Rozdział 3

2.4K 65 13
                                    


- Wyglądasz cudownie. Dokąd się wybierasz? – Pyta mnie moja mama. Dostrzegam ją w lustrze, przy którym stoję. Wpatruje się we mnie z lekkim uśmiechem, stojąc w progu mojego pokoju.

- Obiecałam Sam, że pójdziemy na imprezę. – Odpowiadam, próbując założyć kolczyki.

Po moich słowach dostrzegam, jak jej uśmiech delikatnie przygasa.

- Jak się miewa? – Pyta mama, podchodząc powoli do mnie, aby pomóc mi w założeniu biżuterii.

Przyglądam się sobie w lustrze. Mam na sobie czarną, obcisłą sukienkę z długim rękawem i delikatnym dekoltem. Przy wyjściu z pokoju czekają na mnie czarne obcasy na grubym słupku i również czarna, mała torebka. Włosy zakręciłam lokówką, a makijażem podkreśliłam oczy. Podejrzewam, że Sam będzie ubrana całkiem podobnie. Od zawsze mamy podobny gust.

- Jest jej ciężko. Nic dziwnego. Potrzebuje czasu, rozmowy i opieki, której od ojca, niestety, nie otrzymuje. – Odpowiadam.

Mama zakłada mi zatyczkę od kolczyka, po czym obejmuje mnie ciasno ramionami i spogląda na mnie w lustrze.

- Tragedia. Rozumiem ból i cierpienie, które muszą przebrnąć, ale nie zwalnia to ojca z obowiązku opieki nad nią. – Mówi.

Składam szybkiego całusa na dłoni mojej matuli i sięgam po perfum, którym spryskuję ciało. Czas mnie goni, więc pakuję w pośpiechu najważniejsze rzeczy do torebki.

- Jej ojciec dalej się nią opiekuje. Po prostu...unika tematu. Tak przynajmniej ujęła to Sam. Chciałaby z nim otwarcie o tym porozmawiać, ale on najwidoczniej nie jest na to gotowy.

Odwracam się w stronę wyjścia i sięgam po obcasy, które zakładam skupiając się na zapięciach.

- Nie ominie go to. Jeżeli by czegoś potrzebowali, to daj znać. Zawsze z chęcią pomogę. – Informuje mama.

Spoglądam na nią z wdzięcznością w oczach.

- Wiem mamo. Nie czekaj na mnie, bo pewnie wrócę późno.

- Jasne słońce. Tylko masz uważać i w razie potrzeby dzwoń. – Pokazuje ostrzegawczo palcem wskazującym z surowym wyrazem twarzy.

Zerkam na telefon, gdzie czeka na mnie wiadomość od Sam.

Sam: Właśnie wsiadłam do taksówki. Rusz swój tyłek, bo nie będę czekać.

- Lecę mamo, bo Sam już czeka. Buziaki. – Podchodzę do kobiety, aby dać jej szybkiego całusa na pożegnanie.

***

Na miejsce dojeżdżam po 15 minutach. Wchodzę do klubu i zgodnie z instrukcją od Sam, kieruje się do loży na balkonie, która znajduje się na samym końcu. Z oddali rzuca mi się w oczy jej różowa, obcisła sukienka bez ramiączek. Jej długie, blond włosy są proste jak struna, a makijaż idealnie podkreśla jej rysy twarzy.

- Wyglądasz cudownie! – Podchodzę i całuję ją w policzek.

Dziewczyna spogląda na mnie uwodzicielskim wzrokiem, obserwując każdy cal mojego ciała.

- Ty niczego sobie kochana. – Odpowiada gwiżdżąc pod nosem. – Ostrzegam, że dzisiaj nie mam hamulców.

W ustach Sam to po prostu znaczy „będziesz mnie wynosić".

Przewracam oczami na jej brak rozsądności. Z naszej, nierozłącznej dwójki, to ja jestem ją mądrzejszą i odpowiedzialną. Być może składa się na to fakt, że jestem od niej starsza.

Siadamy do stolika, gdzie czeka na nas specjalna deska z dziesięcioma kolorowymi szotami oraz dwie szklanki soku.

- Po pięć na rozgrzewkę? – Pyta zadowolona Sam.

Sweet Secrets [18+}Where stories live. Discover now