Rozdział 7

2K 51 7
                                    

Właściwie...to spodziewałam się takiego obrotu spraw. Mimo, że znam go naprawdę krótko, to już na tym etapie jestem w stanie stwierdzić, że Mason jest człowiekiem, sprawiającym wrażenie, iż ma kontrole nad wszystkim. Jednak przebija przez niego impulsywność, którą nie zawsze jest w stanie opanować. Może myśleć, że ma kontrolę nad obecną sytuacją, choć tak naprawdę to nie on ją ma.

Parskam śmiechem.

- Wytrzymujesz aż 5 minut? – Rzucam złowieszczo. Mason zaciska szczękę do tego stopnia, że linia jego żuchwy się wyostrza. Czekam na jakiś wybuch złości, który spowodowany będzie utratą dozoru swoich emocji, lecz żaden taki wybuch nie następuje. Mason tylko przechyla głowę, trzymając nerwy na wodzy. Imponujące. Zgaduję, że lata praktyki w zawodzie, którym się znajduje nauczyły go pewnych nawyków, które wykorzystuje w życiu codziennym.

- Chcesz się przekonać? – Pyta podnosząc brew. – Gwarantuję ci, że po dwóch minutach, błagałabyś żebym przestał.

Pomimo iż jestem na niego, mówiąc kolokwialnie – wkurwiona, i tak nie zmienia to faktu, że czuję mrowienie w podbrzuszu. Rumieńce, które staram się ukryć, pojawiają mi się na twarzy, co nie umyka jego uwadze. Niestety, nie potrafię tak, jak on, panować nad emocjami.

- „Cokolwiek się wydarzy, ty będziesz decydowała o jego przebiegu." – Przypominam mu.

Ten tylko rozciąga wargi w złowieszczym uśmiechu. Wstaje i powolnym krokiem podchodzi do mnie. Pochyla się nade mną, opierając obie ręce po dwóch stronach mojej głowy, jednocześnie zamykając mnie w małej klatce. Oddech zdecydowanie mi przyśpiesza, a serce bije coraz szybciej. Próbuję je uspokoić, ale ten pieprzony, mały narząd się nie słucha. Od Masona dzielą mnie tylko marne centymetry. Zapach jego mocnych perfum automatycznie uderza w moje nozdrza, co nie polepsza mojej sytuacji, a wręcz pzeciwnie. Przymykam oczy i opieram dłonie na jego torsie, wyciągając szyję, tak, aby zbliżyć moje usta do jego. Patrzy na mnie tym ciemnym wzrokiem i przybliża się, ocierając się wargami o moje. Oddech mi się zatrzymuje.

Jednak on tylko się uśmiecha zwycięsko i odchodzi ode mnie, zostawiając mnie rozpaloną i spragnioną jego dotyku.

- Możesz cukiereczku mówić, co sobie zechcesz. – Patrzy na mnie z góry. – Jednak nie zmienia to faktu, że twoje ciało mówi co innego.

Wstaję. Jest ode mnie niesamowicie wyższy, przez co i tak muszę patrzeć w górę, aby dosięgnąć wzrokiem jego oczu. Nasze klatki piersiowe się stykają. W przypływie silnych emocji i alkoholu, z którego – dzięki ci Boże – skorzystałam, łapię go za krocze. Wbrew moim oczekiwaniom, jego wyraz twarzy nie ukazuje zaskoczenia, a wręcz przeciwnie.

- Tak jak myślałam. Twoje wcale nie mówi niczego innego. – Prycham pod nosem. Mason w odpowiedzi niespodziewanie łapie mnie za nadgarstki i popycha na kanapę, tak, że upadam płasko, a on zawisa nade mną. Mężczyzna trzymając moje nadgarstki, ponownie pochyla się w moją stronę i patrząc mi głęboko w oczy, mówi:

- Nie każ mi sprawdzać twojego ciała. Uwierz, że tego nie chcesz. – Mówi chłodnym, głębokim głosem.

Zamieram. Grałam twardą, ale jak widać bezskutecznie. Mason odwraca wzrok w stronę drzwi wejściowych z dziwnym wyrazem na twarzy. Niedługo po tym, znam odpowiedź dlaczego. Ktoś wpisuje kod do drzwi, które po chwili się otwierają. Panika automatycznie zalewa mój umysł, paraliżują moje ciało. Mason zaś szybko siada na kanapie i odwraca się w tamtą stronę, udając spokojnego.

- Nie odbierałeś, więc wróciłam taksówką. – Boże to głos Sam.

Na te słowa widzę, jak Mason się spina, przez co koszula uwydatnia jego mięśnie.

Sweet Secrets [18+}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz