień trzymam ją za rękę, całuję w czoło i przytulam, a w nocy z nią śpię - pomyślałem, świadomy tego jak powinna wyglądać ta wiadomość. Nie miałem sumienia się jednak jej przyznać do tego. Przynajmniej teraz, w tej chwili. Wysłałem wiadomość, czekając na to czy odpisze. Postanowiłem wysłać też kilka zdjęć i gdy właśnie to robiłem, wklejając drugie swoje zdjęcie na tle Czantorii i wyciągu, otworzyły się drzwi i z łazienki wyskoczyła naga Kamila. To był ułamek sekundy, ale dostrzegłem wszystko, czego nie powinienem był dostrzec. Dziewczyna miała pecha, wkurzając się po raz enty tego dnia na mnie. Oczywiście znów rozległ się jej krzyk, tym razem dobiegający zza zamkniętych przez nią dość szybko drzwi łazienkowych. Mam przechlapane - pomyślałem sobie o tym co będzie jak wyjdzie. Ale doznałem też innego uczucia, które równie było silne jak i obawa o swoje życie. Czy mam je opisywać? Nazwę to krótko - czułem wielką bańkę wstańkę między nogami. I wcale nie było to śmieszne, bo rzadko kiedy widziałem nagą dziewczynę, a całą w negliżu jak dotąd nigdy. Zasłoniłem więc swoje krocze rękoma, co musiało wyglądać bardzo zabawnie, bo gdy ponownie z łazienki owinięta ręcznikiem wyszła Kamila zamiast na mnie wrzeszczeć ujrzawszy moje zabiegi, by zmusić mego penisa do uległości, parsknęła śmiechem. Czułem się zawstydzony i chyba dużo bardziej od niej. A gdy wspomniała coś o powstańcu chciałem całkiem zapaść się pod ziemię. Spojrzała na mnie jakby ze zgorszeniem, pytając mnie oczami jak to możliwe bym się tego wstydził i wziąwszy bieliznę i rzeczy na przebranie weszła ponownie do łazienki, by po kilku minutach być gotową do wyjścia. Miała na sobie czerwoną sukienkę, na tyle krótką, że ponownie włączyła się moja wyobraźnia. Gdy wstałem z miejsca mój powstaniec nadal walczył ze mną.
Skierowaliśmy się w kierunku miasta Wisły w którym miało odbywać się country-disco.

***** Późnym wieczorem*****

- Świetnie grali i śpiewali, ale się wytańczyłam. Dziękuję - z wdzięcznością i uśmiechem na twarzy złapała mnie za rękę. Kamila podobnie jak wieczoru poprzedniego mile wspominała tańce. Fakt faktem starałem się jak najlepiej ją zaspokoić pod tym względem, a wymagania miała niemałe. Na szczęście umiałem nieźle tańczyć, co jak pamiętacie zawdzięczałem Magdzie.

- Cieszę się, że dobrze się bawiłaś - odpowiedziałem, również uśmiechając się do idącej obok mnie dziewczyny.

- Świetnie tańczysz, uczyłeś się gdzieś? - zapytała.

- Dziękuję. Ty również. Uczyła mnie jakiś czas temu koleżanka, a ogólnie po prostu to lubię - odpowiedziałem, trzymając dziewczynę za rękę i przebiegając ulicę przed nadjeżdżającym samochodem. Nie sądziłem, że już następnego dnia będziemy mimo wszystko potrafili znaleźć wspólny język ze sobą. I chociaż nadal widziałem jej zmienne nastroje, wskazujące na jakieś przejścia czy przeżycia, nie chciałem o nic pytać.

- Nie boli ciebie już nic? - zmieniła temat wskazując na mój brzuch.

- Jestem gruboskórny, więc nie bardzo - zaśmiałem się a ona zaczęła mi wtórować.

- Nie jesteś, jesteś taki inny, dziwny, nie umiem tego nazwać, ale czuję się przy tobie dziwnie bezpieczna - odpowiedziała po chwili i zamilkła, jakby przestraszyła się wypowiedzianych przed chwilą swych słów. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć, w sumie było to miłe, ale powinienem jej powiedzieć o Klaudii. Z jednej strony nic nie robiliśmy więc nie czułem powodów aby jej o tym już dziś mówić, z drugiej bałem się, że gdy zabrniemy za daleko może być za późno. Wiedziałem też jeszcze coś i właściwie to zdecydowało by jej na razie nic nie mówić. Wiedziałem od Jadzi, że ma lub miała chłopaka, raczej miała, stąd jej smutek. Nie chciałem więc dziś dodatkowo ją dołować informacją, że jakieś 300 km stąd jest też dziewczyna, śliczna blondynka, która nazywa mnie swoim kochaniem. I właśnie jak na zawołanie, jakbym ściągnął ją swymi myślami otrzymałem wiadomość ... od Klaudii:

- Cześć kochanie. Przepraszam, że nie pisałam, ale po powrocie z zakupów zrobiłyśmy sobie mały relaks przy drinkach, a telefon leżał na piętrze. Fajnie, że masz z kim spędzać czas. Pozdrów jego i do jutra. Śpij dobrze. - Jego - pomyślałem gdy czytałem po raz drugi wiadomość od Klaudii. Muszę jej w końcu powiedzieć -

- Coś się stało? - widząc moje zamyślenie pytała Kamila.

- Nieee, nic. Masz pozdrowienia od mojej koleżanki. - odpowiedziałem.

- Ładna? - zszokowała mnie tym pytaniem Kamila. Przytaknąłem, mając nadzieję, że zakończymy ten temat. Spojrzała na mnie z zaciekawieniem i jakby odgadując moje myśli póki co o nic nie pytała. W ten sposób w milczeniu doszliśmy do naszych pokoi.

- Przyjdziesz, czy nie chcesz zdradzać koleżanki? - zapytała, mrugając przy tym okiem, gdy wchodziła do swojego pokoju.

Kochani. Z uwagi na długi weekend i prośby postanowiłem w dniu dzisiejszym dodać jeszcze jeden rozdział. Następny pojawi się 4 maja w poniedziałek. Życzę Wam udanego weekendu. Kocham Was - BeenQu.

Live 3Where stories live. Discover now