episode 34: exam

197 26 12
                                    

Changbin podniósł się z łóżka obudzony uporczywie brzęczącym telefonem. Nie wiedział dlaczego ustawił sobie tak irytującą melodyjkę na budzik, ale bardzo się za to nienawidził. Chciał tylko spać, czy to było tak wiele?

Dopiero po chwili spędzonej w bezruchu obraz przed oczami przestał mu się rozmazywać. Jego telefon wciąż bezlitośnie dzwonił, więc chłopak wreszcie przemógł się i sięgnął po urządzenie ostatecznie wyłączając wszystkie ustawione alarmy. Zerknął jeszcze na wyświetlaną na ekranie godzinę, i dopiero wtedy dotarło do niego jaki to dzień. Siódma czternaście, dzień do którego przygotowywał się z Seungminem przez ostatni miesiąc. Nie musiał się spieszyć, bo w szkole miał stawić się dopiero na dziewiątą, jednak zaczynał zastanawiać się czy jest w ogóle sens tam iść. Jedynym co faktycznie motywowało go do wstania był Kim, oraz to jak bardzo zależy mu na tym musicalu. Changbin miał ogromny mętlik w głowie, ale jednocześnie jednej rzeczy był absolutnie pewien - kochał chłopaka i nawet jeśli był on nikim innym jak oszustem i niezwykle umiejętnym aktorem, Seo wierzył że jego marzenie było szczere, nawet jeśli miałoby to być jedyną prawdziwą rzeczą w ich relacji. Jednak nawet jeśli wszystko się uda, czarnowłosy i tak nie odzyska Seungmina.

Ponad godzinę później ponownie podniósł głowę obudzony przez dzwoniący telefon. Warknął zirytowan, pewien że wcześniej jakimś cudem pominął jeden alarm który teraz miał czelność go budzić. Dopiero kiedy przeskanował wyświetlacz kilkukrotnie od góry do dołu zorientował się że tym razem to nie budzik a połączenie przychodzące. Dzwonił Jisung.

- Bin, co z tobą?!

- Nie tak głośno.. - wymamrotał do słuchawki

- Masz egzamin za dwadzieścia minut, do cholery! - kontynuował młodszy, możliwe że nawet głośniej niż poprzednio - Dobra, nie istotne, będę u ciebie za minutę, lepiej żebyś był gotowy.

Seo westchnął głęboko podnosząc się do siadu. Sięgnął po stojącą na szafce obok łóżka butelkę wody. Właściwie nie wiedział skąd się tam wzięła, bo nie przypominał sobie żeby ją tam zostawiał, ale teraz był bardzo wdzięczny sobie z przeszłości. Zwlókł się z łóżka chwilę później i otworzył szafę w poszukiwaniu jakiś bardziej odpowiednich ubrań niż jeansy i t-shirt. Ostatecznie wybrał zwykłe proste spodnie i koszule z rękawem lekko za łokcie, oczywiście wszystko w kolorze czarnym. Dziesięć minut później czekał już na Jisunga, jednocześnie przeglądając się w lustrze w korytarzu. Czuł obrzydzenie patrząc na to jak wyglada, a jeszcze gorsze uczucie zżerało go od środka na myśl o tym wszystkim co robił wczoraj. Skończył tak jak miał już nigdy więcej nie kończyć. Tak obiecywał sobie samemu, a teraz znowu doprowadził się do takiego stanu. Z zewnątrz wyglądał wcale nie lepiej niż faktycznie czuł się w środku, i pewnie gdyby nie to, że zdenerwowany Han wparował do domu starszego to Changbin z tej mieszanki uczuć rozpłakał by się jak małe dziecko. Właściwie to czuł że i tak nie powstrzyma łez, co okazało się prawdą gdy tylko jego przyjaciel zaczął mówić.

- Dlaczego, hm? - powiedział młodszy wpatrując się w czarnowłosego wzrokiem w którym ten widział wstręt i żal - Pomyślałeś w ogóle o Seungminie? Chociaż raz?

- Cały czas o nim myślę, Jisung - wymamrotał czując już wilgotne policzki. Jego głos się załamał, a w oczach Hana pojawiło się swego rodzaju zaskoczenie, które zastąpiło wcześniejszą złość - Naprawdę wiele dałbym żeby przestać ale nie potrafię..

- Bin.. - wyszeptał podchodząc bliżej przyjaciela. Czuł się winny że przed chwilą zwracał się do niego z takim wyrzutem - Ja.. co się wczoraj do cholery stało?

Oczywiście to był moment, w którym chłopak wyjaśnił młodszemu wszystko od początku do końca, a raczej od początku do momentu aż wszystko mu się urwało. Jednak Jisung nie był w stanie ot tak osądzić Seungmina. Był niemal pewien że to wszystko okaże się tylko fatalnym w skutkach nieporozumieniem, które wywołał Geon.

the art of patience || seungbinWhere stories live. Discover now