Rozdział 17

1.5K 43 4
                                    

Ludzie często nie doceniają drobnych szczegółów. Większość myśli, że są one nieistotne. Zawsze patrzymy na te złe strony, nie doszukując się tych dobrych. Nic nie jest idealne. Nigdy nie będzie. Zdałam sobie z tego sprawę, zerkając na mężczyznę, który od dłuższego czasu zrobił sobie nowe biuro, w miejscu mojej pracy. Mężczyzna, który daje mi bezpieczeństwo, uczucie ciepła i mnóstwo przyjemności, tak naprawdę nigdy nie będzie „moim mężczyzną". Ma swoją rodzinę, którą znam aż zbyt dobrze. Nie wyobrażam sobie, jakby to miało wyglądać, gdybyśmy byli razem. Jak wyglądałyby moje relacje z Sam? Byłabym jej mamą?

Nie.

Nigdy nie zastąpię jej mamy. Masonowi też jej nie zastąpię. Właśnie doszło do mnie, że przecież on stracił żonę. Żonę... A ja? Kim właściwie dla niego jestem?

Zerkam na jego silne, męskie dłonie, które sprawnie poruszają się po klawiaturze. Nie ma obrączki. Nosił ją wcześniej? Nigdy nie zwróciłam na to uwagi.

Fakt, że nie poruszył tego tematu, wprawia mnie w niepokój. Nie chciałbym, aby będąc ze mną, myślał o niej. Abym mu ją przypominała. Czy widząc mnie ze swoją córką, myśli, ze jestem jego zmarłą żoną?

- Halo?

Wybudzam się z letargu i odrywam wzrok od Masona. Kolejny klient stojący przy barze, rzuca we mnie krzywym spojrzeniem. Podchodzę bliżej niego i czuję na plecach twardy wzrok.

- Przepraszam najmocniej. W czym mogę pomóc? – Firmowy uśmieszek z wielkim zmaganiem wkracza na moje usta.

- Poproszę dwa piwa lane. Duże. Mógłbym prosić o padnie ich do stolika przy wejściu?

- Jasne. – Odpowiadam krótko. – Płatność po zakończeniu rachunku.

Mężczyzna kiwa głową i odchodzi w swoją stronę. Automatycznie podchodzę do kranu, chwytając po dwa kufle. Nalewam do nich piwa i kieruję się w stronę danego stolika. Oprócz widzianego przed chwilą mężczyzny, siedzi również inny mężczyzna z ciemnym zarostem. Podaję obydwa piwa, pochylając się nad stolikiem.

Czuję dotyk na plechach, który ciągnie się w dół kręgosłupa. W mgnieniu oka prostuje się, a męska dłoń zahacza o mój pośladek.

To się źle skończy.

Zerkam w stronę baru, by sprawdzić, czy Mason obserwuje sytuacje. Natomiast...jego już tam nie ma.

Nim zdążę powrócić wzrokiem, słyszę głośny huk. Dłoń zniknęła, za to delikatny dotyk na ramieniu, świadczy o innym mężczyźnie. Ten dotyk rozpoznam o każdej porze dnia i nocy.

- Odsuń się skarbie. – Szepcze mi Mason do ucha odgradzając mnie od mężczyzny. – Zabierz swoje rzeczy. Wychodzimy.

Odsuwam się i widzę, że mężczyzna leży na podłodze razem z krzesłem. Przenoszę wzrok na Masona, który patrzy na mnie z czernią w oczach, ale i stoickim spokojem.

Ten człowiek to istny diabeł.

Nie czekając na rozwój sytuacji, zmierzam szybkim krokiem w stronę baru. Spodziewam co może się wydarzyć, ale wolę w to nie ingerować. Przedzieram się między ludźmi, czując jak bas muzyki zgrywa się z biciem mojego serca.

Zerkam na zegar wiszący na ścianie. Do końca zmiany pozostało mi niecałe 30 minut. Nie wyjdę tak szybko. Wracam wzrokiem do stolika, od którego uciekłam. Nie ma żadnego z mężczyzn.

Nie będę się wtrącać. Tylko pogorszę sprawę.

Czekam więc na Masona, który po dłuższej chwili wchodzi wejściem głównym, a jego wzrok automatycznie przenosi się na mnie. Oglądam jego twarz i ciało, gdy podchodzi do mnie powolnym krokiem. Wygląda...normalnie. Będąc szczerą to spodziewałam się siniaków, krwi lub innych podobnych obrażeń.

Sweet Secrets [18+}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz