episode 41: i will fight

205 24 9
                                    

Święta przeminęły wyjątkowo szybko. Jednego dnia wszyscy cieszyli się dwutygodniowym wolnym, a następnego już korzystali z każdej możliwej sekundy zimowego urlopu. Po tych typowych, świątecznych dniach pozostało już tylko odliczanie do sylwestra, co równocześnie wiązało się z rozpoczęciem drugiego semestru nauki.

Jeongin leżał na kanapie z głową ułożoną na udach blondyna. Chłopak głaskał go po głowie, samemu powoli zasypiając. Film który oglądali i tak niezbyt go interesował, a przynajmniej nie bardziej niż leżący mu na kolanach białowłosy.

- Wciąż nie mogę się przyzwyczaić - zaśmiał się szeptem wplątując palce w świeżo pofarbowane kosmyki

- Mhm - mruknął Yang - Ja też nie. Nie podoba ci się?

- Podoba - odparł starszy wręcz natychmiast - Ale wyglądasz inaczej. A co na to twoi rodzice?

- Matka uznała że, cytuję: „Chyba mam za dużo wolnego czasu", a ojciec stwierdził że prawdziwi mężczyźni nie farbują włosów - zaśmiał się młodszy poprawiając trochę ułożenie głowy na nogach swojego chłopaka - Spodziewałem się gorszej reakcji

- No cóż.. jak powiedziałeś że idziesz do fryzjera to sądziłem że.. podciąć włosy? Raczej to że wyjdziesz nagle w białych nie było moją pierwszą myślą - rzucił Hwang tym razem przeczesując dłonią swoje długie blond kosmyki, z widocznymi już od dawna ciemnymi odrostami - Ładnie by ci było w różowych

- Wtedy to już w ogóle by było, że "chcesz żeby ludzie myśleli że jesteś gejem?!" - parsknął naśladując głos pana Yang

- Ale ty jesteś gejem, Innie - wtrącił starszy, po czym cmoknął go w czoło. Jeongin podniósł się do siadu

- Wiem że ukrywanie się nie jest czymś o czym marzyłeś, ale.. - zaczął zmieszany patrząc chłopakowi w oczy

- Jest okej - przerwał mu blondyn łapiąc białowłosego za obie ręce - Rozumiem że sytuacja nie jest łatwa, zniosę wszystko tak długo jak ty będziesz szczęśliwy

- Tyle że ja nie jestem szczęśliwy - rzucił młodszy, trochę bezmyślnie, bo zaraz zdenerwował się widząc lekko zaskoczony wyraz twarzy Hyunjina - Znaczy.. jestem, z tobą jestem.. - wyjaśnił wzmacniając uścisk dłoni - Ale.. nawet nie wiesz ile bym dał żeby moi rodzice byli..

- Już dobrze - przerwał mu Hwang przyciągając chłopaka do siebie, widząc jego powoli szklące się oczy - Wiem że chciałbyś im powiedzieć, wiem jacy są, rozumiem to.. Już jest okej, nie płacz. Nie zadręczaj się tym ciągle, nie chce żebyś robił cokolwiek ze względu na mnie

- Przecież.. - przerwał by móc zaczerpnąć głębszy oddech - Przecież nie mogę cię ukrywać w nieskończoność. Kiedyś zaczną domagać się dziewczyny, ślubu, wnuków...

- No.. no na wnuki to raczej bym nie liczył - zaśmiał się starszy - Ale możemy adoptować psa

- Jasne - odparł Yang uspokoiwszy się trochę. Wystarczyło tyle ze strony Hyunjina by poczuł się lepiej. Za to go kochał, i za takiego właśnie był wdzięczny Seungminowi, który pierwszy wyciągnął do niego rękę. W ostatnim czasie często myślał o Kimie, zwłaszcza odkąd z czarnowłosym wyszło jak wyszło. Brunet wyjechał na święta do rodziców, i teraz tak naprawdę kontakt z nim był znikomy. Jeongin się martwił, zarówno o niego jak i tym, że jego chłopak również był całą tą sytuacją bardzo zdenerwowany. - Pomyślimy..

- Coś nie tak? - zapytał zauważywszy zmianę samopoczucia młodszego. Nagle zamyślił się nad czymś, co ewidentnie intensywnie zawracało jego myśli już od dłuższego czasu. I z całą pewnością nie było to nic dobrego. -Halo, Innie?

the art of patience || seungbinWhere stories live. Discover now