Rozdział 30

939 32 3
                                    

Nastał poniedziałek, a co za tym idzie – powrót do szkoły po emocjonującym, ale i męczącym weekendzie. Wstałam, aby oczywiście zjeść śniadanie, które zostawiła mi mama przed wyjściem do pracy. Zawsze mnie irytuje, że wychodzi o różnych godzinach. Teraz, gdy rozmyślam nad tym kolejny raz czuję, jak złość pnie mi się w górę kręgosłupa.

Jednak cała ta złość mija, gdy wchodzę do kuchni a na blacie widzę gofry, które tak uwielbiam. Biorę jeden i rozkładam na nim dżem truskawkowy. Już po pierwszym gryzie czuję błogość, która sprawia uśmiech na mojej twarzy. Siadam przy blacie, jednocześnie wyciągając telefon. Od razu na ekranie wyświetla mi się wiadomość.

Mason: Będę pół godziny przed rozpoczęciem waszych zajęć.

Prycham pod nosem.

- Dupek. - Mówię sama do siebie.

To miłe z jego strony, że się troszczy. Nie ukrywam. Jednak podejrzewam, że w jego słowniku "troska" i "kontrola" znajdują się pod tą samą definicją.

Nie zamierzam nawet mu odpisać. Jakikolwiek sprzeciw byłby bezsensowny i nie ukrywam, że masakrycznie zaczyna mnie to denerwować.

Nie. Zaczyna mnie to wkurwiać.

Nie marnując więcej czasu pakuję resztę śniadania do pudełka śniadaniowego, po czym zabieram się za siebie, aby przygotować się do szkoły.

***

Równo o 7:30 wychodzę z budynku szukając w torebce telefonu. Zanim zdążę podnieść wzrok obce ciało z impetem we mnie uderza. Donośny krzyk pnie mi się w górę gardła, jednak zanim zdążę go z siebie wydobyć, dostrzegam znajomy słodki zapach.

- Chcesz żebym dostała zawału, pajacu? - Pytam, gdy drobne ramiona ściskają mnie w ciasnej pętli wokół szyi. Jednak bez zastanowienia odwzajemniam uścisk.

- Cały weekend cie nie widzę, a ty na przywitanie rzucasz mi takim tekstem? - Pyta Sam, na co uśmiech automatycznie rozciąga moje usta.

Gdy mój oprawca postanawia w końcu dać mi trochę oddechu zauważam, że w samochodzie jej taty siedzą już dwie osoby. Od razu rozpoznaję dziewczynę, która siedzi za Masonem.

- Co tu robi Mia? - Pytam stojąc w osłupieniu.

Sam automatycznie się spina. Podnosi rękę, którą zdecydowanym ruchem podpiera się o moje ramię.

- Em...przez weekend troszkę się wydarzyło. - Po jej głosie nie jestem w stanie niczego zinterpretować, przez co podnoszę brew w osłupieniu. - Rozeszła się z Travisem.

Mam ochotę się kurwa roześmiać. Chłopak był naprawdę ślepy. Nie zliczę ile razy Mia śliniła się na widok innych.

A szczególnie jego.

Szybko przywdziewam smutny wyraz twarzy, który tak naprawdę jest głupią maską. Nie czuję żadnego współczucia względem niej.

-Na prawdę? - Wydaję ciche westchnienie. Nie czekając na reakcje Sam, kieruję się w stronę samochodu.

Automatycznie siadam z przodu. O mało nie prycham pod nosem widząc wzrok Mii, gdy widzi, że rozsiadam się obok Masona. Istnieją dwa powody dlaczego to zrobiłam. Pierwszym z nich jest to, że Sam uwielbia jeździć z tyłu. Drugim zaś jest fakt, że jako jego pracownica mam z nim do omówienia "ważne sprawy".

- Dzień dobry, Olivio. - Mówi do mnie Mason, gdy wsiadam z Sam do samochodu. Standardowo cały samochód tonie w woni jego perfum, co pobudza moje zmysły. I niestety, obawiam się, że nie tylko moje.

- Dzień dobry. - Odpowiadam obojętnym tonem mimo, iż w środku cała płonę. Odwracam się w stronę tylnich siedzeń, posyłając Mii sztuczny uśmiech. - Cześć kochana. Strasznie mi przykro z powodu waszego zerwania.

Sweet Secrets [18+}Where stories live. Discover now